Dreame L40s Pro Ultra / fot. Paweł Gajkowski, agdManiaK.pl
Dreame L40s Pro Ultra to robot sprzątający, który łączy flagowe możliwości z rozsądną ceną. Oferuje mocne mopowanie, sprytne omijanie przeszkód i stację czyszczącą z gorącą wodą. Czy ma jakieś wady? czas to sprawdzić!
Spis treści
Czy da się stworzyć robota sprzątającego, który zaoferuje niemal wszystko, co mają topowe modele, a jednocześnie nie przeraża ceną? Dreame postanowiło spróbować i wypuściło model L40s Pro Ultra.
To urządzenie z bogatym zestawem funkcji, rozbudowaną stacją dokującą i nowoczesną nawigacją, ale pozbawione jednego elementu, który przez wielu i tak jest uznawany za zbędny: chowanego LIDAR-u. W zamian dostajemy naprawdę dopracowany system sprzątania, który w praktyce robi więcej, niż można się spodziewać po tej półce cenowej.
Na papierze wygląda to bardzo dobrze: 19000 Pa siły ssania, dwa obracające się mopy (jeden z nich wysuwany), inteligentne wykrywanie przeszkód, mycie mopów gorącą wodą, suszenie i możliwość pozostawiania mopów w stacji. Do tego szczegółowe ustawienia w aplikacji Dreamehome, detekcja AI, zarządzanie dywanami, edytowalna mapa 3D – brzmi to jak lista funkcji z katalogu premium.
Pytanie tylko, jak to działa w praktyce i czy rzeczywiście można mówić o realnej alternatywie dla droższych modeli? Postanowiłem to sprawdzić.
Przez kilkanaście ostatnich dni testowałem Dreame L40s Pro Ultra w różnych warunkach. Robot musiał mierzyć się z meblami z IKEA, podkładkami pod miski, matami gumowymi i progiem w stylu retro. Pracował w dzień i w nocy, przy świetle i po ciemku. I choć niektóre decyzje konstrukcyjne mnie zaskoczyły, to nie mogę powiedzieć, że ten robot nie wie, co robi. Wręcz przeciwnie – wydaje się, że został zaprojektowany z myślą o realnych problemach użytkowników.
Wspominałem, że Dreame L40s Pro Ultra nie przeraża ceną, zacznijmy więc od omówienia kosztów.
Dreame L40s Pro Ultra to robot z wyższej półki i nie ma co ukrywać – jego cena katalogowa, wynosząca 4299 zł, jasno to pokazuje.
Dobra wiadomość jest jednak taka, że do 18 maja można go kupić aż 600 zł taniej, czyli za 3699 zł. To już kwota, która znacznie zmienia odbiór całego zakupu, zwłaszcza jeśli szukamy sprzętu naprawdę kompletnego do mopowania i odkurzania.
Osobiście uważam, że ta promocja to dobry moment na zakup, bo oszczędność jest realna. Te 600 zł można spokojnie przeznaczyć na dodatkowe akcesoria, drugi zestaw padów mopujących (których trochę mi w pudełku brakowało), albo… po prostu odłożyć na inne domowe wydatki.
Zwłaszcza że w tej cenie otrzymujemy robota z zaawansowaną stacją, ciepłą wodą do mycia mopów i automatycznym suszeniem, co jeszcze niedawno było zarezerwowane dla droższych modeli.
Na ten moment w Polsce dostępna jest tylko biała wersja kolorystyczna, choć globalnie występuje też wariant czarny. Osobiście wolę biel – lepiej wtapia się we wnętrze i mniej widać na niej kurz, ale dobrze byłoby mieć wybór.
Dreame L40s Pro Ultra już na pierwszy rzut oka robi wrażenie – to jeden z tych robotów, przy których czujemy, że producent pomyślał o wszystkim. I faktycznie, zawartość zestawu jest kompletna do tego stopnia, że po wyjęciu sprzętu z pudełka nie potrzebujemy żadnych dodatkowych akcesoriów, by rozpocząć sprzątanie. Od razu mamy tu zarówno elementy eksploatacyjne, jak i te, które wpływają na komfort codziennego użytkowania.
W pudełku znajdziemy nie tylko samego robota, ale też solidną stację dokującą, która odpowiada za ładowanie, opróżnianie kurzu, mycie padów mopujących i ich suszenie. Producent nie zapomniał o najdrobniejszych szczegółach – szczotka główna, boczna, pojemnik na kurz z filtrem, a nawet inhibitor kamienia są już zamontowane. To oszczędza czas i eliminuje ryzyko błędnego montażu przez mniej technicznie zorientowanych użytkowników.
Miłym zaskoczeniem okazał się dołączony płyn do czyszczenia podłóg – 200 ml środka, który od razu możemy wlać do stacji. Nie trzeba biec do sklepu ani zamawiać przez internet. W zestawie są również pady mopujące. Dokumentacja? Jasna sprawa – znajdziemy zarówno skróconą instrukcję obsługi, jak i pełną wersję dla bardziej dociekliwych.
Na plus zasługuje też wielofunkcyjne narzędzie do czyszczenia robota. Jest całkiem duże, więc nie da się go schować w stacji dokującej — a szkoda, bo byłoby to wygodne. Producent zadbał jednak o praktyczny detal: uchwyt z oczkiem, który pozwala zawiesić szczotkę w łatwo dostępnym miejscu albo po prostu trzymać ją tam, gdzie zawsze będzie pod ręką.
Zestaw Dreame L40s Pro Ultra nie daje powodów do narzekań. Niczego tu nie brakuje, wszystko ma swoje miejsce i jest gotowe do użycia praktycznie od razu po wyjęciu z opakowania. Nie ma potrzeby dokupowania akcesoriów na start – a to, niestety, wciąż nie jest standard w tej kategorii sprzętów.
Dreame L40s Pro Ultra sprawia wrażenie solidnie zaprojektowanego. Klasyczna, okrągła konstrukcja, charakterystyczna dla większości modeli tej marki, została tutaj zachowana – z dbałością o proporcje i detale. Centralnie umieszczony LIDAR odpowiada za mapowanie przestrzeni i nawigację, a fakt, że jest nieruchomy, może być nieco rozczarowujący, choć to rozwiązanie sprawdza się w praktyce.
Na uwagę zasługuje także obecność kamery AI z przodu obudowy. Jej zadaniem jest rozpoznawanie obiektów i ułatwienie poruszania się w trudniejszych warunkach – również przy słabym oświetleniu. Kamera współpracuje z zespołem czujników, które zapobiegają kolizjom i upadkom ze schodów.
Takie połączenie technologii nawigacyjnych wpływa korzystnie na bardziej przewidywalne i precyzyjne działanie robota. W codziennym użytkowaniu oznacza to mniej przypadkowych zderzeń z meblami i lepsze omijanie przeszkód.
Jeśli chodzi o samo mopowanie, Dreame zdecydowało się na dwa obracające się pady mopujące, co jest standardem w nieco droższych robotach sprzątających. Ciekawym dodatkiem jest mechanizm wysuwania jednego z padów – tego po prawej stronie – w kierunku krawędzi, co może pomóc w dokładniejszym czyszczeniu przy listwach i w narożnikach. W praktyce jest to zauważalne, choć nie zawsze w sposób spektakularny. To raczej krok w stronę stopniowego udoskonalania niż rewolucja.
Zespół szczotek też został zaprojektowany z myślą o efektywności. Główna szczotka składa się z gumy i włosia, a jej asymetryczny, wiszący układ ma ograniczać wplątywanie się włosów. Z kolei boczna szczotka, która potrafi się wysuwać i podnosić w zależności od sytuacji, uzupełnia cały system czyszczący.
Warto też wspomnieć o mobilności L40s Pro Ultra. System kół napędowych, wspierany dodatkowym mechanizmem ma w teorii pozwolić robotowi pokonywać progi nawet do 4 cm wysokości, aczkolwiek w moich testach robot nie dał rady tego zrobić – poległ już na 30 mm. Zmieniono przednie kółko – teraz jest gumowe i ma delikatny bieżnik, co może poprawiać stabilność jazdy na śliskich podłogach.
Nie można nie wspomnieć, że robot potrafi samodzielnie zostawić mopy w stacji wtedy, gdy ma zająć się wyłącznie odkurzaniem – to praktyczne rozwiązanie. Co więcej, podczas pracy z założonymi padami mopującymi, może je automatycznie unosić na wysokość do 10 mm. Dzięki temu bez problemu porusza się po mieszanych nawierzchniach, przejeżdżając z twardych podłóg na dywany z krótkim włosiem bez ryzyka ich zawilgocenia.
Dreame L40s Pro Ultra nie stara się przyciągać uwagi ekstrawaganckimi rozwiązaniami – jego siłą jest dobrze przemyślana konstrukcja i zestaw funkcji, które mają realny wpływ na jakość sprzątania. Czy wszystkie elementy konstrukcyjne rzeczywiście przekładają się na zauważalną poprawę komfortu? W wielu sytuacjach – tak.
To, jak robot sprzątający radzi sobie z nawigacją, jest dziś równie ważne, co moc ssania czy system mopowania. W przypadku Dreame L40s Pro Ultra mamy do czynienia z rozwiązaniem, które zasługuje na uwagę.
Urządzenie korzysta z połączenia radaru laserowego LiDAR oraz kamery z systemem AI Action i doświetleniem LED – i nie jest to tylko zabieg marketingowy. W praktyce robot porusza się precyzyjnie, nie gubi się, nie błądzi i już po kilku minutach od pierwszego uruchomienia wie, jak wygląda nasze mieszkanie.
Z mojego punktu widzenia szczególnie cenne jest to, że robot nie tylko mapuje przestrzeń szybko i dokładnie, ale też potrafi się w niej odnaleźć z dużą gracją. Przeszkody – niezależnie, czy to but, kabel, zabawka, czy też zwierzęce odchody – są wykrywane i omijane z zauważalną delikatnością.
Co więcej, jeśli robot czegoś nie posprząta, to nie tylko powie dlaczego, ale i pokaże zdjęcie – to świetny przykład na to, jak AI może poprawić komunikację między urządzeniem a użytkownikiem.
Algorytmy jazdy Dreame L40s Pro Ultra są na tyle dopracowane, że robot porusza się niemal wzorowo. Sprzątanie zaczyna od krawędzi, a później wjeżdża w środek pomieszczenia, poruszając się metodycznie – niemal jak po linijce. Nawet gdy testowałem go w słabo oświetlonym wnętrzu, nie miałem wrażenia, że traci orientację. Kamera z AI skutecznie wspiera LiDAR, także w trudniejszych warunkach – chociażby pod szafkami.
Ze względu na nieruchomy, centralnie umieszczony LIDAR, Dreame L40s Pro Ultra wymaga minimum 10,35 cm prześwitu, by móc wjechać pod meble. W praktyce oznacza to, że nie wszędzie dotrze – szczególnie pod niższe sofy czy szafki z niskim cokołem.
Mimo to, podczas testów robot zaskoczył mnie pozytywnie: bez problemu wjechał pod jedną z niższych szafek z IKEA, której prześwit ma 10 cm. To pokazuje, że warto sprawdzić konkretne przypadki w domu, bo margines tolerancji może pozwolić na więcej, niż się początkowo zakłada.
Aplikacja pozwala na bardzo precyzyjną personalizację. Można wyznaczyć strefy zakazane, stworzyć harmonogramy, a nawet zaznaczyć obszary wymagające większej delikatności, np. wokół legowiska.
Co więcej, dostępny jest tryb AI, w którym robot sam decyduje o trasie i sposobie sprzątania – i robi to całkiem rozsądnie. Czasem mam wrażenie, że ten sprzęt wie lepiej ode mnie, gdzie jest brud.
Dreame L40s Pro Ultra to sprzęt, który już na papierze robi wrażenie – 19000 Pa siły ssania, inteligentne wykrywanie zabrudzeń, system rozpoznawania przeszkód oparty na AI. Ale teoria to jedno, a codzienne użytkowanie to zupełnie inna historia. Po kilku dniach testów wiem już jedno – ten robot naprawdę potrafi zaskoczyć, choć nie wszystko jest tak idealne, jak sugerują foldery reklamowe.
Największe wrażenie zrobiła na mnie boczna szczotka. Nie tylko dlatego, że się wysuwa – to już widziałem wcześniej – ale dlatego, że robi to wtedy, kiedy naprawdę trzeba. W narożnikach robot sprząta lepiej niż większość testowanych przeze mnie modeli, co od razu widać po czystości przy ścianach.
Widać, że ktoś w Dreame dobrze przemyślał ten mechanizm. Jednocześnie zauważyłem, że przy długich krawędziach, np. wzdłuż łóżka, szczotka nie zawsze się wysuwa – i nie wiem, czy to błąd, czy zamierzona logika działania.
Funkcja wykrywania większych zabrudzeń to kolejny mocny punkt. Gdy robot wjeżdża na miejsce z większą ilością kurzu czy rozsypanych okruchów, natychmiast zwiększa moc ssania i robi dodatkowe przejazdy. Działa to zaskakująco dobrze – zwłaszcza w kuchni i przy wejściu do domu. Widać, że czujniki robią swoje i nie jest to tylko marketingowy dodatek.
Moc 19000 Pa wydaje się aż przesadna, ale… czy to naprawdę wada? W trybie Max+ Dreame zamienia się w małego potwora, który wciąga dosłownie wszystko. Używałem go do punktowego sprzątania pod stołem po posiłkach i efekt był taki, że nie zostawał nawet najmniejszy okruszek. Trzeba jednak pamiętać, że to tryb jednorazowy – nie nadaje się na codzienne cykle, bo zużywa sporo energii.
Włosy – zmora wszystkich, którzy mają długowłose zwierzęta lub domowników. Tutaj Dreame wypada naprawdę dobrze. Podwójna szczotka główna nie zbiera ich na wałku, co oznacza mniej czyszczenia ręcznego. Co więcej, stacja opróżniająca kompresuje je w worku i wykrywa ich obecność. To może brzmieć niepozornie, ale dla mnie to ogromne ułatwienie – mniej grzebania, mniej problemów.
Na dywanach L40s Pro Ultra pokazuje swoją moc. Automatyczne zwiększenie ssania działa płynnie, a efekty są zauważalne gołym okiem. Po zakończeniu cyklu nawet dywany z dłuższym włosiem wyglądają na wyraźnie odświeżone. Nie miałem potrzeby używania tradycyjnego odkurzacza, co w moim domu zdarza się bardzo rzadko. To dla mnie wyraźny sygnał, że Dreame nie tylko dobrze wygląda, ale i działa jak należy.
Nawigacja? Bardzo dobra, choć nie bez uwag. Robot faktycznie rozpoznaje przeszkody – nie tylko je omija, ale potrafi je sfotografować i poinformować mnie, co dokładnie blokowało mu drogę. I działa to dobrze – z kablami, butami, wagą łazienkową, czy nawet lalkami pozostawionymi na podłodze.
Problem zaczyna się, gdy robot próbuje wjechać na wyższy próg. Producent deklaruje 4 cm, ale w praktyce podjazd na 30 mm kończy się zderzeniem i rezygnacją z dalszej jazdy. To minus, zwłaszcza jeśli ktoś ma starsze mieszkania z wysokimi progami. Nie pomaga tutaj nawet wirtualny próg, ale bez najmniejszego trudu przejeżdża przez 20-milimetrowe podjazdy.
Roboty sprzątające coraz częściej oferują nie tylko odkurzanie, ale także mopowanie. Dreame L40s Pro Ultra to urządzenie, które podchodzi do tematu w sposób kompleksowy i – co ważne – skuteczny. Zastosowano tu szereg rozwiązań, które mają na celu nie tylko odświeżenie podłogi, ale jej faktyczne umycie. Już po kilku cyklach sprzątania widać, że mopowanie to nie tylko dodatek.
Podstawą jest system dwóch obracających się padów mopujących. W praktyce robot dobrze usuwa typowe zabrudzenia kuchenne – np. ślady po napojach czy tłustsze plamy – nie tylko na kaflach, ale także na panelach. Dodatkowym atutem jest wysuwany pad, który pomaga doczyścić krawędzie i narożniki, z którymi sporo robotów ma trudność.
Dreame L40s Pro Ultra wyposażono w funkcję rozpoznawania plam, co pozwala urządzeniu dostosować kolejność pracy – najpierw mopowanie, potem odkurzanie. Takie podejście może wydawać się drobiazgiem, ale w praktyce wpływa na lepszy efekt końcowy. Zaletą jest też możliwość regulacji poziomu dozowania wody w aż 32 stopniach, co pozwala precyzyjnie dopasować intensywność mopowania do rodzaju podłogi – od gresu po panele.
Robot porusza się zgodnie z ustalonym schematem: najpierw krawędzie, potem reszta pomieszczenia. Taka trasa daje wrażenie uporządkowanej, konsekwentnej pracy, a po zakończeniu sprzątania w aplikacji można sprawdzić, które fragmenty zostały już zmopowane. Przydatna funkcja, zwłaszcza w większych mieszkaniach.
Warto zwrócić uwagę także na samą stację dokującą. Po zakończeniu cyklu robot wraca do bazy, gdzie pady są myte ciepłą wodą o temperaturze 75°C, a następnie suszone. Proces ten odbywa się automatycznie i eliminuje problem wilgoci czy nieprzyjemnych zapachów. Jeśli stacja wykryje, że pady są wciąż brudne, uruchamia dodatkowe płukanie.
Ciekawym dodatkiem jest też możliwość mopowania z użyciem detergentu – specjalny środek jest dołączony do zestawu, a stacja dozująca dba o jego właściwe rozcieńczenie. W codziennym użytkowaniu pozwala to utrzymać świeżość podłóg bez konieczności ręcznego dolewania czegokolwiek do zbiornika.
Tryby mopowania – szybki, standardowy, intensywny i głęboki – pozwalają dobrać sposób czyszczenia do aktualnych potrzeb. Różnice między nimi są zauważalne i faktycznie przekładają się na długość oraz dokładność pracy. Do codziennego użytku wystarcza tryb standardowy, ale w przypadku większych zabrudzeń głęboki tryb mopowania daje bardzo solidny efekt.
W praktyce Dreame L40s Pro Ultra okazuje się nie tylko wygodnym, ale i skutecznym narzędziem do mopowania. Choć z założenia nie zastąpi gruntownego ręcznego mycia przy większych porządkach, to w codziennej eksploatacji potrafi naprawdę dobrze zadbać o czystość podłóg.
Aplikacja Dreamehome, obsługująca robota Dreame L40s Pro Ultra, to zdecydowanie coś więcej niż tylko pilot do włączania i wyłączania odkurzania. To rozbudowane centrum dowodzenia, które pozwala szczegółowo dostosować sposób pracy robota do układu mieszkania, rodzaju podłóg i naszych codziennych nawyków.
Już sam interfejs sprawia dobre wrażenie – jest logiczny, szybki i co ważne, w pełni przetłumaczony na język polski. To pozorny drobiazg, ale zdecydowanie ułatwia obsługę, zwłaszcza jeśli z urządzenia korzystają różni domownicy.
Jednym z największych atutów aplikacji jest precyzyjna personalizacja trybów mopowania i odkurzania. Możemy zdefiniować, co robot ma robić na dywanach – od prostego unikania, przez ich całkowite ignorowanie (idealne przy gumowych matach), aż po dedykowany tryb intensywnego czyszczenia krzyżowego.
Podoba mi się też, jak Dreame podszedł do tematu sprzątania w trudniejszych warunkach. W ustawieniach znajdziemy funkcje takie jak czyszczenie dynamicznych przeszkód – robot wraca do miejsc, gdzie wcześniej napotkał np. biegające zwierzę. Do tego mamy opcję czyszczenia wzdłuż kierunku ułożenia podłogi oraz automatyczne powtórne przejazdy w miejscach silnie zabrudzonych.
Nie zabrakło też funkcji z kategorii smart, które trudno przecenić. Dreame L40s Pro Ultra rozpoznaje zwierzęta, unika podkładek toaletowych, a wokół legowisk i kuwet porusza się ze zwiększoną ostrożnością.
Możemy też włączyć funkcję MopExtend z AI, która wychyla nakładki mopujące w narożniki i wzdłuż krawędzi, a szczotka boczna automatycznie się wysuwa, gdy robot zbliża się do ściany. Przy meblach z cienkimi nogami to działa zaskakująco dobrze – dokładniej niż w wielu innych modelach, które testowałem.
Aplikacja oferuje też coś, co doceni każdy – możliwość dokładnej edycji mapy. Mamy tu zarówno widok 2D, jak i 3D, można scalać i dzielić pomieszczenia, nadawać im nazwy, dodawać wirtualne ściany czy nawet nanieśc na mapę meble. To szczególnie przydatne przy harmonogramach – można ustawić sprzątanie kuchni po posiłkach, albo wykluczyć łazienkę w trybie nie przeszkadzać.
Sama funkcja DND (do not disturb) też została dobrze przemyślana – nie tylko wycisza urządzenie, ale też wstrzymuje automatyczne wznowienia i komunikaty głosowe.
Testując Dreame L40s Pro Ultra, od razu czuć, że producent celował w kategorię tańszego flagowca. I robi to zaskakująco skutecznie. Owszem, nie mamy tutaj chowanego LDS, co minimalnie wpływa na gabaryty i wysokość robota, ale to właściwie jedyny kompromis, na jaki trzeba się zgodzić.
Reszta to już funkcje znane z droższych modeli: inteligentna nawigacja oparta na lidarze i kamerze AI, sprawna detekcja przeszkód. W codziennym użytkowaniu robot porusza się z pewnością siebie – unika misek, omija łapy od krzeseł i wjeżdża tam, gdzie powinien.
Na sucho Dreame radzi sobie więcej niż dobrze. Siła ssania na poziomie 19000 Pa to wartość, która robi różnicę, szczególnie przy dywanach z krótkim włosiem i sierści zwierząt. Podwójna szczotka główna dobrze zbiera zabrudzenia, a dzięki asymetrycznemu ruchowi – nie zapycha się tak łatwo włosami.
Wysuwana szczotka boczna robi robotę przy krawędziach i w narożnikach, a gdy trzeba – podnosi się, by nie smużyć dywanów. To wszystko działa w tandemie z mopami, które nie są tu tylko dodatkiem. Funkcja rozpoznawania plam i dostosowywania kolejności sprzątania (najpierw mopowanie, potem odkurzanie) to jeden z tych detali, który realnie wpływa na jakość czyszczenia.
Jeśli chodzi o mopowanie, Dreame L40s Pro Ultra może śmiało konkurować z topowymi modelami na rynku. Dwa obracające się pady, w tym jeden wysuwany do krawędzi, działają z dużą precyzją – zarówno wzdłuż ścian, jak i przy nogach mebli.
Ustawienia w aplikacji pozwalają nie tylko regulować dozowanie wody, ale też aktywować funkcje, które do tej pory kojarzyłem z dużo droższymi konstrukcjami. Robot potrafi odpiąć mopy przed czyszczeniem dywanów lub je unieść, a wszystko to robi automatycznie. Mam poczucie, że tu naprawdę przemyślano każdy scenariusz – od sprzątania po śniadaniu, po nocne czyszczenie kuchni w trybie „nie przeszkadzać”.
Prawdziwa magia dzieje się jednak w stacji dokującej. To właśnie ona sprawia, że Dreame L40s Pro Ultra można nazwać robotem kompletnym. Automatyczne opróżnianie, mycie mopów gorącą wodą, ich suszenie, a nawet funkcja ponownego prania, gdy robot uzna pady za zbyt brudne – to poziom obsługi, który do niedawna był zarezerwowany tylko dla modeli klasy premium.
Co więcej, wszystko to działa bez naszej ingerencji. Można nawet zostawić mopy w stacji i pozwolić robotowi tylko odkurzyć – system sam o to zadba.
Czy warto? Jeśli szukasz czegoś, co naprawdę może przejąć od ciebie obowiązki domowe – moim zdaniem jak najbardziej.
ZALETY
|
WADY
|
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Szukając natomiast dobrego odkurzacza koniecznie sprawdź naszą listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych.
Zachęcam również do zerknięcia na maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
15 maja wystartowała świetna akcja promocyjna na lodówki z Total No Frost marki Bosch. Zgarnąć…
Nowy Roborock Qrevo Curv 5A1 wydaje się idealnym zawodnikiem wagi średniej. Nie oferuje może tylu…
Nowy robot MOVA P50 Pro Ultra właśnie wjechał do pasażu z super promocjami. Wykorzystując aktualne…
Dreame ma fajną akcję na weekend. Jeśli kupisz coś w ich stacjonarnym salonie, otrzymasz upominek.…
Na najbliższy weekend sieć Lidl przygotowała sporo ofert na elektronarzędzia i sprzęt do podlewania ogrodu.…
MOVA wystartowała 9 maja z nową pulą promocji na roboty i odkurzacze. W super cenach…