Dreame Z30 Station / fot. K. Kulikowski, agdManiaK.pl
Testuję Dreame Z30 Station i sprawdzam, czy warto dzisiaj kupić flagowy odkurzacz pionowy chińskiej marki, ze specjalną stacją opróżniającą śmieci.
Spis treści
Po wrześniowych targach IFA 2024 w Berlinie Dreame szybko wprowadziło na nasz rynek flagowe modele Dreame Z30 i Z20. Niedługo później pojawiły się wersje ze stacjami opróżniającymi i zupełnie nową elektroszczotką Omni-Brush – Dreame Z30 Station i Dreame Z20 Station.
Nowe odkurzacze (jak można domyślać się po cyferkach) są rozwinięciem modeli Dreame Z30 i Z20, lecz dodatkowo wyposażono je w stacje opróżniająco-ładujące – podobne do tej z modelu Dreame Z10 Station. Zmieniono też zestaw dwóch elektroszczotek (osobno do podłóg twardych i uniwersalną), na elektroszczotkę, która ma łączyć zalety obu tych rozwiązań w jednym podzespole Omni-Brush.
Sporą zmianą jest też ulepszenie podświetlenia kurzu na niebiesko – teraz dorównuje, jak nie przebija zielone światło z elektroszczotki Slim Fluffy marki Dyson. Nie zapomniano też o zębach wyczesujących wałek z zaplątanych włosów i o bogatym zestawie akcesoriów.
Dreame Z30 Station to flagowy model na przełom 2024 i 2025 roku, aż do czasu polskiej premiery Dreame Z40 Station, który to będzie miał dodatkowo głowicę odkurzająco-myjącą znaną z modelu Dreame R20 Aqua i najprawdopodobniej dwie baterie w zestawie.
Odkurzacz wystartował w cenie 2999 zł, ale szybko potaniał do 2599 zł i mniej więcej po tyle kupisz go bezpośrednio od Dreame jak i w największych sklepach: Media Expert czy RTV EURO AGD.
Cena Dreame Z30 Station jest naprawdę niezła – zarówno, jak porównamy ją do innych najmocniejszych pionówek, jak i do tych ze stacjami opróżniającymi. W pierwszym przypadku mamy Dysona Gen5 z mocą 280 AW (cenowo od 3200 zł) i Samsunga Bespoke Jet AI też z 280 AW za 5199 zł.
Drugi model z taką samą stacją, Dreame Z20 Station sprzedawany jest po 2199 zł, a oferuje 250 AW mocy ssania (26 kPa siły ssania), nie ma w zestawie końcówki do groomingu zwierząt i szczotki z miękkim włosiem do odurzania mebli. Porównanie cenowe ze zwykłym Dreame Z30 bez stacji opróżniającej jest nieco utrudnione w lutym 2025 roku, gdyż odkurzacz jest praktycznie niedostępny – wyprzedał się prawie wszędzie, ale w dobrych promocjach kosztował 1849 zł.
Ceny części nie są specjalnie wysokie (z wyjątkiem baterii). Zestaw nowych dwóch filtrów materiałowych z filtrem HEPA kupisz za 99 zł i powinien wystarczyć na rok użytkowania odkurzacza. Bateria kosztuje dość sporo 599 zł, choć to i tak mniej niż odpowiedniki w Dysonie i Samsungu, podobnie do Tefala. Komplet 6 worków do stacji to koszt 89 zł. Na razie nie ma w sprzedaży wałka do nowej elektroszczotki OmniBrush (połowa lutego 2025 roku).
Na początek 2025 roku Dreame Z30 Station to flagowa propozycja chińskiej marki, więc i parametry muszą być najlepsze prawie pod każdym względem. Mamy kosmiczną i realną moc ssania 310 AW (30 kPa) z 855 W silnika, dużą baterię 3200 mAh o napięciu 29,6 V i porządny czas pracy.
Tak jak moc ssania w AW to po prostu najlepszy wynik na polskim rynku – wcześniej przed serią Z30 miano najmocniejszych miały odkurzacze Dyson Gen5 (od 3200 zł) i Samsung Bespoke Jet AI (5199 zł). Za to parametr siły ssania podawany w Pascalach nie robi już takiego wrażenia – 30 kPa to wartość nieco lepsza od mojego Dreame T30 i nowszego R20, które mają 27 kPa i mniejsza od Dreame V12 Pro z 32 kPa. Realnie bardziej realistycznie wypada parametr w AW.
Odkurzacz zachwyca niską głośnością pracy, piekielnie dobrym poziomem filtracji HEPA H14 o zdolności do filtracji 99,99% cząstek o wielkości większych lub równych 0,3 mikrona, a w przypadku Dreame H14 nawet do wielkości 0,1 mikrona.
Parametry Dreame Z30 Station:
To, co może się nie podobać to ograniczenie ilości poziomów mocy do trzech – eco i auto bazowo zasuwają na zbliżonym poziomie, choć auto sam dobiera sobie moc do ilości zabrudzeń i dodatkowo na najtrudniejsze misje mamy tryb turbo.
Typowo dla mocnych pionówek wypada też waga – 2,2 kg dla jednostki centralnej i ok. 3,3 kg całości z elektroszczotką OmniBrush. To podobne wartości do flagowych propozycji innych marek – Tefal 15.60 waży 3,2 kg, Dyson V15 to 3,15 kg, Samsung Bespoke Jet AI 3,17 kg (z większą baterią i elektroszczotką uniwersalną), a mniej niż Dyson Gen5 (3,5 kg), Miele Trifelx HX2 (3,64 kg), czy Bosch Unlimited 10 (3,72-3,83 kg).
Jeśli czytałeś/aś moją recenzję Dreame Z30 lub porównanie Dreame Z20 i Z30 to wiesz, że moim zdaniem modele serii Z20 i Z30 to jedne z najlepiej wykonanych odkurzaczy pionowych na rynku, głównie mając na myśli jednostkę centralną. Znakomite materiały, super spasowanie, łatwe wyjmowanie zbiornika na przycisk, znakomita filtracja i szczelne połączenia złączy to główne zalety jakościowe tych odkurzaczy.
Jednocześnie z Dreame Z30 Station dostałem na testy flagowy odkurzacz marki Bosch – Unlimited 10, który podczas targów IFA 2024 w Berlinie zrobił na mnie równie dobre wrażenie jakością użytych materiałów i spasowaniem, choć realnie nie są to konkurenci – jedynie cenowo są podobni, a tak to Bosch ma dużo mniejszą moc ssania (na moje oko niecałe 200 W), jest znacznie cięższy (3,72 kg), ma też gorszą ergonomię.
Nie inaczej jest też z Dreame Z30 Station – jednostka centralna jest taka sama, więc jakościowo to sprzęt bliski perfekcji. Stacja opróżniająco-ładującą też wygląda dobrze, nieco futurystycznie i bardziej nowocześnie od tych z serii Samsung Bespoke Jet.
Zestaw akcesoriów, końcówek, przejściówek jest naprawdę ogromny, a jedyne czego mi zabrakło to znanych z Dysona i Samsunga kątówek do sprzątania nad meblami.
Mamy giętką rurę, kątówkę do sprzątania pod meblami, szczotkę miękką do kurzu, obracającą się szczotkę do kurzu z miękkim włosiem, ssawkę szczelinową 2w1, mini elektroszczotkę, narzędzie do groomingu zwierząt i ładowarkę, zapasowy worek do stacji, nową elektroszczotkę uniwersalną OmniBrush i oczywiście samą stację opróżniająco-ładującą.
Jak można się domyślać, oba modele mają praktycznie taką samą jednostkę ręczną generującą do 310 AW mocy ssania, ale co ciekawe, Dreame Z30 Station ma nieco większe ciśnienie ssania 30 kPa vs 28 kPA.
Kolejna różnica to stacje dokujące – zwykła Z30 ma stojak gdzie odstawiamy odkurzacz, a pin kabla ładowarki musimy przy każdym użyciu odkurzacza odpinać od jednostki centralnej, a po odkurzaniu, wpinać go do ładowania.
W Dreame Z30 Station jest znacznie wygodniejsza stacja opróżniającą znana już z modelu Dreame Z10 Station z drobnymi usprawnieniami, która od razu po odłożeniu sprzętu, ładuje go przez dwa styki ładowania i dodatkowo opróżnia 600 ml zbiornik kurzu do worka.
Oba odkurzacze mają też inne stojaki na akcesoria – w Dreame Z30 część akcesoriów mieści się w stojaku odkurzacza, a na trzy kolejne mamy dodatkowy mini stojak. W Dreame Z30 Station stacja nie mieści żadnych akcesoriów – dostajemy osobny wieszak będący praktycznie kopią tego, co znamy z serii Samsung Bespoke Jet. Mieści 4-6 akcesoriów i ma miejsce na ładowanie/przechowywanie zapasowego akumulatora, który można dokupić osobno.
Ostatnia znacząca różnica dla osób wyższych niż te 185 cm to kwestia wymiarów między wariantami Station i zwykłymi, czyli różnica dotyczy nie tylko porównania Z30 z Z30 Station, ale też Z20 do Z20 Station.
Dreame Z30 ma wysokość całkowitą w pionie 111 cm z baterią i 107,5 cm z samych uchwytem. Dreame Z30 Station jest niższy w obu wymiarach, czyli całkowicie ma 107,5 cm z baterią i 103 cm z uchwytem. Dla porównania stary i sprawdzony Dreame T30 ma 109 cm do rękojeści i 113,5 cm wymiaru całkowitego.
Jeśli jesteś osobą wysoką to warto mieć świadomość, że Dreame Z30 Station (jak i Dreame Z20 Station) to krótkie odkurzacze.
Mimo, iż sam mam 179 cm, to od razu gdy wziąłem go do ręki, miałem myśl, że coś tu nie gra z jego wysokością i zasięgiem pracy. Przy moim wzroście i mniejszym nie ma to większego znaczenia, po prostu ruch do przodu będzie nieco płytszy niż w innych odkurzaczach, ale im jesteś wyższy/a tym ta kwestia staje się bardziej znacząca, a w skrajnych przypadkach wręcz problematyczna.
Pod względem zestawu akcesoriów różnic praktycznie nie ma – dostajemy ich siedem, a jedyną poważną zmianą jest nowa, uniwersalna elektroszczotka Dreame OmniBrush zamiast dwóch osobnych.
Skoro Dreame Z30 nazwałem moim nowym, ulubionym odkurzaczem pionowym bez funkcji mycia i stacji opróżniającej, to Dreame Z30 Station ma szansę stać się takim samym ulubieńcem wśród modeli ze stacją opróżniająco-ładującą, ale jeszcze bez głowicy myjącej.
Realnie stawka takich modeli skromna – od lat mamy serie Bespoke Jet od Samsunga, a podobne rozwiązania oferują też mniej znane firmy lub niezbyt popularne w kategorii odkurzaczy:
Realnie porównanie Dreame Z30 Station (czy Z20 Station) ma sens głównie z Samsung Bespoke Jet AI o mocy 280 AW jeśli chcemy sprzęt ze stacją opróżniającą lub z Dyson Gen5 też o mocy 280 AW gdy nie mamy miejsca na stację i osobny stojak.
Wraz z odkurzaczem dostajemy mnóstwo bardziej i mniej przydatnych akcesoriów. Nowa stacja opróżniającą mieści sam odkurzacz, odkłada się go łatwo, od razu zaczyna się ładować i opróżnianie jest automatyczne – po odłożeniu, stacja sama odpala usuwanie zawartości 600 ml zbiornika kurzu z pionówki. Super, że nie trzeba wpinać kabla po każdym odłożeniu – to było nieco denerwujące w Dreame Z20 i Z30.
Na 4-6 akcesoriów mamy osobny stojak wzorowany mocno na tym z Samsungów Bespoke Jet, ma nawet ładowarkę drugiej baterii, ale ją trzeba już dokupić osobno, podobnie jak przewód ładowania.
Bazowo, pojedynczo stojak mieści 4 akcesoria z 7, ale rurę giętką i kątówkę można połączyć z ssawkami i wsadzić razem, wtedy zostaje nam osobno jedno akcesorium, najprawdopodobniej końcówka do groomingu zwierząt, którą raczej i tak będziemy trzymać wraz z innymi narzędziami do pielęgnacji sierści naszego pupila.
Po stacji i wieszaku na akcesoria omówmy sobie wszystkie akcesoria z bogatego zestawu. Największą nowością jest elektroszczotka Omni-Brush o mocy 70 W.
Zamysł Dreame był prosty – zamiast dwóch osobnych elektroszczotek dedykowanych dwóm rodzajom podłóg, mamy jedną, która ma być równie dobra na każdej powierzchni. W elektroszczotce widać sporo inspiracji szczotką Dyson Fluffy Optic i szczotkami Samsunga: Slim LED jak i Dual Jet.
Mamy trzy koła – dwa przednie i jedno szersze z tyłu, więc jak w Dysonie i Samsungu w ich szczotkach do podłóg twardych, ale wałek ma nie tylko żółty pasek miękkiego włosia świetnie usuwającego kurzu i drobny piasek z podłóg twardych, ale też pasek niebieskiego, szorstkiego włosia, które ma wyczesywać wykładziny i dywany, dobrze usuwać sierść.
Przy tym wałek ma nie plątać wokół siebie włosów, a nawet jak coś się tam znajdzie, to mamy na całej szerokości wałka dobrze zaprojektowane zęby wyczesujące. Przestrzeń między wałkiem, a wlotem do rury jest dość spora, więc odkurzacz nie ma problemów z pochłanianiem nawet sporej wielkości elementów jak płatki śniadaniowe, czy żwirek koci.
Z przodu mamy regulowany prześwit – pozycja dolna zwiększa podciśnienie ssania na podłogach twardych, a górna ułatwia odkurzanie dywanów, wykładzin, czy pochłanianie większych rzeczy.
Rozwinięciu uległo też oświetlenie – poprzednia elektroszczotka uniwersalna miała oświetlenie z dwóch ledowych punktów nisko ustawionych – dawały szeroki kąt światła i dobrą widoczność na kilkadziesiąt centymetrów, ale jednak nie było to tak silne światło jak to z Dysona Slim Fluffy.
Teraz mamy podwójną soczewkę po lewej stronie elektroszczotki z kątem 135 stopni padania światła. Oświetlenie jest na tyle mocne by podświetlać kurz na ponad metr, uwidacznia każdą drobinkę jak i niedoskonałości podłóg – choćby u mnie jakieś wgłębienia w dość miękkich deskach modrzewiowych.
Porównując oświetlenie szczotki Omni-Brush do szczotki Slim Fluffy z Dysonów, to jest ono równie mocne i dobre, jak nie lepsze z uwagi na szerszy kąt światła. Dreame Z30 Station (a więc i Z20 Station) z elektroszczotką Omni-Brush dorównuje podświetleniem podłogi Dysonowi.
Od spodu elektroszczotka jest porządnie zabezpieczona przed rysowaniem podłóg – ma paski włosia i gumowe koła. Gorzej jest z frontem i narożnikami – mamy tam goły plastik, zero gumowania, czy naklejonych pasków włosia, więc przy meblach i listwach przyściennych trzeba być ostrożnym.
Żeby nie było – elektroszczotki do podłóg twardych Samsunga i Dysona też nie są zabezpieczone pod tym względem, ale te uniwersalne już tak. Elektroszczotka Omni-Brush ma 25,7 cm szerokości, sam wałek to 22,5 cm, a wysokość to 6,5 cm wraz z przegubem położonym na płasko.
Warto zaznaczyć, że nowa elektroszczotka, tak jak starsza uniwersalna z Dreame, dużo lepiej radzi sobie na dywanach ze średniej długości włosiem do 3 cm – nie blokuje się tak szybko jak szczotka Dyson Digital Motorbar, da się nią odkurzacz do przodu z otwartą przegrodą przednią i średnią mocą, z mocą maksymalną do tyłu.
Konstrukcyjnie mamy tu silnik z tyłu elektroszczotki i przeniesienie obrotów za pomocą paska na wałek – tak też robi Samsung i Bosch, a Dyson i Tefal w większości modelach stosują napędy bezpośrednie, umieszczone w samych wałkach.
Mała elektroszczotka to rozwiązanie znane od lat w Dreame, zamiast wałka z włosiem ma dwa paski gumy – znakomicie wytrzepuje mikroskopijny kurz z kanap, materacy i tapicerski, sprawdza się przy odkurzaniu wykładziny samochodowej. Ma łatwo wyjmowany wałek do czyszczenia i moc 10 W.
Ssawka szczelinowa to stare rozwiązanie znane już od czasów ich pionówki Dreame V9, nadal takową mam w tym modelu, tylko w kolorze białym. Po niezbyt udanych ssawkach szczelinowych z Dreame R20 i Dreame T30, wrócono do sprawdzonej ssawki. Ma 19 cm długości elementu zwężanego, nie jest zbyt szeroka i wysoka, dobrze wytwarza podciśnienie ssania, ma też zdejmowaną nasadkę z włosiem.
Ssawkę z miękkim włosiem do mebli też mamy w innych modelach od lat. Dobrze odkurza delikatne meble, nie rysuje powierzchni lakierowanych.
Nie zabrakło też kątówki, którą wsadzimy między odkurzacz, a rurę, co pozwala na sprzątanie pod meblami bez potrzeby schylania się. Niestety, ta przejściówka nie pozwala na sprzątania w pionie, więc trzeba ją mieć pod ręką jeśli planujemy odkurzanie pod meblami z minimalną niszą 6,5 cm (poprzednia elektroszczotka potrzebowała 8 cm).
Nowością jest ssawka z pędzlem na końcu – fajnie odkurza klawiaturę mechaniczną, cupholdery w aucie, czy raszki kaloryfera. Co ciekawe, ma ruchomą, obrotową główkę.
Rura jest z metalu jak w pozostałych modelach serii Z, a nie z włókna węglowego jak w R20 i T30 – sprawia dobre wrażenie, ale jeśli będziemy sprzątać pod meblami, to tak jak u mnie, szybko ją porysujemy – to cecha większości rur w pionówkach.
Ciekawym, nowym akcesorium jest okrągła szczotka z pędzlem na końcu ruchomej głowicy. Nadaje się do odkurzania delikatnych powierzchni jak szkło, wyświetlacze, czy klawiatury, a najwygodniej połączyć ją z wężem elastycznym.
Ostatnie akcesorium to końcówka do groomingu – to jedyne narzędzie, którego nie przetestowałem, gdyż mój psiak rasy border collie biega od paru lat po drugiej stronie tęczowego mostu, ale mając doświadczenie z wyczesywanie tego sierściucha myślę, że ta nowa końcówka mogłaby być pomocna.
Składa się w kolców z okrągłymi główkami na końcu i specjalnym mechanizmem usuwającym z nich sierść jednym naciśnięciem, a sierść zasysana jest wtedy do odkurzacza. Przy border collie zbiornik 600 ml w odkurzaczu musiałbym ze cztery razy opróżniać, aby całego psa wyczesać.
Jednostka centralna to dokładnie to samo, co w Z20 i Z30, czyli świeży projekt lekko inspirowany Samsungiem, choć zbliżone konstrukcje widzieliśmy w Dreame w serii P. Zbiornik odpina się bardzo wygodnie jednym przyciskiem, tak samo łatwo się go zakłada.
W zbiorniku mamy separator cyklonowy, metalowy filtr wstępny, zmywalny filtr materiałowy, a za silnikiem zmywalny filtr HEPA H14 – bezsprzecznie Dreame w serii Z30 ma najlepszą filtrację powietrza na polskim rynku. Wszystkie elementy zbiornika są rozbieralne i łatwe w czyszczeniu, można je myć pod bieżącą wodą, a bateria jest oczywiście wymienna.
Plastik uchwytu pistoletowego wykonano z matowego materiału z fakturą – nie śliga się, a wyprofilowanie jest prawidłowe. Obudowa silnika została wykończona w szarym kolorze, wywiewy powietrza mamy na boki, ale lekko w górę, więc nie wzniecają kurzu z jeszcze nieodkurzonych mebli.
Pozostałe partie to szary plastik w połysku dobrej jakości, a zbiornik wykonano z grubego plastiku przeźroczystego. Do jakości wykonania i spasowania nie ma jak się przyczepić.
Sterujemy dwoma przyciskami – włącznikiem i zmianą trybów, wszystko widać na czytelnym wyświetlaczu. Mam wrażenie, że jest nieco jaśniejszy od tego, który miałem testowym Dreame Z30, ale to może być nieprawda – nie mam go do porównania.
Mimo słońca, dobrze widać na nim wyświetlane treści. Graficznie pokazuje nam wybrany tryb, a w trakcie pracy procent naładowania baterii 4 frakcje wciąganego brudu z czujnika: wykrywa czujnik: pyłki >10 µm, włosy >50 µm, piasek >200 µm i roztocza kurzu >500 µm.
Fajnie, że do działania nie trzeba trzymać spustu i mamy dodatkowy wypust między palec wskazujący, a środkowy – poprawia chwyt. Ergonomia jest na dobrym poziomie, mimo wagi 2,2 kg samej jednostki centralnej i 3,3 kg z rurą i elektroszczotką Omni-Brush.
Jak już wspomniałem konstrukcją i projektem przypomina odkurzacze Samsunga i waży podobnie do Samsunga Bespoke Jet AI z dużą baterią i elektroszczotką uniwersalną.
Użyłem precyzyjnej wagi do sprawdzenia, czy producent nie mija się z prawdą przy pomiarach:
Jednak trzeba przyznać, że pierwsze wrażenie robi dość ciężkiego, ale szybko okazuje się, że sprzątanie nie jest problematyczne. Sam mam problem ze stawem łokciowym i dość szybko pojawia się ból w stawie, gdy używam czegoś niezbyt ergonomicznego lub ciężkiego, ale z Dreame Z30 nie miałem takich problemów.
Jak już wcześniej wspomniałem, Dreame Z30 Station to niski odkurzacz z wysokością 103 cm z uchwytem i 108 cm z baterią – niby to tylko kilka centymetrów mniej niż w zwykłym Z30 i konkurencji, ale dla osób wysokich może mieć to znaczenie. Myślę, że jeśli ma się do 185 cm wzrostu to Dreame Z30 Station będzie ok.
Po prawej stronie włosie wałka dochodzi do krawędzi i ścian na 8 mm, a po lewej z przeniesieniem napędu, mamy 2,2 cm plastiku. 8 mm z prawej to znakomity wynik, a ciśnienie ssania jest na tyle dobre przez uszczelnienie elektroszczotki od spodu paskami włosia, że wciąga wszystko z łączeń podłóg ze ścianami.
Odkurzacz startuje z poziomu ok. 62 dB w trybie ECO, a nie przekracza 75 dB – pomiar z odległości 30-40 cm o odkurzacza, gdy oddalimy się o 2 metry, wartości te spadają o 5-6 dB. Biorąc pod uwagę, że typowe odkurzacze sieciowe i wiele pionówek na ostatnim biegu działa głośnością 80-84 dB (jak przykładowo Samsungi), to wynik jest naprawdę dobry.
Elektroszczotka Omni-Brush nie jest specjalnie głośna – osiąga ok. 71-72 dB w zależności od rodzaju podłogi – ciszej pracuje na kafelkach, posadzkach betonowych, a głośniej na deskach. Nie ma tu żadnych nieprzyjemnych dźwięków, piszczenia kółek, czy napędu – wszystko zaprojektowano jak trzeba.
Głośność pracy:
To, co może się średnio podobać to ilość poziomów mocy – bazowo mamy 3 poziomy, z czego automat startuje niby z czegoś nieco powyżej ECO, ale gdy nie wykrywa zbyt dużej ilości kurzu to obniża moc do poziomu ECO, gdy jest go nieco więcej, podnosi moc.
Do trudnych zadań mamy tryb Turbo z czasem pracy ok. 10 minut z elektroszczotką główną. W auto z elektroszczotką popracujemy ok. 30 minut – czas zależy od ilości zabrudzeń, im więcej, tym częściej odkurzacz wchodzi na wyższe obroty i drenuje baterię. W ECO z elektroszczotką podziałamy ok. 60 minut, a bez elektroszczotek, tylko z ssawkami czas pracy to 90 minut.
Osobiście wolałbym mieć te 4-5 poziomów, tak jak w Dreame T30, czy Tefalach 14.60 i 15.60 – nie trzeba wtedy zdawać się na tryb auto, można samemu zdecydować, choć z drugiej strony po to mamy czujnik ilości kurzu żeby to sprzęt za nas ustawiał właściwą wartość dla jak najlepszych efektów sprzątania.
Odkurzaczem bawiłem się praktycznie dwa miesiące, zastąpił on na ten czas moje pionówki tego samego producenta – Dreame V9 na piętrze i Dreame T30 na parterze. Najczęściej działałem w trybie auto, faktycznie dobrze dobiera moc, a Turbo odpalałem jedynie w wejściu do domu i łazience, które brudzą się najbardziej.
Dwa razy odkurzyłem samochody Renault Clio V i Dacię Duster II – na moje mniejsze auto baterii w trybie Turbo wystarczyło idealnie. Odkurzyłem małą elektroszczotką wykładzinę bagażnika, ssawką szczelinową podłogę i okolice wokół foteli oraz kanapy, a nową ssawką okrągłą z pędzlem i rurą giętką odkurzyłem plastikowe wnęki kokpitu, a także kratki wentylacyjne – zestaw sprawdza się perfekcyjnie.
W przypadku większego auta jak Duster, baterii nie starczyło. Odkurzyłem bagażnik, tylną kanapę, wykładzinę pod kierowcą i koniec. Na resztę trzeba było doładować sprzęt lub mieć dodatkowy akumulator.
Tak, jak pisałem w teście Z30 bez stacji, dotychczas moimi królami czyszczenia aut były odkurzacze Dyson V15 i Jimmy H10 Pro, a teraz na pierwszą pozycję wbija seria Z30, więc zarówno Z30 Station jak i zwykły Z30.
Jedyne, czego brakuje tym trzem markom to ssawki szczelinowej, jak w Boschu Unlimited – długiej, giętkiej z gumy, którą można dostać się głęboko pod fotel, a przy okazji nie porysować plastików fotela czy progów.
Podłogi twarde odkurzałem w automacie – efekty są po prostu świetne, odkurzacz zbiera mikro kurz jak najlepsze Dysony, a dzięki dobrze zaprojektowanemu podświetleniu widzimy każdą drobinkę, rysę, czy uszkodzenie podłogi.
Zarówno deski modrzewiowe, jak i kafelki gresowe z głębokimi fugami były dobrze odkurzone, a dzięki podświetleniu kurzu odkurzanie to wręcz zabawa w „zbierz je wszystkie” – grywalizacja sprzątania 😉. Odkurzacz daje sobie radę z dywanem shaggy o 3 cm włosiu, nie blokuje się, normalnie odkurza.
Świetnie, że mamy z przodu regulowany prześwit zwiększający podciśnienie ssania z podłogi gdy jest zamknięty lub ułatwiający pochłanianie większych elementów gdy jest otwarty. Meble możemy wygodnie odkurzać końcówką z miękki włosiem lub pędzlem, fajnie łączą się z giętką rurą. Sprzątanie pod meblami z przejściówką łamiącą konstrukcję po kątem 90 stopni też nie jest żadnym problemem.
Ogromne wrażenie robi zdolność do pochłaniania kurzu i najmniejszych drobinek, na przejechanym kawałku podłogi nie ma dosłownie nic do zebrania, po jednokrotnym przejechaniu Dreame Z30 Station z elektroszczotką Omni-Brush.
Super radzi sobie też z długimi włosami – na przestrzeni dwóch miesięcy testowania musiałem może dwa razy usuwać jakieś zaplątane włosy wokół wałka – raz był to zbiór kilkudziesięciu włosów o długości ok. 50 cm, a za drugim razem parę włosów zaplątało się w łączenie wałka i elektroszczotki. To jeden z najlepszych projektów elektroszczotki z jakim kiedykolwiek się spotkałem, choć ma pewien minus.
Dreame zrezygnowało z dwóch dużych kół prowadzących i dało jedno płaskie z tyłu, dwa małe z przodu – odkurzacz dobrze trzyma linię prostą przy poruszaniu się do przodu, ale nie jest to tak pewne prowadzenie, jak starą elektroszczotką z dużymi dwoma kołami z tyłu. Oczywiście to tylko moje wrażenie, nie ma żadnego wpływu na sprzątanie.
Pod względem efektów odkurzania nie ma tu wielkich różnic do zwykłego Z30, jedynie Omni-Brush dużo lepiej odkurzacza mikroskopijny kurz i go jeszcze lepiej uwidacznia z uwagi na kozackie podświetlenie.
Zrobiłem standardowy test na kafelkach gresowych z pochłanianiem dużych elementów jak cukier, płatki owsiane, kawa, ryż, mąka, makaron, czy herbata. Jak widać na powyższym gifie, wszystko zostało pochłonięte przy pierwszym przejeździe i to w trybie auto – odkurzacz sam wybrał moc maksymalną, gdy tylko najechałem na pierwsze drobinki cukru.
Wszystkie elementy zostały sprawnie przetransportowane do zbiornika kurzu, a po odstawieniu do stacji, usunięte do worka. Elektroszczotka po takim zadaniu była w dobrym stanie, nie wymagała czyszczenia wałka czy plastików.
Z uwagi na konstrukcję odkurzacza możemy oprzeć go o blat czy oparcie krzesła – oprze się o wysunięte mocowanie baterii i nie upadnie. Oczywiście samodzielnie Z30 nie stoi w pionie, jak większość odkurzaczy bezprzewodowych.
Przyznam, że podoba mi się to jak rozwija się marka Dreame – korzystam z ich sprzętów od początku istnienia marki, mając od 7 lat ich pierwszy model Dreame V9, a od prawie 4 lat Dreame T30. W tym czasie nie miały żadnych awarii, wszystko działa jak trzeba, nawet baterii w V9 nie zmieniałem, a sprzęt nadal ma ponad 60-70% swojej nominalnej wydajności.
Dreame jest zaprzeczeniem niskiej jakości i trwałości produktów z Chin, ich odkurzacze pionowe oferują to samo co najlepsi konkurencji, a w niektórych aspektach nawet je przewyższają – patrz Samsung i Dyson, a przy tym ceny sprzętów Dreame są dużo niższe.
Dreame Z30 Station to kolejny udany model, więc jeśli szukasz sprzętu ze stacją opróżniającą zbiornik kurzu, bogatym zestawem akcesoriów, największą mocą ssania i jedną, uniwersalną elektroszczotką to ten sprzęt będzie świetnym wyborem, a dwa razy tańszym od Samsunga Bespoke Jet AI – starczy jeszcze na dobrego robota sprzątającego, konsolę PS5, czy smartfon ze średniej półki.
Stacja opróżniająco-ładująca ma dwa przyciski – symbol śmietnika to zbiór kurzu. Świeci na pomarańczowo ciągle gdy worek nie jest zainstalowany, miga gdy worek na kurz jest pełny, świeci na zielono gdy stacja jest w trybie gotowości, a błyska na zielono gdy jest przygotowana do zbierania kurzu.
Drugi przycisk będący ikoną roztoczy kurzu to ultraczyszczenie – ciągłe światło niebieskie to rozpoczęcie głębokiego czyszczenia, migające niebieskie – błąd.
Opróżnianie zbiornika kurzu jest bardzo skuteczne, dosłownie raz, czy dwa zdarzył się pojedynczy włos przytrzaśnięty klapką zbiornika. Worek jest duży, w zestawie są takie dwa, za workiem mamy materiałowy filtr wstępny, a niżej, na wylocie powietrza jest filtr HEPA nieznanej klasy, ale wygląda przynajmniej na filtr H12.
Podstawa stacji jest gumowana i ma wyjście przewodu rowkiem na 4 strony, ale zabrakło miejsca na nadmiar przewodu. Tak samo stojak na akcesoria ma gumowany spód.
Z obu elektroszczotek możemy usunąć wałki – z głównej Omni-Brush robi się to łatwo od boku, a w małej trzeba użyć jakiegoś narzędzia, jak nóż z płaską główną, końcówkę rękojeści łyżeczki czy śrubokręt płaski. Elektroszczotka Omni-Brush ma napęd pośredni – silnik znajduje się za wałkiem, a nie w nim, więc po wyjęciu wałka mamy łatwy dostęp do całej niszy w celu wyczyszczenia.
Rozbieranie odkurzacza jest super proste, zbiornik odpinamy na przycisk, zakładamy od bolca w górnej części i dociskami do szarego plastiku, aż usłyszymy klik. Ze zbiornika można wyjąc zespół separatorów cyklonowych zabezpieczonych filtrem wstępnym z metalowej siateczki, za separatorami jest filtr materiałowy, silnik i filtr HEPA H14. Oba filtry są zmywalne, podobnie jak zbiornik i zespół separatorów.
Co ciekawe, mimo użytkowania odkurzacza przez dwa miesiące, filtr materiałowy jest ledwie muśnięty kurzem – separacja cyklonowa działa na tyle dobrze, że prawie nic nie leci na sam filtr materiałowy – inne testowane odkurzacze miały po kilku dniach bardziej zabrudzone filtry, a tu stan po dwóch miesiącach jest bliski ideału!
Filtracja HEPA H14 to (jak już wcześniej wspominałem i w teście Dreame Z30 bez stacji) najlepszy poziom czystości powietrza wylotowego na rynku.
Inne firmy chwalą się gdy stosują filtr HEPA H12 jak Dyson, który dorzuca je zazwyczaj do modeli sprzedawanych na wyłączność na dyson.pl, a zwykłe modele mają filtry EPA. Dreame pobiło całą konkurencję nie tylko kwestią mocy ssania, jakości wykonania i spasowania, ale też poziomem filtracji powietrza.
Dreame Z30 Station to bezsprzecznie najmocniejszy odkurzacz pionowy ze stacją opróżniającą na rynku. Do tego jest świetnie wykonany, porządnie spasowany, ma genialną elektroszczotkę uniwersalną Omni-Brush, która nie tylko dobrze odkurza podłogi twarde z mikrokurzu, ale też wyczesuje dywany, nie blokuje się jak Dysonowe elektroszczotki na dywanach z włosiem 2-3 cm i nie wymaga trzymania przycisku pracy.
Ergonomia jest naprawdę dobra mimo wagi 3,3 kg. To nadal mniej niż Dyson Gen5 (3,5 kg), Bosch Unlimited 10 (3,72 kg), tyle samo co Bosch Unlimited 9 (3,3 kg), nieco więcej od Samsunga Bespoke Jet AI (3,17 kg) i Tefala 15.60 (3,2 kg).
Dla osób wysokich lekkim problemem może okazać się wysokość odkurzacza 103 cm do rękojeści (107,5 cm ze wszystkim) – zwykły Z30 jest parę centymetrów wyższy, więc jeśli masz ponad 185 cm, lepiej zrób przymiarkę w sklepie.
Zestaw końcówek jest bardzo bogaty, mamy wszystko co trzeba, no może z wyjątkiem przejściówki ułatwiającej sprzątanie nad meblami, a cenowo Dreame Z30 Station wypada lepiej od każdego Samsunga Bespoke Jet czy mocnych Dysonów V15 i Gen5.
Od siebie szczerze polecam zarówno Dreame Z30 Station, jak i zwykły wariant Z30 bez stacji, a jeśli ktoś chce oszczędzić kilka stów to i seria Z20 i Z20 Station z mocą 250 AW będzie super wyborem.
ZALETY
|
WADY
|
Jeśli szukasz dobrego odkurzacza koniecznie sprawdź naszą listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych.
Warto też zerknąć na nasz TOP-10 najlepszych odkurzaczy i mopów myjących aktywnie.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Na naszym rynku debiutują odkurzacze Bosch Unlimited 9 polskiej produkcji. Pod wieloma względami podobne do…
Czy można kupić dobry odkurzacz pionowy za 372 zł? Podobno tak, bo na promocję właśnie…
Już od soboty 22 lutego startuje akcja z grubymi przecenami na serię elektronarzędzi Parkside Performance.…
W RTV EURO AGD mają niezłą promocję na zmywarki do zabudowy marki Miele. Można zgarnąć…
W RTV EURO AGD mają świetną okazję na ekspres automatyczny do kawy Nivona CafeRomatica 756.…
Zmywarka Whirlpool W8I HF58 TUS Maxi Space doczekała się świetnej przeceny w Media Expert. To…