Roborock Saros 10 / fot. agdManiaK.pl
Roborock Saros 10 to najnowszy, super niski robot sprzątający, który łączy zalety modelu S8 MaxV Ultra z podzespołami Qrevo Curv. Jak to kombo wypada w praktyce?
Spis treści
Po teście robota Roborock Saros 10R z nowym systemem nawigacji StarSight 2.0 opartym na czujniku 3D ToF pora przyszła na drugi model z tej serii – Saros 10.
Testowa sztuka dotarła do mnie w kolorze czarnym, ale ma występować też w szaro-białej obudowie. Robot nie jest aż tak innowacyjny, jak Saros 10R, za to łączy zalety ubiegłorocznego flagowca Roborock S8 MaxV Ultra z nową platformą o wysokości tylko 7,98 cm i głównymi podzespołami Roborocka Qrevo Curv – to naprawdę niezłe combo!
Cena sugerowana nowego modelu to 5699 zł, a w sprzedaży pojawił się od dzisiaj, czyli 27 marca 2025 roku. Na start sprzęt można kupić jednak taniej, bo do 6 kwietnia tego roku obowiązuje przecena do 5399 zł, czyli można oszczędzić 300 zł.
Co do części i akcesoriów to nie są one tak dobrze dostępne, jak w wypadku marki Dreame – na razie nie kupimy ich bezpośrednio od producenta, ale za to jest pełno tanich zamienników, jak i droższych oryginałów na AliExpress, Temu i Allegro.
Przykładowe ceny oryginalnych części z AliExpress: 43 zł za 2 szczotki boczne, 76 zł za szczotkę DuoDivide i 50 zł za 3 worki do stacji.
Szmatka krawędziowa to koszt ok. 35 zł za 2 sztuki. Filtr EPA jest typowo dedykowany pod ten model, więc będzie trzeba chwilę poczekać na pierwsze oferty, podobnie jak na szmatki głównego mopa – niby moduł wprawiający w drgania dwa elementy szmatki jest podobny, ale zmieniono projekt szmatki, powiększając obszar wprawiany w drgania.
Saros 10 ma wbudowany 590 ml zbiornik na detergent w koncentracie, który może być przez stacje dodawany do wody myjącej pady mopujące i prawdopodobnie także do wody uzupełnianej w robocie (brak potwierdzenia).
Roborock nie daje żadnej próbki do kartonu z robotem. Opcji jest kilka – Roborock ma płyn Omo Floor Cleaner Professional 480 ml za kosmiczne 149 zł (na AliExpress dużo taniej), druga opcja to Roborock Floor Cleaning Solution 1 l za ok. 100 zł. Jak widać jest drogo, więc polecam korzystać z dobrych zamienników dedykowanych do robotów sprzątających.
Parametrowo Saros 10 to jeden z najmocniejszych robotów na naszym rynku – 22 kPa na maksymalnej mocy to zbliżony parametr do niedrogich odkurzaczy pionowych oferujących ok. 120 AW mocy ssania. Pojemności zbiorników w robocie, jak i stacji są wystarczające, super, że temperatura podgrzewania wody wzrosła do 80 stopni – teraz faktycznie można napisać, że jest to gorąca woda.
Specyfikacja Roborock Saros 10:
Dzięki opuszczanej kopułce z LiDARem mamy wysokość tylko 7,98 cm gdy radar się schowa lub 9,35 cm gdy jest wysunięty – nawet z radarem w górze to dobry wynik, gdyż flagowce z ubiegłego roku przekraczały wysokość 10,2 cm.
Co do różnic Sarosa 10 w stosunku do Sarosa 10R, opisałem je w teście tego drugiego.
Roborock przyzwyczaił nas do znakomitej jakości wykonania produktów z tym logo. Już na początku swojej historii firma łamała stereotyp niskiej jakości i awaryjności chińskich wyrobów, a dziś są wzorem do naśladowania nawet dla takich starych wyjadaczy, jak iRobot.
Testowy robot jest w pełni czarny – wszystkie plastiki są matowe, a górna powierzchnia ma coś w rodzaju ładnego nadruku w paski (nie jest to faktura).
Górna pokrywa jest magnetyczna, pod nią mamy dostęp do dość sporej wielkości zbiornika kurzu – według specyfikacji ma mieć 270 ml. Od góry ze zbiornika można wyjąć duży filtr EPA 11, oczywiście bez filtra wstępnego, więc filtr EPA lubi zapychać się kurzem. Pod klapką mamy też przycisk resetu robota.
Na górnej powierzchni mamy też trzy otwory mikrofonów dla asystenta głosowego, sensor wysokości niszy, pod którą może robot wjechać (decyduje o chowaniu się LiDARu), oraz trzy przyciski do sterowania robotem: włącznik/wyłącznik, powrót do stacji, mopowanie.
Zderzak jest gumowany, tak samo ramię bocznej szczotki. Zprawego boku mamy czujnik śledzący ściany i przewody VertiBeam, a z przodu zespół czujników systemu rozpoznawania i omijania przeszkód ReactiveAI 3.0 – kamerę RGB, diody doświetlające i dodatkowy czujnik światła strukturalnego.
Ten sam zespół montowany jest w robotach Qrevo Curv i Qrevo MaxV, więc zachowanie przy przeszkodach jest praktycznie identyczne – w kwestii nawigacji i omijania przeszkód nie ma co oczekiwać po Saros 10 jakiegoś postępu – ten znajdziesz dopiero w Saros 10R z systemem StarSight 2.0.
Z tyłu robota mamy wysoko umieszczone styki ładowania, poniżej zawór uzupełniania wody, po lewej otwór, którym stacja odbiera kurz, a także niszę, w którą chowa się LiDAR – po zejściu w dół, kąt pracy LiDARu ogranicza się z 360 do 100 stopni.
Od dołu mamy zespół mopujący VibraRise 4.0 z bardzo dużą powierzchnią wprawianą w drgania oraz boczny mop obrotowy. Główny mop wprawiany jest w 4000 drgań na minutę, a boczny obraca się 220 razy na minutę. Oba podzespoły mogą unosić się w górę w trybie odkurzania lub nad dywanami, ale główny mop może zostać pozostawiony w stacji – ta potrafi automatycznie go zakładać i zdejmować.
Szczotki do odkurzania to ten sam zespół, co w Saros 10R i Qrevo Curv, czyli dzielona szczotka główna DuoDivide z paskami włosia i gumy ułożonych tak, aby włosy nie zostawały wokół, a ześlizgiwały się na środek i wpadały do zbiornika. Boczna szczotka ma dwa paski włosia, nie plącze wokół siebie włosów i wysuwa się do boku, w celu dokładnego sprzątania w narożnikach.
Przednie koło podporowe dostało specjalną szczotkę, która oczyszcza je podczas każdego obrotu, nie zabrakło pięciu czujników wysokości (które ogarniają czarne powierzchnie) i czujnika dywanów.
Zespół szczotki głównej jest dobrze zabezpieczony przed rysowaniem podłóg i tak jak oba mopy oraz szczotka boczna, może unosić się w górę w trybie mopowania. Przednie koło tak jak w Qrevo Curv i Saros 10R ma funkcję AdaptLift – może wysuwać się na 3 cm dając zdolność do pokonywania progów pojedynczych o wysokości nieprzekraczającej 3 cm lub podwójnych o wysokości do 4 cm.
Stacji dokującej tym razem niczego nie brakuje – większość poprzednich Roborocków nie miała autodozowania detergentu. Teraz jest w formie 590 ml zbiornika.
Stacja myje szmatki gorącą wodą, suszy je ciepłym powietrzem, uzupełnia wodę w robocie, usuwa kurz z robota do dużego worka, ma też funkcję samooczyszczenia, a przy tym jest ładna. Front wygląda jak czarne szkło, wręcz lustro – jeśli masz sporo czarnych, szklanych powierzchni, to robot będzie do nich pasować.
Robot nawiguje z pomocą radaru laserowego LiDAR, wspartego kompletem czujników. Do nawigacji robota nie można mieć żadnych zastrzeżeń, w normalnych warunkach ma wydajność ok. 1 m2 na minutę.
Jak widać konstrukcyjnie mamy połączenie szczotek, które po raz pierwszy pojawiły się w Qrevo Curv, z tego samego robota mamy systemy nawigacji i omijania przeszkód, a system mopowania sonicznego pochodzi wprost z S8 MaxV Ultra, choć nie obyło się bez zmian – pad mopa jest teraz zdejmowany w całości, a automatycznie zdejmuje i zakłada go stacja, do tego przeprojektowano powierzchnię wprawianą w drgania.
To wszystko upchano w super niskiej obudowie serii Saros o wysokości tylko 7,98 cm.
Tu żadnych niespodzianek nie będzie. Jeśli znasz testy Roborocka Saros 10R lub Qrevo Curv to jest dokładnie tak samo – mamy identyczną szczotkę boczną, szczotkę główną, a ogromna moc ssania 22 000 Pa w codziennych zastosowaniach nie robi zbytnio różnicy; robot najczęściej i tak zasuwa na 2 lub 3 biegu z 5 możliwych.
Saros 10 przejechał u mnie 1333 m2 w ramach 50 cykli sprzątania w 23 h łącznie. Sprawdziłem go na wiele sposób, jednocześnie testowałem też Roborocka Saros 10R, Dreame X50 Ultra i Mova P50 Pro Ultra, więc mam sporo porównań i wniosków – jeśli o czym nie wspominam w teście, śmiało pytaj w sekcji komentarzy pod tekstem.
Jak już wspominałem w teście Qrevo Curv i Saros 10R, nowy zespół szczotek radzi sobie całkiem nieźle w każdych warunkach. Względem poprzednich systemów z pojedynczym lub podwójnym wałkiem silikonowym, tu mamy dodane paski włosia wyspowego i nadal paski silikonu (lub gumy). Takim sposobem robot lepiej radzi sobie z drobnym kurzem, ale nadal sensownie wyczesuje dywany, wykładziny, czy zbiera większe elementy.
Roborock chwali się, że nowy zespół dzielonego wałka na dwie części jest w 100% wolny od plątania włosów (certyfikaty: TUV ID 0217010154 i SGS) – rzeczywiście zaplątane włosy praktycznie się nie zdarzają, podczas 3 tygodni testu znalazłem w nich raptem, kilka zaplątanych włosów w mocowania, a nie samą powierzchnię obrotową.
Spokojnie można stwierdzić, że są wolne od plątania włosów w 99%. Oczywiście to kwestia długości i ilości włosów do wciągnięcia na raz – jeśli weźmiemy damską szczotkę do włosów, która nie była czyszczona od przynajmniej tygodnia, wyciągniemy z niej garść włosów o długości 50 cm i każemy Sarosowi 10 je posprzątać, to na bank owiną się wokół wałka, ale z pojedynczymi włosami radzi sobie świetnie.
Zespół szczotki głównej dobrze przylega do podłoża – dba o to mechanizm podnoszenia i opuszczania całości. Szczotka boczna z konstrukcją składającą się z dwóch, a nie trzech wąsów i to ułożonych blisko siebie, też nie plącze włosów.
Do dyspozycji mamy w aplikacji 5 poziomów mocy ssania i do standardowego odkurzania podłóg twardych wystarczy poziom 2/5 – zrównoważony.
Na kafelki z głębokimi fugami w kuchni, wejściu, czy łazienkach, warto odpalić 3/5 – turbo. 4/5 maksymalny sprawdza się na bardzo mocno zabrudzonych obszarach, a MAX+ warto odpalić na dywanach i wykładzinach z dużą ilością piasku, kurzu czy sierści.
Wykonałem kilka standardowych testów, aby sprawdzić jak robot radzi sobie w danych warunkach. Wysypałem w jednej linii herbatę liściastą, płatki owsiane, cukier, mąkę, kawę ziarnista i ryż na kafelki gresowe z głębokimi i szerokimi fugami. Robot za pierwszym przejazdem usunął wszystko z wyjątkiem małej ilości mąki, która wpadła w fugę i dosłownie dwóch płatków owsianych.
Drugi przejazd sprawił, że został jeden płatek owsiany w fudze i może jeden gram mąki też w fudze. Oczywiście robot zasuwał na 5 biegu z maksymalną mocą 22 kPa, ale szczerze pisząc, nie widzę różnicy w efektach zbierania dużych zabrudzeń względem Sarosa 10R z mocą 19 kPa, czy Qrevo Curv z 18,5 kPa… Wszystkie trzy radzą sobie równie dobrze.
Odkurzanie dywanu shaggy to też żaden problem – 3 cm włosie nie stanowi przeszkody, robot ładnie wykrywa dywan, zwiększa moc i odkurza. W aplikacji możemy ustalić czy robot ma dywanów unikać, ignorować, przejeżdżać przez nie tylko gdy to koniecznie (układ krzyżowy) lub odkurzać z podniesionym zespołem mopów.
Mamy dodatkową funkcję głębokiego czyszczenia dywanu – robot po sprzątnięciu pokoju w którym znajduje się dywan, wyczyści go oddzielnie. Druga opcja to priorytetowe czyszczenie dywanu, czyli robot zaczyna cykl od odkurzania dywanów i wykładzin.
Jeśli mamy zwierzaki, możemy włączyć głębokie czyszczenie produktów dla zwierząt – robot będzie odkurzać z większą mocą ssania wokół przedmiotów naszych zwierzaków. Fajną opcją jest też wybór wzorca sprzątania – wzdłuż kierunku ułożenia podłóg, inteligentnie (robot sam wybiera aby optymalizować wydajność) lub sprzątanie o mieszanych wzorcach – robot porusza się prostopadle do ostatniego sprzątania, aby poprawić wydajność.
Chcąc poprawić efekty odkurzania w narożnikach, możliwe jest wysunięcie ramienia bocznej szczotki. Realnie działa to w kratkę – szczotkę wysuwa się praktycznie zawsze gdy mówimy o narożnikach zbudowanych ze ścian, ale już nie zawsze gdy to jest narożnic składający się z mebli lub ściany i jakiegoś mebla.
Na GIFie widać, że narożnik składający się ze ściany i drewnianego zegara stojącego nie jest uznawany przez robota za warty wysunięcia mopa – roboty Dreame X40 i X50 nie mają tu takich problemów.
W sekcji Laboratorium AI mamy opcję sprzątania przy wydłużonym ramieniu FlexiArm do sprzątania szczelin – robot ani razu nie wysunął szczotki bocznej w takiej sytuacji, a miał ku temu niejedną okazję. Podobnie było w Qrevo Curv i Saros 10R.
Co prawda to funkcja będąca nadal w fazie testów, ale trzeba zaznaczyć, że w Dreame działa to świetnie w wielu modelach: X40 Ultra, L40 Ultra, X40 Master, X50 Ultra i klonie X40 pod marką MOVA – P10 Pro Ultra.
Zachwycać może stan robota po trzech tygodniach pracy – nic przy nim nie robiłem, poza sprawdzeniem. Obudowa od spodu była tylko nieco zakurzona, ale obie szczotki i wszystkie trzy koła są po prostu w miarę czyste i nadają się do dalszej pracy. Jedynie do kwestii czystości mopa głównego można się przyczepić, ale to opisuję w dalszej części testu.
Roborocka trzeba pochwalić za porządne gumowanie przedniego zderzaka jak i ramienia bocznej szczotki oraz zespołu szczotki głównej – nie ma ryzyka rysowania podłóg, sprzęt jest dobrze zabezpieczony.
Za to zganić należy firmę za brak filtra wstępnego w zbiorniku kurzu przed filtrem EPA E11. Efekt? Kurz wbija się w lamele filtra i go zapycha, więc warto przynajmniej co kilka cykli wyjąć z robota zbiornik i go porządnie ostukać z kurzu. Na zdjęciu widać ile kurzu w nim siedzi, a na kolejnym ile kurzu wypadło po ostukaniu go o podłogę.
Dreame też zrezygnowało z filtra wstępnego – ponoć wynika to chęci osiągania jak największej mocy ssania. Filtr wstępny, gdy zapcha się kurzem znacząco zmniejsza moc ssania, a filtr EPA mający połowę swojej powierzchni zapchanej nadal jest drożny – trudno stwierdzić, czy tak jest naprawdę, ale na pewno łatwiej czyści się filtr wstępny, niż EPA.
Pod względem głośności pracy Saros 10 jest nieco głośniejszy od Sarosa 10R i Qrevo Curv, ale nadal jest to sprzęt godny polecenia każdemu, kto szuka robota o ograniczonej głośności. Trzeba też zaznaczyć, że system mopowania wibracyjnego, przy ustawieniu na mopowanie intensywne jest dość mocno słyszalny – generuje 63,9 dB.
Głośność pracy:
W zbiorniku na kurz w robocie mamy filtr EPA E11 i niestety nie ma on żadnego filtra wstępnego z siateczki, czy kawałka gąbki, więc kurz wbija się między lamele filtra – nieco problem niweluje funkcja opróżniania zbiornika kurzu do worka w stacji, ale i tak warto co kilka-kilkanaście cykli ręcznie go ostukać lub przedmuchać.
Z funkcji wykorzystujących AI bardzo spodobało mi się w Dreame X40 Ultra, X50 Ultra i Mova P10 Pro Ultra wpychanie szczotki bocznej w szczeliny między meblami, a podłogami. W Roborocku funkcja ta jest nadal w wersji testowej – znajdziemy ją w „Laboratorium AI”. Niestety, nie jest tak cwana jak w Dreame – robot wjeżdżając w narożniki nie zawsze wysuwa szczotkę boczną – oprogramowanie tych funkcji wymaga jeszcze rozwoju i poprawek.
Co do sprawności systemu nawigacji, połączenie dobrze już znanego LiDARu w kopułce obrotowej z kamerą i kompletem czujników wspomagających daje naprawdę dobre efekty.
Wydajność sprzątania w metrach na minutę jest znacząco wyższa niż w Dreame X50 Ultra i zauważalnie lepsza od Sarosa 10R – oba mają nowe systemy nawigacji, więc jeśli jesteś ciekaw/a dokładnego porówania, znajdziesz je w teście Roborocka Saros 10R.
Typową wadą robotów z LiDARem i kamerą jest to, że na moich kafelkach gresowych z głębokimi fugami widzą przeszkody, które nie istnieją – próbują je ominąć lub w trybie mopowania unoszą mop, przejeżdżają 30-40 cm i wracają do mopowania – nowy system nawigacji z Sarosa 10R oparty o czujnik 3D ToF nie ma takich problemów.
W kwestii omijania przeszkód jest podobnie do tego, co prezentują starsze modele z systemem ReactiveAI 2 i 3 generacji, czyli S8 MaxV Ultra, Qrevo MaxV, czy Qrevo Curv. Robot nieźle rozpoznaje małe przedmioty i je omija – muszą być wielkości min. 5×3 cm. Tu nowy Saros 10R z nawigacją StarSight 2.0 okazał się jeszcze lepszy, wykrywając przedmioty 2×2 cm i radząc sobie przykładowo z pudełkiem zapałek położonym na płasko – Saros 10 przepchnął je do przodu, nawet go nie zauważając.
Całkiem nieźle Saros 10 radzi sobie z wykrywaniem czarnych, cienkich przewodów ładowarek, ale już gorzej z białymi, grubymi przewodami rozdzielaczy – ciekawe, że mocno kontrastowy, biały przewód jest problematyczny, a już cienki, czarny, nie jest.
Według opisów producenta, robot ma rozpoznawać ponad 100 różnych obiektów i sprawnie je omijać, ale realnie ReactiveAI 3.0 działa gorzej od podobnego systemu z kamerą AI Action od Dreame i sporo gorzej od nowego systemu nawigacji StarSight 2.0 od Roborocka.
Roborock mocno zaznacza też kwestię naszej prywatności – mają kilka certyfikatów na bezpieczeństwo naszych danych od TUV Rheindland: Protected Privacy IoT Service ID 1111252031 oraz cyberbezpieczeństwa ETSI EN 303 645 ID 1111294338. Nie jestem specjalistą w dziedzinie zabezpieczeń sprzętów IoT, więc pozostawiam to bez komentarza.
W aplikacji zrobimy mapy pięter, podzielimy je na pomieszczenia i przypiszemy parametry sprzątania do każdego osobno, a także ustawimy kolejność sprzątania, tak aby brudne obszary zostawić na koniec. Możemy też wskazać rodzaj podłóg i kierunek ułożenia – robot będzie sprzątać wzdłuż ich kierunku aby minimalizować ilość zarysowań na łączeniach. Na mapach możemy dodać meble, przedmioty zwierzaków.
Roborock Saros 10, podobnie jak Saros 10R, nadal nie dorobił się funkcji sprzątania pod firanami i zasłonami – w Dreame możemy zaznaczyć je na mapie, a robot będzie ignorować takie materiały i nie traktować jako przeszkody.
Trybów sprzątania mamy kilka. Robot może odkurzać i mopować jednocześnie, może tylko odkurzać, tylko mopować lub sprzątać po parametrach przypisanych do każdego pomieszczenia osobno („dostosuj”), a także zdać się na inteligencję robota i odpalać go w trybie SmartPlan, który wykorzystuje algorytmy AI do uzyskania jak najlepszych efektów.
Sprzątać możemy automatycznie po całości domu/mieszkania, po wybranych pokojach, w ustawionych strefach lub po przepływie pracy (harmonogramach).
System AdaptLift działa dokładnie tak samo, jak w Roborocku Saros 10R i Qrevo Curv. Według deklaracji producenta ma radzić sobie z pojedynczymi progami do 3 cm lub podwójnymi do 4 cm. To sporo mniej w porównaniu do tego co oferuje Dreame X50 Ultra – ten radzi sobie z progami nawet 6 cm.
Przygotowałem dwa zestawy progów: podwójny składający się z progu pierwszego 1,5 cm i drugiego 3,8 cm wysokości, oraz pojedynczego 2,5 cm. Saros 10R, tak jak Saros 10 i Qrevo Curv nieco męczą się z pokonywaniem takich przeszkód – szukają właściwego sposobu ich przekroczenia. Przednie koło może unosić robota nieco w górę, dają ok. 3 cm prześwitu między spodem robota, a podłogą/progiem.
Saros 10 poradził sobie dość zgrabnie z progiem 2,5 cm, a z progiem podwójnym 1,5 + 3,8 cm walczył ze 2 minuty, aż udało mu się na niego wjechać, następnie zawiesił się na nim zespołem szczotki i musiał nieco pokombinować zanim spadł na kafelki pod drugiej stronie. W domu nie mam żadnego progu, co najwyżej kilku milimetrowe, dwie listwy miedziane łączące deski modrzewiowe z kafelkami gresowymi, więc sprawdzanie takich funkcji wymaga stworzenia symulowanego progu.
Pokonywanie programów przez Saros 10 jest możliwe tylko, gdy takowy oznaczymy na mapie jako próg przechodni – w przeciwnym razie uzna go za przeszkodę, której nie da się pokonać. Realna zdolność do pokonywania progów jest zależna nie tylko od wysokości przeszkody, ale kształtu i zakończenia – użyty przeze mnie deski były kanciaste, nieoszlifowane, a raczej typowe progi podłogowe są na rantach lekko zaokrąglone, lakierowane, czyli łatwiejsze do pokonania.
W Roborock Saros 10 nie zabrakło opcji ustawienia zaawansowanych harmonogramów sprzątania, podpowiedzi, kiedy i jak wyczyścić w robocie sensory, szczotki, wymienić filtr, czy worek w stacji. Asystent głosowy Rocky nadal nie gada po naszemu – jeśli chcemy mieć komunikaty głosowe po polsku, trzeba wyłączyć asystenta.
W apce mamy instrukcję jak używać komend głosowych, a wraz z papierami do robota, mamy też stojaczek ze wszystkimi komendami wypisanymi w 6 językach, tak aby zawsze mieć pod ręką.
Robot ma z przodu kamerę, która za naszą zgodą może robić zdjęcia wykrytych przeszkód i dodawać je do mapy. Kamera może też służyć do podglądu na żywo, komunikacji dwustronnej – robot ma na górnej powierzchni 3 otwory mikrofonu i oczywiście głośnik, więc jeśli masz ochotę, możesz pogadać ze zwierzakiem będąc w pracy lub wykonać patrol domowy, sprawdzić każde pomieszczenie wyznaczając punkty kontrolne.
Wejście w moduł wideo na żywo wymaga pinu lub wzoru, robot co paręnaście sekund komunikuje głośnikiem, że kamera jest odpalona.
Super sprawą wynikającą z wysokości tylko 7,98 cm jest fakt, że Roborock Saros 10 to drugi robot z testowanych po Saros 10R, który sprząta pod moją kanapą z IKEA mającą 8 cm niszę. Na rynku były konstrukcje o tak małej wysokości, a nawet niższe, ale wszystkie należy do prymitywnych konstrukcji żyroskopowych, bez zaawansowanej nawigacji, dobrych szczotek, czy sensownego systemu mopowania.
Nie skłamię pisząc, że Roborock Saros 10R i Saros 10 to pierwsze dobre, niskie roboty na naszym rynku.
Czego zabrakło? Roborock nadal nie dodał w swoim sofcie opcji ignorowania zasłon i firan zwisających nisko nad podłogą – w Dreame i kilku innych firmach mogę je zaznaczyć na mapie falowaną kreską i wtedy robot wie, że to nie są przeszkody, które należy objechać, a zwykły materiał, przez który się przebije. Akurat tak się złożyły dwie zasłony, że jedna miała niszę pod sobą na 9 cm, więc robot ładnie pod nią odkurzył, ale druga zwisała już na jakieś 5 cm i ją robot uznał za przeszkodę, którą trzeba objechać.
Kolejna kwestia to funkcję związane z AI. Roborock Saros 10 nadal gorzej radzi sobie z funkcjami zwiększającymi zdolność sprzątania w zakamarkach jak z wciskaniem szczotki bocznej w szczeliny podmeblowe jadąc wzdłuż nich, czy w wysuwaniu szczotki bocznej w narożnikach.
W narożnikach będących ścianami wysuwa się prawie zawsze, ale jak narożnik tworzą meble lub mebel + ściana to już tak w 50% zostanie wysunięta. Większość funkcji wyżej wymienionych jest w Roborcku nadal w sekcji Laboratorium AI, nie są to finalnie gotowe opcje – praktycznie tak jest od premiery modeli Roborock Qrevo MaxV i S8 MaxV Ultra w ubiegłym roku.
Saros 10 korzysta z systemu mopowania VibraRise 4.0, który to jest rozwinięciem systemów mopowania sonicznego z serii S. Środkowe części mopa wprawiane są w 4000 drgań na minutę dając efekt szorowania, martwą strefę mycia wzdłuż mebli i ścian niweluje boczny mop obracający się 220 obrotów na minutę.
Oba mopy mogą unosić się w górę nawet na 22 mm (bazowo na 10 mm unosi się większy), do podłoża dociskany jest z siłą 8 N (ok. 800 g), a główny mop może być pozostawiany w stacji dokującej, więc w cyklu samego odkurzania dywanów, nie pomoczy włosia – to nowość względem starszych wersji, przykładowo z Roborocka S8 MaxV Ultra.
Kolejna zmiana to dodanie zbiornika detergentu 590 ml – teraz stacja sama dozuje detergent do wody myjącej mopy i do zbiornika wewnętrznego w robocie. W stosunku do mopów obrotowych, cały soniczny zespół myjący ma ok. 35 cm szerokości roboczej, a obrotowe 26 cm.
W apce mamy do wyboru 4 poziomy intensywności szorowania (wprawiania w drgania) i ilości dozowanej wody: słaby, standard, silny, agresywny. Dodatkowo możemy zagęścić tor jazdy – intensywny zwiększa zakładkę mopowania z 2-krotnej, na 3-krotną, a intensywny+ to zakładka na 4. Oznacza to, że ¼ szmatki jedzie bo brudnej podłodze, a ¾ po już przemytej, więc każdy kawałek podłogi jest szorowany 3-4 razy.
Tryb szybki pomija niektóre obszary i nie sprząta obwodowo. Dodatkowo możemy ustalić ilość powtórzeń – 1 lub 2 – przy dwukrotnym robot raz sprząta wzdłuż pomieszczenia, a za drugich w poprzek, dając efekt sprzątania w kratkę.
Następnie możemy przejść do ustawień stacji, gdzie wybierzemy, jak często robot ma wracać na przemycie szmatek – co 10, 15, 20 lub 25 minut, ewentualnie co dany pokój. Intensywność przemywania możemy ustawić w 4-stopniowej skali: oszczędzanie wody, zrównoważone, dogłębne, choć najlepiej mieć ustawiony tryb inteligentny, który na podstawie danych z czujnika zabrudzenia wody, sam dobiera intensywność przemywania.
Działa to idealnie, na co dowodem jest wygląd obu szmatek po kilkunastu cyklach mopowania – przez cały czas testów ani razu nie ściągałem szmatek do przemycia ręcznego: stacja robi to perfekcyjnie.
Stacja pozwala na wybór temperatury wody do przemywania szmatek: temperatura pomieszczenia, ciepła woda, gorąca woda. S8 MaxV podgrzewał wodę do 60 stopni, a Saros 10 robi to jeszcze lepiej – do 80 stopni. Dozowanie detergentu do wody można wyłączyć, jeśli mamy jakiś kawałek nietypowego materiału na podłodze.
Suszenie odbywa się w temperaturze 60 stopni, możemy wybrać metodę suszenia – ręczne uruchomienie procesu, automatyczne suszenie, zaplanowane suszenie. Do wyboru mamy 2, 3 lub 4 h suszenia i 3 h są w zupełności wystarczające. Detergentu do zbiornika 590 ml wlałem ok. 300 ml i w 3 tygodnie testu stacja pobrała może ze 100-120 ml.
Stacja na 1 cykl mycia dogłębnego mopów zużywa ok. 250 ml wody, więc przy 4 l zbiorniku wody i ustawieniu powrotu stacji co 10 minut (ok. 10 m2), wystarczy jej na ok. 14-15 cykli przemywania (trochę wody idzie do samego robota), czyli przy najbardziej ostrych ustawieniach mopowania, powracania do stacji i przemywania, robot bez uzupełniania wody i prądu umyje nawet 140-150 m2 podłogi.
Same efekty mopowania są bardzo dobre. Boczny mop świetnie dojeżdża do krawędzi i rantów, 4000 drgań sonicznych sprawia, że mniej uporczywe plamy znikają po jednym przejeździe.
Standardowo zrobiłem test usuwania dużej plamy po kawie (zaschniętej, po 24h) – robot usunął ją w ok. 98% w ramach trzech przejazdów. Pierwszy namoczył plamę i sporo usunął, drugi usunął ją w 95%, a trzeci dokończył – resztki kawy zostały tylko we wzorkach kafelków gresowych – z nimi nie poradził sobie jeszcze żaden robot.
W typowych zastosowaniach, czyli mopowaniu podłóg na których nie ma jakiś większych plam, efekty mycia będą zbliżone do tych z padów obrotowych, ale gdy tylko zadanie jest nieco trudniejsze, brudu więcej, plamy większe lub mocniej zaschnięte, mopy soniczne przegrywają z obrotowymi.
Nowa seria to i nowy design stacji. Flagowy model serii Qrevo Curv ma stację w kształcie jajka o praktycznie takich samych trzech wymiarach, nie należy ona do najpiękniejszych, więc na rynku pojawi się wariant Qrevo Edge ze starym typem stacji, jak w Qrevo MaV. Poprzednie modele Qrevo korzystały z bardzo zbliżonych wyglądowo stacji – wąskich, a wysokich.
Roborock Saros 10 występować będzie w dwóch kolorach: czarnym i biało-szarym, a stacja może naprawdę się podobać. Front to coś w rodzaju błyszczącego, lustrzanego szkła hartowanego – ciężko stwierdzić, czy to szkło, a może jakiś plastik, ale robi wrażenie materiału wysokiej jakości. Czarne, szklane powierzchnie są dziś w modzie, więc robot na pewno przypadnie do gustu posiadaczom czarnych, szklanych lodówek, piekarników, okapów czy płyt indukcyjnych.
Wymiarowo stacja jest średniakiem: ma 47 cm wysokości, 40,9 cm szerokości, 44 cm głębokości – sprawdziłem, producent nie myli się. Jest też nieco mniejsza na wysokość i głębokość od stacji Sarosa 10R, ale za to nieco szersza.
Dostęp do zbiorników wody czystej (4 l) i brudnej (3 l) mamy od góry, niestety ktoś wpadł na pomysł dodania klapy, którą trzeba podnieść, aby dostać się do zbiorników – w Saros 10R jest to wygodniej zaprojektowane.
Od frontu dostaniemy się do zbiornika detergentu (590 ml) i worka na kurz (2,5l), po zdjęciu maskownicy – ta akurat jest wygodniejsza niż w Saros 10R, gdyż trzyma się na dolnym zawiasie, a nie jest w całości zdejmowana. Z tyłu stacja ma opcję ukierunkowania przewodu, nie zabrakło miejsca na nadmiar kabla – w przeciwieństwie do Sarosa 10R, który tego miejsca nie ma. Od spodu stacja ma gumowe nóżki, więc nie rysuje podłóg i nie przesuwa się.
Nisza w której myta jest szmatka praktycznie nie zmieniła się od modelu S8 MaxV Ultra, no może poza kształtem filtra wstępnego. Z lewej mamy tarkę mycia mopa obrotowego – jest wyjmowana do czyszczenia, a system mycia szmatki głównej to obrotowa szczotka z natryskiem wody, która przesuwa się na suwnicy (taśmociągu) wzdłuż szmatki.
Ruchem powrotnym do prawej strony cały zespół usuwa brudy na filtr wstępny, który ma zatrzymywać ewentualne włosy, czy większe elementy, a brudna woda przesącza się pod filtr i jest odpompowywana do zbiornika wody brudnej. Nie zabrakło też funkcji automatycznego dozowania detergentu z 590 ml zbiornika i uzupełniania wody w robocie.
Wałek ze stacji jest wyjmowany i po tak długim czasie pracy, nie znalazłem w nim żadnych zaplątanych włosów czy śmieci.
W okolicy wałka i separatora znalazło się nieco białego nalotu – wodę mam miękką, więc nie wiem czy to pozostałości po detergencie, czy coś innego, ale doczyszczenie tego nie jest żadnym problemem. Stacja jest tak dobrze pomyślana, że przy intensywnym użytkowaniu trybu mopowania, wystarczy raz na miesiąc porządnie ją sprawdzić i przeczyścić wszystkie zakamarki.
W przeciwieństwie do niektórych robotów, zbiornik wody brudnej nie przejmuje zapachów, więc jak zapomnisz go opróżnić, nic się nie stanie, choć warto zrobić to zaraz po zakończonym cyklu mycia. W zbiorniku wody czystej mamy wkład zmiękczający wodę.
Super, że woda w stacji jest podgrzewana do 80 stopni C, a powietrze do suszenia materiału osiąga 60 stopni. Daje to naprawdę świetne efekty czystości szmatki. Roborock chwali się też, że tak zaprojektowana stacja sterylizuje szmatkę, co zapewnia usunięcie z mopa 99.99% bakterii typu Escherichia coli i Staphylococcus aureus – mają na to certyfikat TUV Rheinland nr 0000087672.
Stację RockDok Ultra 2.0 oceniałem bardzo pozytywnie już w modelu S8 MaxV Ultra, więc tu też nie może być inaczej, zwłaszcza, że ma kilka ulepszeń i ładuje sporą baterię 64000 mAh w rekordowe 150 minut.
Sterujemy aplikacją Roborock na smartfony i tablety z Androidem lub iOS od Apple. Apka Roborock z sklepie Google Play jest jedną z najlepiej, jak nie najlepiej ocienianych w tej kategorii – zebrała z 224 tysięcy opinii ocenę 4,7/5, a pobrano ją już ponad 5 milionów razy.
Robot zasuwał przez większość testu na sofcie 02.30.58, po czym ostatniego dnia dostał aktualizację do wersji 02.32.44, która miała usuwać rozpoznane błędy i optymalizować chowanie się LiDARu (nie zauważyłem problemów w tej materii). Aplikacja to wersja 4.44.08 z ostatnią aktualizacją z 14 marca 2025.
Podpięcie robota pod apkę wymaga założenia konta Roborock, cały proces jest łatwy i zajmuje max. 2 minuty. Pulpit główny apki to widok pod nasze urządzenia – ja miałem trzy: swojego Qrevo MaxV i dwa testowe Saros 10R oraz Saros 10. Z tego ekranu przejdziemy do powiadomień, oficjalnego sklepu i ustawień profilu, a także na szybko włączymy robota do sprzątania całego domu lub okolic stołu jadalnianego po posiłkach.
Wchodząc w Saros 10 zobaczymy typowy pulpit. Na początek trzeba zrobić mapę – u mnie zajmuje to robotom mniej niż 15 minut, następnie mapę możemy podzielić i dostosować pod siebie. Na górze mamy nazwę robota, jego status, statystyki ostatniego cykli i stan baterii, skrót do ustawień, skrót do edycji mapy, do wideo na żywo.
Na środku jest mapa, którą możemy przybliżać i oddalać, a na dole mamy belkę z sposobami pracy (wszystko, pokój, strefa, przepływ pracy), trybami (SmartPlan, Odkurzaj i mopuj, Mopuj, Odkurzaj, Dostosuj), startem/pauzą pracy i skrótem do ustawień stacji.
W ramach trybów ustawimy 1 z 5 poziomów mocy, liczbę powtórzeń do dwóch razy, ustalimy sekwencję sprzątanych pomieszczeń. W trybie samego mopowania możemy zagęścić trasę x3 lub x4 i wybrać 1 z 4 poziomów dozowania wody na szmatkę, jak i intensywności szorowania.
Niestety, zabrakło trybu odkurzania przed mopowaniem – trzeba ustalić to ręcznie lub w ramach harmonogramu (przepływu pracy). SmartPlan to zdanie się na AI Roborocka – sam dobiera sposób i strategię sprzątania. Przepływ pracy to po prostu harmonogramy sprzątania.
W sekcji dostosuj możemy przypisać parametry sprzątania do każdego pokoju osobno. Anulowanie danego cyklu wymaga dłuższego przytrzymania ikony startu/pauzy pracy. Pod skrótem stacji dokującej mamy opróżnianie zbiornika kurzu, mycie mopów i suszenie oraz status wszystkich elementów – stan zbiorników wody, worka na kurz i zbiornika detergentu.
Z tego miejsca można też przejść do ustawień stacji dokującej, gdzie ustalimy, jak często robot ma wracać na mycie szmatek, na opróżnianie, ile ma trwać suszenie, jak intensywne ma być przemywanie szmatek i w jakiej temperaturze.
Ustawienia mają sporo sekcji, jak nie wiemy gdzie coś znaleźć, mamy od góry lupkę z wyszukiwarką i historią wyszukiwania. Od góry znajdziemy rozbudowaną sekcję historii sprzątania ze statystykami ostatnich 20 cykli z czasem oraz przejechanymi metrami, a także podsumowanie. Szkoda, że nie widać wszystkich map, a nie tylko ostatnie 20. To tuż znajdziemy nagrania z patroli domowych.
W sekcji „Zegar” kryją się zaawansowane harmonogramy pracy, ustawimy kiedy, z iloma powtórzeniami, jakie pokoje i z jakimi parametrami Saros 10 ma zasuwać.
Niżej mamy ustawienia sprzątania podłóg, tu przejdziemy do edycji rodzaju podłogi, dywanów i progów. Ustalimy jak robot ma zachowywać się na dywanach i włączymy wysuwaną szczotkę boczną, automatyczne ponowne mopowania, gdy stacja uzna, że woda z przemycia szmatek jest bardzo brudna. Tu dezaktywujemy automatyczne zakładanie i zdejmowanie mopa, czy funkcję głębokiego czyszczenia wokół rzeczy naszych zwierzaków. Ostatni punkt to ustalenie wzorca sprzątania.
W ustawieniach stacji dokującej mamy możliwość wyboru jak często robot ma wracać do stacji na przemycie szmatek – co określony czas lub co pomieszczenie. Ustawimy tryb czyszczenia mopów, włączymy dodawanie detergentu do wody. To tu ustawisz jak często robot ma wracać na opróżnianie zbiornika kurzu i jak długo ma suszyć szmatki ciepłym powietrzem. Na końcu mamy sekcję pozwalającą uruchomić samooczyszczenie stacji.
W sekcji reaktywnego omijania przeszkód włączymy cały moduł, wyrazimy zgodę na dodanie zdjęć przeszkód do mapy, wybierzemy tryb unikania kolizji, dodamy info o posiadaniu zwierzaka – jeśli mamy to apka poprosi o dodanie zdjęcia pupila. Na końcu włączymy rozpoznawanie otoczenia SI – rozpoznaje rodzaje podłóg i niektóre meble.
Sekcja zarządzania mapą pozwoli na włączenie zapisywania wielu map dla budynków wielopiętrowych, tu też możemy przywrócić mapę. W ramach edycji możemy połączyć pokoje, podzielić, zmienić nawę lub usunąć. Apka pozwala dodać nam meble na mapę – jest ich 21, w tym lustro sięgające ziemi: robot wtedy wie, że to nie jest następne pomieszczenie i go nie rozbije.
Możemy dodać też wirtualne ściany i strefy zakazane, wskazać rodzaj podłogi i kierunek jej ułożenia (robot może sprzątać zgodnie z tym kierunkiem aby minimalizować zarysowania spoin), dodamy dywany czy progi blokujące.
Dalej mamy ustawienia komunikatów głosowych i asystenta Rocky. Komunikaty możemy mieć po polsku, ale wtedy dezaktywuje się asystent Rocky – ten działa w wielu językach, ale nie naszym. Mi najłatwiej posługuje się językiem angielskim, ale trzeba nauczyć się dedykowanych komend, asystent nie jest na tyle cwany, żeby rozumieć je choćby lekko zmienione. Tu też znajdziemy historię czatu z robotem.
Kolejna sekcja to wideo w czasie rzeczywistym, ustawimy głośność połączenia i hasło zabezpieczające. W ramach modułu można wskazać na mapie gdzie robot ma jechać, możemy zaznaczyć wiele punktów, wtedy robot wykona patrol wykonując zdjęcia w zaznaczonych miejscach.
W laboratorium AI od prawie roku, najnowsze roboty Roborock mają dwie opcje: głębokie czyszczenie silnych zabrudzeń – po ich wykryciu robot rozpocznie głębokie czyszczenie. Druga to sprzątanie przy wydłużonym ramieniu FlexiArm – obie funkcje praktycznie nie działają.
Dalej mamy sekcję ustawień odkurzacza jak tryb nie przeszkadzać, włącznik lampek w robocie, kontrolkę asystenta głosowego, zabezpieczenie przed dziećmi, ładowanie poza godzinami szczytu, mapę offline.
Kolejne sekcje to opcja wskazania miejsca gdzie robot ma się udać, zdalne sterowanie przez wirtualny drążek sterowy, choć akurat tu wygodniej wejść w tryb wideo, aby mieć podgląd z kamery. Na końcu znajdziesz skrót do instrukcji obsługi, wszelkie dane robota jak numer seryjny, sekcję aktualizacji i opcję udostępniania robota innym użytkownikom.
Apka zaprojektowana jest świetnie, do tego nie sprawia żadnych problemów, co też potwierdzają tysiące pozytywnych opinii użytkowników w sklepie Google Play.
Gdyby nie istniał Roborock Saros 10R, to z pewnością Saros 10 byłby najlepszych Roborockiem od początku istnienia tej firmy, ale niestety dla „10”, model „10R” jest w większości aspektach lepszy – od rozpoznawania przeszkód, przez system mopowania, po nowy rodzaj nawigacji.
Niemniej Saros 10 to kawał porządnego robota, dalsze rozwinięcie serii S8 w niższej obudowie umożliwiającej wjazdy w nisze meblowe o wysokości 8 cm. Może nie wykrywa i omija małych przeszkód i kabli tak dobrze, jak Saros 10R, ale reprezentuje pod tym względem poziom wszelkich innych Roborocków, jak Qrevo Curv, S8 MaxV Ultra, Qrevo MaxV czy Qrevo Edge.
Odkurza znakomicie, mopuje naprawdę nieźle, zwłaszcza jak na mop soniczny, ma komplet funkcji w stacji dokującej, świetny design, długi czas pracy i wiele usprawnień w aplikacji, ale gdybym miał w 2. kwartale 2025 roku kupować jakiegoś robota, to wybór byłby prosty – brałbym Sarosa 10R, a nie Sarosa 10.
Roborocka Saros 10 oceniam wyżej niż Qrevo Curv, S8 MaxV Ultra, czy Qrevo MaxV, ale niżej niż Sarosa 10R.
ZALETY
|
WADY
|
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Szukając natomiast dobrego odkurzacza koniecznie sprawdź naszą listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych.
Zachęcam również do zerknięcia na maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
W oficjalnym sklepie LG trwa szybka promocja na suszarki. Ceny są niższe, ale można do…
Amazon.pl ma teraz świetne ceny na najnowszą serię odkurzaczy pionowych PowerDetect od firmy Shark. Zniżki…
Dyson V12 Origin normalnie kosztuje ok. 2 tys. zł, ale dzisiaj można go kupić w…
W ofercie LG na polskim rynku jest ponad 50 lodówek. My wybraliśmy dwie najlepsze. Co…
17 marca wystartowała promocja ze zwrotem kasy za zakup zestawów AGD od marki Haier (minimum…
Od 17 marca do 18 maja trwa promocja na AGD marki Candy. Do zgarnięcia jest…
Komentarze
A co najbardziej się opłaca kupić za ok 3500 pln? (może być trochę więcej jeśli naprawdę warto).
Mieszkanie 50m2, panele i płytki, brak dywanów, bez zwierząt, nisze pod meblami 11cm , progi 1,5 cm.
Zależy mi by wymagał jak najrzadszej obsługi.