MOVA X4 Pro / fot. K. Kulikowski, agdManiaK.pl
Po specyfikacji MOVA X4 Pro wygląda na najlepszy odkurzacz myjący na polskim rynku. Czy rzeczywiście tak jest? Pora to sprawdzić!
Spis treści
W połowie kwietnia premierę miał nowy flagowiec wśród odkurzaczy myjących aktywnie. Do sklepów trafił MOVA X4 Pro z dużą mocą ssania, spryskiwaczem z gorącą wodą i przemywaniem wałka w stacji w temperaturze ok. 100 stopni C.
Na papierze wygląda jak nowy lider rynku odkurzaczy tego typu. Czy tak jest w rzeczywistości? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w tej recenzji.
Cena sugerowana nowego modelu to 2199 zł, ale sprzęt szybko potaniał do 1699 zł – tyle kosztował w promocji na Dzień Matki. Odkurzacz objęty jest 3-letnią gwarancją producenta.
Co ciekawe, aktualnie to X4 Pro pełni funkcję flagowca, a kosztuje mniej niż model z początku roku, czyli MOVA M10, który został przeze mnie bardzo wysoko oceniony.
Przy okazji dodam, że MOVA to brand firmy Dreame, lecz na polskim rynku mają zupełnie innych dystrybutorów. Ostatnio MOVA dorobiła się własnej strony internetowej z dobrą dostępnością części, a także ofertą aż 3-letniej gwarancji producenta.
Na razie oficjalny sklep MOVA nie oferuje części zamiennych do MOVA X4 Pro, ale to pewnie szybko się zmieni. Na rynku dostępne są już niedrogie zestawy na AliExpress: 2 filtry HEPA i wałek myjący po 44 zł lub zestaw 6 filtrów i 2 wałków po 86 zł. Filtry znajdziemy też na polskiej wersji ebay.pl – 30 zł za 2 filtry lub 43 zł za 4 filtry. Wałki też są dostępne, praktycznie wszystkie oferty są wystawione przez chińskich sprzedawców, więc tak samo jak na AliExpress.
Do odkurzacza można stosować detergent dedykowany do odkurzaczy myjących i robotów sprzątających. Bazowa cena to okolice 60 zł za 500 ml butelkę, ale sklep MOVA często przecenia go do 39 zł – jest to koncentrat, więc wystarcza na bardzo długo.
W porównaniu do konkurencji MOVA nieźle wyceniła swojego flagowca. Roborock F25 Ace kosztuje 1899 zł, Dreame H15 Pro to niecałe 2300 zł, a Tineco FLOOR ONE serii S7 to koszt min. 2700 zł.
Cyferki nowego modelu są wręcz wybitnie dobre – mamy duże pojemności zbiorników wody, sporą moc ssania, duży docisk wałka do podłoża, 4 tryby pracy do wyboru u stosunkowo długi czas pracy.
To, co rzuca się w oczy to kwestie podgrzewania wody – w stacji woda myjąca wałek osiąga nawet 100 stopni C, a ta podawana przez spryskiwacz w odkurzaczu to po nagrzaniu 80 stopni C.
Jakieś wady patrząc na samą specyfikację? Na pewno waga 5,3 kg bez wody, ok. 6 kg z wodą i 1,1 kg odczuwalna w trakcie pracy – to nie jest lekki sprzęt, waga w dłoni jest znacząca i wyraźnie wyższa od MOVA M10 (0,9 kg), czy K30 Mix, a w porównaniu z najlżejszym Tefalem X-Clean 10 (0,8 kg) to już naprawdę waga ciężka.
Parametry MOVA X4 Pro są następujące:
Nie mam zastrzeżeń do zestawu – poza odkurzaczem gotowym do pracy i stacją wymagającą jedynie podłączenia do prądu, dostajemy zapasowy wałek mopujący, dodatkowy filtr HEPA, wycior do czyszczenia sprzętu, 500 ml butelkę detergentu i komplet instrukcji.
Pod względem jakości i spasowania jest to poziom najlepszych flagowych odkurzaczy, podobny do tego z Roborocków serii F25, Tefala X-Clean 10, wszelkich Dreame, czy Tineco, dużo lepszy od Philipsów AquaTrio i Dysona Wash G1.
Nic nie trzeszczy, kółka nie piszczą, silnik nie wydaje z siebie nieprzyjemnych dźwięków. Plastiki spasowano świetnie, a czarne dekory w połysku wyglądają bardzo dobrze.
Konstrukcyjnie mamy typowy sprzęt z dwoma bajerami i totalnie odmienioną stacją dokującą. Odkurzacz działa na zasadzie obrotowości wałka, który od dołu jest wyżymany z brudu i wyczesywany z tego co może się zaplątać przez pas zębów.
Tak oczyszczony wałek jest następnie natryskiwany przez zespół 16 dysz czystą wodą lub z detergentem, więc obracając się ok. 450 razy na minutę, oczyszcza swoją powierzchnię i nasącza czystą wodą – nośnikiem brudu jest woda, którą siła ssąca przeciąga z niszy wałka do zbiornika.
W zbiorniku mamy podział na elementy stałe zatrzymujące się w separatorze i brudną wodę, która przesącza się do 730 ml zbiornika. Zbiornik wody czystej montowany jest na dole odkurzacza, a nie na środku, co wpływa na obniżenie środka ciężkości i samej wagi, choć ta i tak jest wysoka jak na odkurzacz myjący.
Nie ma tu wspomagania napędu, jak we flagowych Dreame, Roborock i Tineco, ale sprzęt prowadzi się nieźle, nie ucieka na boki, jeździ tam gdzie chcemy. Przód leży na wałku, a tył przemieszcza się na dwóch kołach, dodatkowo za wałkiem są kolejne dwa małe kółka wspierające poruszanie się.
Odkurzacz sam ciągnie do przodu, a waga odczuwalna w dłoni to według producenta 1,1 kg i coś w tym może być. Realnie to ciężki sprzęt, nie każdemu podpasuje, więc dobrze, że MOVA jeszcze nieco lżejszy model M10.
Ciekawostką jest dodanie nad wałek spryskiwacza – to rozwiązanie znane z wielu odkurzaczy Jimmy, ale MOVA poszło o krok dalej, jak nie o dwa kroki. Woda do spryskiwacza jest podgrzewana do 80 stopni C (trwać ma to max 30 sekund) i działa tylko w trybie gorącej wody.
Dodatkowo woda jest podświetlana zielonym światłem i tak jak podgrzewanie wody to super pomysł, tak ten LED nic nie robi – jak już dawać oświetlenie to na stałe, a nie tylko na kilka sekund działania spryskiwacza.
Gorąca woda robi robotę, co w dalszej części testu zobaczysz na gifie usuwania zaschniętej plamy po kawie – już sama temperatura rozpuszcza plamę.
Wałek po obu stronach ma konstrukcję dobrze znaną z innych modeli MOVA i Dreame – minimalizuje martwą strefę. Producent podaje 0 mm, ale nie jest to prawda – realnie zostaje po 7 mm z każdej strony, ale to i tak bardzo dobry wynik!
Do konstrukcji i jakości wykonania ciężko się przyczepić. Jedynie dla niektórych może być ten sprzęt za ciężki, komuś może nie pasować brak stałego oświetlenia LED podłogi, czy brak automatycznego dozowania detergentu, ale dwie ostatnie kwestie nie są specjalne ważne.
Mimo posiadania trybu samego ssania (czyli odkurzacz nie dozuje wody na wałek) odkurzanie tym typem urządzeń na sucho nie daje dobrych efektów, gdyż nośnikiem brudu jest woda. Jeśli szukasz sprzętu do pracy na sucho, to nie jest to właściwa kategoria i sam odkurzacz.
Druga kwestia to sporo niejasności odnośnie wody dozowanej na wałek. Wiele opisów, jak i samych prezentacji MOVA może sugerować odbiorcy, że woda dozowana na wałek jest podgrzewana do 80 stopni C, czyli odkurzacz mopuje gorącą wodą. To nie jest do końca prawda – na wałek trafia woda w temperaturze takiej, jaką wybraliśmy nalewając ja do zbiornika (nie powinna przekraczać 60 stopni C). Może mieć detergent, ale nie będzie przez odkurzacz podgrzewana.
Sprzęt ma natomiast funkcję podgrzewania wody o mocy 270 W, ale tylko i wyłącznie wody, która trafia do spryskiwacza. Czas nagrzewu do 80 stopni to ok. 30 sekund i z moich obserwacji jest to nawet szybsze – już po ok. 15 sekundach woda jest gorąca, choć nie na tyle, żeby nie dało się podłożyć pod nią ręki.
Skoro te dwie kwestie mamy wyjaśnione przejdźmy do tego, jak ten sprzęt się spisuje. Powiem krótko – pod względem efektów mopowania nie ma różnic względem MOVA M10, Roborocków F25 wyższych wersji, czy Dreame H13 Pro, ale widać już różnice w stosunku do starszych i tańszych konstrukcji.
Za to pod względem samooczyszczenia to ten sprzęt nie ma sobie równych – używanie wody o temperaturze 100 stopni C robi super robotę. Wałek nawet po miesiącu pracy bez mojej ingerencji nie ma brzydkich zapachów, nic w nim nie utknęło, nisza wałka jest czysta, a materiał wałka wygląda jak nowy.
Sprzęt został zaprojektowany bardzo dobrze. Wszystko działa tak, jak powinno, odkurzacz prowadzi się bardzo pewnie, lekko wyrywa się do przodu, więc przyhamowując go zwiększamy tarcie i efekty końcowe. Koła są gumowane, więc od spodu nic nie porysuje delikatnych podłóg.
To, do czego można się przyczepić to do braku zabezpieczenia gumą lub materiałem przednich i bocznych plastików, zwłaszcza na narożnikach, więc przy meblach warto zachować ostrożność.
Obojętnie jakiemu zadaniu go nie poddałem, sprawdził się w 100%. Zrobiłem standardowy test z zaschniętą plamą 30 ml espresso na kafelku gresowym ze wzorkami, z których ciężko wyciągnąć brud bez szorowania gąbką lub szczotką. Sprawdziłem, jak odkurzacz wciąga rozlane płatki z mlekiem, czy ogarnie mieszankę ketchupu, 2 sosów Makłowica i syropu z bzu, a także jak mu idzie z pochłanianiem dużych, stałych elementów.
Zaskoczeń nie ma – odkurzacz wszystko zjada i dosłownie sekundę, dwie później jest zdolny do dalszej pracy, bez ryzyka rozsmarowania czegoś po podłodze, czy zostawiania smug. Nawet głębokie fugi między kaflami gresowymi da się wyczyścić. Wystarczy najechać wałkiem na fugę i poczekać 5 sekund – sprzęty wyczesze wszystkie zabrudzenia.
Plama po kawie espresso zostawiona na 24 h nie stanowi dla tego sprzętu większego problemu. Oczywiście dodatkowo użyłem spryskiwacza. Kilka przejazdów i większość plamy znika, trzeba jedynie nieco bardziej skupić się na najciemniejszych partiach na samych rantach plamy – kolejnych kilka ruchów o gotowe.
Wałek po takim procesie nadaje się do dalszej pracy, a w stacji wystarczy jeden proces dogłębnego samooczyszczenia w 6 minut i z wodą o temperaturze 100 stopni C, aby doczyścić go do zera. Kolejne kilka minut i wałek jest suchy – zero zapachu kawy.
Rozlane mleko z płatkami owsianym i jaglanymi na deskach modrzewiowych to też żaden problem. Już sam przejazd do przodu usuwa 100% płynu, a kolejne przejazdy służą już tylko upewnieniu się, że nie będzie żadnych zapachów, no może z wyjątkiem tego z detergentu MOVA – jest całkiem przyjemny.
Myślałem, że najgorszym testem będzie gęsta mieszanka ketchupu, 2 sosów Makłowicza i syropu z bzu. Myliłem się – wszystko zostało pochłonięte, wałek oczyszczony, a podłoga bez kropli brudu. Jedynie nieco bardziej trzeba się skupić na tych głębokich fugach – postawić sprzęd nad fugą, poczekać chwilę i gotowe.
Standardowy test z wysypaną bułką tartą, mąką, ryżem, herbatą, płatkami jaglanymi, kawą ziarnistą i plamą z ketchupu. Odkurzacz już za pierwszym przejazdem tylko do przodu pochłonął wszystko, nie zostawił nic i nawet duże ziarna kawy nie zostały wystrzelone na boki, jak to często bywa.
Ten test pokazał też świetną szczelność separatora elementów stałych – prawie nic nie wpadło do zbiornika na płyny.
We wszystkich przytoczonych testach odkurzacz działa bazowo z taką samą siłą ssania, nie słychać też różnicy w głośności pracy, czy prędkości obrotowej wałka, dopiero wykrycie przez czujniki dużej ilości płynów lub zabrudzeń powoduje odpalenie się wyższej mocy. To dość dziwne, bo jednak po coś mamy te 4 tryby: smart, ultra, ssania i gorącą wodę.
Sprawdziłem ile każdy z trybów zużywa wody i prądu przy mopowaniu 20 m2 kafelków gresowych w kuchni, mniej więcej za każdym razem w czasie 4 minut i 15 sekund.
Smart – zużyto 30 ml w zbiorniku wody brudnej, w zbiorniku czystej zostało 670 ml, więc na podłodze mamy 60 ml wody, zużycie baterii to 7% na 20 m2, czyli w tym trybie umyjemy maksymalnie ok. 225 m2 podłogi na jednym ładowaniu, a wody wystarczy nam na ok. 170 m2 podłogi.
Ultra – zużyto 50 ml w zbiorniku wody brudnej, w zbiorniku czystej zostało 680 ml, więc na podłodze mamy 30 ml wody, zużycie baterii to 8% na 20 m2, czyli w tym trybie umyjemy maksymalnie ok. 250 m2 podłogi na jednym ładowaniu, a wody wystarczy na 190 m2 podłogi.
Gorąca woda – bez używania spryskiwacza zużyto 50 ml wody w zbiorniku wody brudnej, w zbiorniku czystej zostało 680 ml, więc na podłodze mamy 30 ml wody, zużycie baterii to 14% na 20 m2, czyli w tym trybie umyjemy maksymalnie ok. 128 m2 podłogi na jednym ładowaniu, a wody wystarczy na 190 m2 podłogi.
Ssanie – zerowe zużycie wody, zużycie baterii to 9% na 20 m2, czyli w tym trybie odkurzymy maksymalnie ok. 200 m2 podłogi na jednym ładowaniu.
Jak widać ilość zużywanej wody jest stosunkowo mała i zbliżona w każdym trybie – smart zużywa jej najwięcej bo 90 ml, ale najmniej jej zbiera, najwięcej zostawia na podłodze.
Tryby Ultra i Gorącej wody nie różnią się pod względem zużycia, ale za to zużycie baterii jest prawie x2 wyższe w trybie z podgrzewanie, a nawet nie używałem spryskiwacza – każde użycie to skrócenie czasu pracy.
Tryb samego ssania niby pozwala na odkurzenie za jednym razem nawet 200 m2 podłogi przy moim tempie pracy, ale jak już wspominałem, tu nośnikiem brudu jest woda, a tryb ssania ma służyć raczej do zbierania rozlanych płynów.
Głośność pracy jest nietypowa – jak już wspomniałem, gdy zmieniamy sobie 4 tryby pracy nic się nie dzieje, nie ma różnicy w głośności silnika, mocy ssania, czy prędkości obrotowej wałka, ta zmienia się dopiero gdy odkurzacz wykrywa zabrudzenia. Trochę to dziwnie i niezbyt zrozumiałe.
Bazowo każdy tryb pracuje z głośnością 65-66 dB, a gdy czujnik wykryje brud to większa moc ssania daje 70 dB hałasu. Samoczyszczenie intensywne z gorącą wodą w stacji, to nieco ponad 72 dB, a suszenie szybkie to 57 dB.
Faktycznie czas pracy z gorącą wodą to max 25 minut, ale dozując ja co chwilę, może być to nawet i 18-20 minut. W trybie Smart jeśli zabrudzeń nie będzie dużo to spokojnie popracujemy 45 minut.
Wyświetlacz jest bardzo czytelny – mamy duży ekran segmentowy z procentowym naładowaniem baterii, ikonę trybu pracy i w trybie Smart 3-kolorowy wskaźnik poziomu wciąganych zabrudzeń: lekkie, średnie i silne.
Co ważne odkurzacz może pracować na płasko, i to nawet z pełnym zbiornikiem wody brudnej. Nie zmniejsza też sobie mocy ssania, więc nie spadają efekty mycia.
Jak już wspomniałem po bokach mamy tylko 7 mm martwej strefy mycia, dochodzimy prawie pod same ściany, a zbiornik wody czystej wyjmuje się wygodnie od tyłu.
Zbiornik wody brudnej też wyjmujemy łatwo i jest prosty w rozbieraniu – pomaga w tym specjalna dźwignia, a filtr to ponoć klasa HEPA, a nie jak najczęściej bywa w myjących odkurzaczach, tylko EPA.
Fajnie, że sprzęt pracuje na płasko, ma od spodu kółko na obudowie i kawałek gumy przy rękojeści, więc nie ma ryzyka porysowania podłogi. Wałek ma szerokość 26 cm, a cały zespół mopujący 27,5 cm. Głębokość tego elementu to 23 cm.
Znakomicie zaprojektowano stację dokującą – nie trzeba podnosić odkurzacza, bo mamy wygodny najazd. Prosto z cyklu mycia podłóg wjeżdżamy na stację, czyli pomijamy częsty problem przy podnoszeniu odkurzacza przed stacją – kapania wody. Po wjechaniu do stacji stawiamy odkurzacz do pionu na styki ładowania.
Stacja ma od spodu gumowane podkładki, więc nie przemieszcza się na śliskich deskach lakierowanych i nie rysuje ich. Pod ramieniem, na którym się blokuje i z którego wystają styki ładowania mamy niszę w której wałek się czyści – od dołu mamy listwę metalową, którą nagrzewa się do procesu suszenia wałka.
Woda jest tu podgrzewana do aż 100 stopni C, czego dowodem jest nagrzanie okolicznych plastików – w granicach bezpieczeństwa, ale czuć, że jest tam ciepło. Przyznaję, że MOVA do modelu X4 Pro ogarnęło najwygodniejszą stację myjącą odkurzacz jaką kiedykolwiek spotkałem.
W odkurzaniu podłóg na mokro MOVA X4 Pro to światowa topka, a z nowym projektem stacji, temperaturą przemywania w 100 stopniach C w stacji i spryskiwaczem gorącej wody to moim zdaniem na 2. kwartał 2025 roku numer jeden wśród tego typu konstrukcji, choć przyznaję, że nie testowałem jeszcze najnowszego Dreame H15 Pro i flagowych serii Tineco S7 oraz S9.
Specjalnie przez miesiąc testu nic z tym sprzętem nie robiłem, nie rozbierałem do ręcznego czyszczenia, nie przecierałem niszy wałka i nie prałem go ręcznie.
Stan sprzętu po czterech tygodniach intensywnej, praktycznie codziennej pracy można ocenić na bliski perfekcji – nigdzie nie ma zaplątanych włosów, zbitek mokrego kurzu, czy jakiś innych zanieczyszczeń. Samoczyszczenie działa wręcz perfekcyjnie.
Mamy do wyboru dwa tryby samooczyszczenia – jedno naciśnięcie przycisku to inteligentne samooczyszczenie ok. 3 minut, na które zużywane jest 200 ml wody, choć zarówno czas i ilość wody zależą od oceny stanu wody przez czujniki.
Jeśli po pierwszym naciśnięciu przycisku naciśniemy go drugi raz w trakcie 3 sekund, to przejdziemy do głębokiego czyszczenia gorącą wodą. Ten drugi tryb jest znacznie głośniejszy i używa wody o temperaturze zbliżonej do 100 stopni C, co czuć po nagrzaniu okolicznych plastików wokół wałka.
Taki proces trwa ok. 6 minut i zużywa 150 ml wody. Ciekawe, że tryb głębokiego czyszczenia zużywa mniej wody niż inteligentny, ale może to wynikać z kwestii podgrzewania jej w tym pierwszym.
Zbiornik wody brudnej odpina się jednym przyciskiem, do otwarcia służy specjalna dźwignia, więc nawet gdy zbiornik zassie się w trakcie pracy, to łatwo go otworzymy. W wyjmowanej części jest zmywalny filtr HEPA, mamy takie dwa w zestawie, więc jeden może się suszyć, a na drugim możemy pracować.
Niżej jest separator elementów stałych, a dolna część to 730 ml zbiornik płynów. Separacja działa świetnie i przejmuje większość zabrudzeń stałych, nawet wielkości ryżu, czy płatka jaglanego.
Zbiornik i wszystkie jego elementy wystarczy przepłukać pod bieżącą wodą, zaleca się wykonanie tej czynności zaraz po zakończeniu mopowania, aby nie pojawiły się z czasem nieprzyjemne zapachy ze sprzętu. Uzupełnianie wody czystej też jest super łatwe.
Stacja doczyszcza materiał nawet z zaschniętego ketchupu na rantach włosia, suszy wałek perfekcyjnie w kilka minut, więc nie ma ryzyka pojawienia się smrodków przy prawidłowym użytkowaniu. Jeśli co nieco zostanie nam w niszy wałka, to małym utrudnieniem w czyszczeniu jest napęd bezpośredni, ale po to dostaliśmy wycior, aby się za nim zmieścić.
MOVA X4 Pro to jak na razie najlepiej samoczyszczący się odkurzacz aktywnie myjący z jakim miałem styczność. Bije na głowę popularne Philipsy AquaTrio, Bissele, czy Dysona WashG1 praktycznie pod każdym względem.
Jeśli szukasz sprzętu z najwyższej półki pod względem oferowanych efektów mycia podłóg czy samooczyszczenia w stacji, to MOVA X4 Pro będzie najlepszym wyborem na 2. kwartał 2025 roku. Rynek rozwija się tak szybko, że pewnie za kilka miesiący ktoś pokaże coś jeszcze lepszego i nie zdziwiłbym się, gdyby była to sama MOVA…
Jedyne wady X4 Pro to na pewno spora waga samego sprzętu, choć w prowadzeniu nie jest źle (1,1 kg), ale dla osób starszych lub mających problemy ze stawami, lepszym wyborem może okazać się lżejszy MOVA M10 lub najlżejszy model na polskim rynku – Tefal X-Clean 10 produkcji firmy Narwal.
Szkoda też, że nie mamy stałego oświetlenia podłogi i zapomniano o gumowaniu przednich plastików nad i po bokach wałka – trzeba uważać przy meblach. Nie do końca odpowiada mi projekt czterech trybów pracy i zestopniowanie ilości dozowanej wody, ale skoro efekty pracy w każdym z trybów pracujących z wodą są wręcz genialne, można moje narzekania uznać za czepialstwo.
MOVA X4 Pro to znakomicie wykonany odkurzacz o dużej mocy ssania, bez problemów z plątaniem włosów, czy pozostawianiem zabrudzeń na wałku lub w jego niszy, z genialnym samooczyszczeniem w 100 stopniach C i suszeniem w 90 stopniach C (oba procesy zajmują po 5-6 minut).
Stacja jest najwygodniejszą, jaką testowałem – ma najazd, a nie typowe koryto do którego odkurzacz trzeba podnieść i wstawić. Przyznam, że MOVA X4 Pro mnie zachwycił i gdybym miał dziś kupować coś z tej kategorii, pewnie byłby to testowany model.
Flagowy model MOVA X4 Pro dostaje nieco wyższą notę od MOVA M10 – głównie za lepszą stację i wyższe temperatury przemywania i suszenia oraz spryskiwacz gorącej wody, ale za to na minus działa znacząco większa waga. Gdyby nie te prawie 6 kg z pełnym zbiornikiem wody, odkurzacz mógłby dostać praktycznie maksymalną ocenę.
ZALETY
|
WADY
|
Jeśli szukasz dobrego odkurzacza koniecznie sprawdź naszą listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych.
Warto też zerknąć na nasz TOP-10 najlepszych odkurzaczy i mopów myjących aktywnie.
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
Niedawno zadebiutowały i już są w promocji. Do tego teraz, kupując oczyszczacz powierza Dreame zgarniesz…
Na polskim rynku debiutuje nowa linia odkurzaczy Samsung Bespoke AI Jet Lite. Mają stacje opróżniające…
Samsung właśnie wprowadził nową wersję swojej najpojemniejszej pralki. Model WF20DG8650BVU4 oferuje aż 20 kg wsadu!…
Beko nie zwalnia tempa i pokazuje coraz to ciekawsze produkty. Pośród nich jest linia piekarników…
Na ostatni tydzień maja Lidl przygotował sporo ofert dla uprawiających sporty, ale nie zapomniał też…
Zarówno RTV EURO AGD, jak i Amazon obniżyli w ostatnim czasie cenę podstawowej wersji ekspresu…
Komentarze
witam. nie mogę się zdecydować czy Dreame 15 Pro , czy Mova x4 Pro ?.. Może mała podpowiedź;)
Movę polecam bo testowałem - opinię moją ma Pani w tym tekście. Dreame nie testowałem i mam drobne wątpliwości co do działania tej listwy AI z przodu, więc wybrałbym na pewno Mova X4 Pro, zwłaszcza, że różnica w cenie jest spora.