Roborock Saros Z70 / fot. K. Kulikowski, agdManiaK.pl
Roborock Saros Z70 to pierwszy robot sprzątający z ramieniem robotycznym. Jakie jeszcze ma zalety i wady? Czy warto kupić ten sprzęt? Czas odpowiedzieć na te pytania!
Spis treści
Do serii Roborock Saros dołącza nowy flagowiec. Do niedawna były w niej tylko modele Saros 10R i Saros 10 mocno różniące się systemami nawigacji, jak i mopowaniem. Roborock Saros Z70 to długo wyczekiwany model, zapowiadany od wielu miesięcy.
Pierwsze informacje o robocie mieliśmy już na targach IFA 2024 w Berlinie, a prototypy pokazano na targach CES 2025 w Las Vegas. Roboty zaskoczyły tańcem synchronicznym i sprawnością działania ramienia, które nie miało większych problemów z identyfikacją oraz podniesieniem małych materiałów, papierków, czy lekkiego obuwia.
Pod względem ogólnej konstrukcji seria Saros charakteryzuje się super niską wysokością 7,98 cm, więc jako jedne z niewielu na rynku mieszczą się pod naprawdę niskimi meblami. Roborock Saros Z70 to tak naprawdę dalsze rozwinięcie Roborock Saros 10R o ramię robotyczne i nową szczotkę z zębami wyczesującymi (coś jak Tricut 3.0 w Dreame i MOVA), więc nie obędzie się bez kilku porównań w teście.
Na wstępie trzeba też zaznaczyć, że Roborock Saros Z70 to pierwszy robot sprzątający z ramieniem robotycznym. Dreame swój model zapowiadało na targach CES 2025, ale do premiery jeszcze daleko. Z tego powodu, Roborock ma pewną taryfę ulgową i jak sami przyznają, system będzie intensywnie aktualizowany i rozwijany.
Tu chyba nikt nie spodziewał się niskich kwot – Roborock Saros Z70 wystartował z ceną sugerowaną 7299 zł, czyli to najdroższy robot sprzątający na polskim rynku. Sprzedaż wystartowała dzisiaj, czyli 5 czerwca.
Jest jednak fajna promocja na start. Kupując Roborock Saros Z70 zgarnąć można w zestawie odkurzacz myjący aktywnie Roborock F25 o wartości ok. 1400 zł, ale jest to jedynie oferta stacjonarna na wyspie producenta w CH Arkadia w Warszawie i to tylko 12-14 oraz 16-17 czerwca.
Co do dostępności części to jest nieźle – serwis Roborocka w Polsce działa dużo lepiej niż odpowiednik głównego konkurenta – marki Dreame.
Oryginalną boczną szczotkę w ilości dwóch sztuk kupimy za ok. 58 zł na Allegro, sama szczotka główna z nożami to koszt 180 zł na AliExpress, ale dostępne są też zestawy zamienników, gdzie za szczotkę główną, cztery boczne, cztery szmatki, cztery worki i cztery filtry zapłacimy ok. 230 zł.
Słabo za to wypada dostępność i ceny dedykowanego detergentu do stacji – Roborock Floor Cleaning Solution kosztuje ok. 120 zł za 1 l butelkę. Co prawda można jeszcze znaleźć na AlieXpress oferty na starszy płyn OMO Floor Cleaner Professional for Roborock po 32 zł za 480 ml butelkę, ale i tak raczej każdy kupi po prostu jakiś dobry zamiennik, przykładowo Blue Star Kleen, gdzie 1 l koncentratu kosztuje mniej niż 30 zł. Pamiętaj jedynie, że detergent musi być dedykowany dla robotów – nie może się pienić i krystalizować.
Z czasem na pewno pojawią się wszystkie materiały eksploatacyjne w polskich sklepach i na stronie Roborocka. Już dziś wiadomo, że szczotka boczna, szmatki i worki pasują od wielu innych, starszych modeli, jak choćby genialnego Roborock Saros 10R.
Zestaw sprzedażowy to tylko to, co potrzebne do wystartowania i jeden zapasowy worek do stacji + komplet papierów (instrukcja obsługi, szybki start).
Nie pojmuję dlaczego nie dorzucą choćby próbki detergentu, skoro to jedna z funkcjonalności stacji dokującej – na szczęście zawsze mam pod ręką detergenty Dreame/MOVA, płyn na czas testów sprzęt dostał od konkurencji.
Specyfikacja Roborock Saros Z70:
Jak na flagowca przystało, cyferki są na najwyższym poziomie. Mamy dużą moc ssania 22 kPa, największej pojemności baterię dającą długi czas pracy ponad 180 minut w trybie cichym.
Wewnętrzne zbiorniki wody i kurzu może nie robią wrażenia pojemnością, ale też nie muszą być duże – stacja odbiera kurz do worka i uzupełnia wodę czystą.
Specyfikacja praktycznie jest tożsama z są od Sarosa 10R, jedynie zmieniła się delikatnie moc ssania, główna elektroszczotka z dzielonej DuoDivide na wąską FreeFlow z zębami wyczesującymi i oczywiście dodano robotyczne ramię do sprzątania małych przedmiotów.
Ostatnią zmianą jest brak dodatkowego czujnika wykrywającego zabrudzenia pod robotem – ma go Saros 10R, ale już nie flagowy Saros Z70. Poza tym parametrowo nie ma różnic między Z70, a 10R.
Roborock już od pierwszych swoich modeli zwracał uwagę na wysoką jakość wykonania, spasowania i dobór materiałów. I tak dla przykładu mój (jak i Roborocka) pierwszy robot Xiaomi Mi Vacuum Cleaner z 2016 roku nadal działa sobie na piętrze, obsługując ok. 80 m2 – zero awarii, dalej zasuwa na tej samej baterii (ma jakieś 50% bazowej pojemności).
Jakościowo tak też jest z Saros Z70 – mamy same dobrej jakości plastiki. To, co powinno być zabezpieczone gumą lub materiałem, jest zabezpieczone. Krążek ma 35,3 cm średnicy, z przodu mamy zderzak z gumowaniem całego spodu, więc jak robot uderzy w jakiś mebel to go nie uszkodzi.
Tył to styki ładowania, zawór uzupełniania wody, otwór odprowadzania kurzu z wewnętrznego zbiornika i kratka z wywiewem powietrza. Od góry znajdziemy dwa przyciski – włącznik i powrót do stacji, trzy otwory mikrofonów dla poleceń głosowych, klapkę pod którą kryje się ramię OmniGrip z awaryjnym wyłącznikiem i maskownica zbiornika kurzu.
Od spodu znajdziemy nową szczotkę główną, coś na wzór Tricut 3.0 z Dreame, lecz węższą, tak aby zmieściła się za modułem wysuwanego ramienia robotycznego. Ma dwa rzędy zębów wyczesujących i dwa rzędy pasków włosia oraz gumy.
Przednie koło dostało szczotkę oczyszczającą je podczas jazdy, a samo koło ma mechanizm AdaptiLift – może wysuwać się na 3 cm, pozwalając robotowi na przejazdy przez 3 cm progi pojedyncze i 4 cm progi podwójne. Wszystkie koła są gumowane i dobrze zabezpieczone, a zaślepka szczotki głównej ma materiałowe dystanse.
Boczna szczotka to rozwiązanie znane z poprzednich modeli, jak Saros 10, Saros 10R i Qrevo Curv – ma dwa wąsy blisko siebie, nie plącze wokół siebie włosów i wysuwa się do boku w narożnikach celem lepszych efektów odkurzania. Niestety, nie zawsze się wysuwa, czyli nadal mamy dokładnie ten sam problem, co w poprzednikach – Dreame zrobiło to dużo lepiej.
System mopowania to dwa pady obrotowe – obracają się 180 razy na minutę, mają 1 kg docisku do podłoża, bazowo unoszą się na 10 mm, ale mogą nawet na 22 mm gdy robot zwiększy sobie prześwit wysuwając koła (w zależności od ustawień zachowania na dywanach w apce). Prawy mop może wysuwać się do boku w celu niwelacji martwej strefy mycia i to faktycznie działa.
Nie ma tu żadnej kopułki z radarem LiDAR. Robot korzysta z zespołu sensorów StarSight 2.0 z czujnikiem 3D QVGA ToF – całość jest 21x dokładniejszy od LiDARu, generuje znacznie dokładniejsze mapy, zwłaszcza 3D.
Zespół czujników umieszczono w przednim zderzaku, dodano diodę doświetlającą – takim sposobem wysokość robota to tylko 7,98 cm. Rozdzielczość sensora to QVGA, czyli 320×240 z 21 600 punktami wykrywania, a wychodzi na to, że mamy je aż dwa – jeden z przodu i drugi z tyłu robota.
Jeśli chcesz zobaczyć jak działa sam sensor, to warto obejrzeć ponad minutowy filmik producenta Infineon Technologies.
Dodatkowy czujnik tego typu mamy też z tyłu, lekko na lewo od styków ładowania, a także w tylnej części górnej obudowy do pilnowania pozycji ramienia OmniGrip. Oczywiście nie zabrakło też reszty potrzebnych sensorów – bocznego od śledzenia ścian i małych przeszkód, sensorów wysokości oraz sensora wykrywającego dywany przy przednim kole.
Przednia kamera to ten sam system, co w Saros 10R o zdolności rozpoznawania i omijania przedmiotów o wielkości 2×2 cm, a nie jak w poprzedniej generacji 5×3 cm (ReactiveAI 3.0).
Pod względem konstrukcyjnym, Roborock Saros Z70 to najbardziej zaawansowany robot na polskim rynku. Ma realnie wszystko, co można sobie wyobrazić w sprzęcie tego typu na 2025 rok.
Nowy flagowiec spędził ze mną 3 tygodnie, przejechał w tym czasie ponad 1400 m2 w ramach 44 cykli sprzątania, co zajęło mu 27 h. W tym czasie sprawdziłem wszystkie tryby i opcje, a większość to i tak powtórka z rozrywki, gdyż robot bazuje na poprzednim modelu Saros 10R i częściowo na Qrevo Curv.
W pierwszej kolejności trzeba przeanalizować nową szczotkę FreeFlow. Początkowo miałem obawy co do jej skuteczności, gdyż jest mocno odchudzona i ma wąski kanał, w którym pracuje (pewnie wynika to z potrzeby miejsca na zespół ramienia OmniGrip). Szczelina między osłoną, a samą szczotką jest jedną z mniejszych, a mimo to robot ma jednne z najlepszych efektów odkurzania wśród robotów, które testowałem.
Najlepszym dowodem, jak dobrze działa nowa szczotka FreeFlow jest test zbierania dużych zabrudzeń. Standardowo przygotowałem ścieżkę z płatków owsianych, rozdeptanego makaronu typu rurki, cukru, bułki tartej, ryżu i ziaren kawy.
Jeden przejazd i robot pochłonął 99,9% gubiąc ze 4 sztuki płatków owsianych i dosłownie miniaturą ilość mąki – wszystko zebrał za drugim przejazdem na krzyż. To jeden z najlepszych wyników kiedykolwiek.
Stan szczotki po takim zadaniu był dobry i nadawała się do dalszej pracy. Jeśli po podobnych zadaniu chcesz robota przenieść to lepiej go nie przechylać – zbiornik nie ma klapki zabezpieczającej przed zwrotem zawartości. W stacji jedno opróżnienie idealnie wyczyściło zbiornik robota, ale standardowo mamy ten sam problem, co w większości flagowcach.
Zbiornik kurzu ma filtr EPA bez żadnego filtra wstępnego z siateczki, czy gąbki, więc drobne zanieczyszczenia, jak kurz, czy mąka wbijają się między lamele filtra i go zapychają. Na zdjęciu widać ile mąki i kurzu można wytrzepać z filtra EPA i z uwagi na konstrukcję zbiornika, opróżnianie go w stacji nie przeczyszcza samego filtra – tak było też w starych robotach.
Szczotka boczna za to jest perfekcyjna. Dostosowuje prędkość obrotów do zadania, przy mopowaniu nie tylko się unosi, ale i chowa w niszy robota. Unosić się też mogą wszystkie elementy – szmatki na 10-22 mm, zespół szczotki głównej może chować się do środka robota.
Kolejny test to zdolność do odkurzania dywanu. Tam. gdzie np. Dreame X50 Ultra miał pewne problemy (uznał ranty 3 cm dywanu shaggy za przeszkodę, więc sprzątał go na kilka razy), Roborock Saros Z70 odkurzał perfekcyjnie. Już podczas mapowania domu wykrył i naniósł dywan na mapę. Wjeżdża na niego z łatwością i od razu odpala maksymalną moc.
W aplikacji możemy zresztą ustalić, czy robot ma dywanów unikać, ignorować, przejeżdżać przez nie tylko gdy to koniecznie (układ krzyżowy) lub odkurzać z podniesionymi padami. Mamy dodatkową funkcję głębokiego czyszczenia dywanu – robot po sprzątnięciu pokoju w którym znajduje się dywan, wyczyści go oddzielnie. Druga opcja to priorytetowe czyszczenie dywanu, czyli robot zaczyna cykl od odkurzania dywanów i wykładzin.
Do dyspozycji mamy w aplikacji 5 poziomów mocy ssania i do standardowego odkurzania podłóg twardych wystarczy poziom 2/5 – zrównoważony. Na kafelki z głębokimi fugami w kuchni, wejściu, czy łazienkach, warto odpalić 3/5 – turbo. 4/5 maksymalny sprawdza się na bardzo mocno zabrudzonych obszarach, a MAX+ warto odpalić na dywanach i wykładzinach z dużą ilością piasku, kurzu, czy sierści.
Jeśli mamy zwierzaki możemy włączyć głębokie czyszczenie produktów dla zwierząt – robot będzie odkurzać z większą mocą ssania wokół np. misek. Fajną opcją jest też wybór wzorca sprzątania – wzdłuż kierunku ułożenia podłóg, inteligentnie (robot sam wybiera aby optymalizować wydajność) lub sprzątanie o mieszanych wzorcach – robot porusza się prostopadle do ostatniego sprzątania, aby poprawić wydajność.
Podobnie, jak w Saros 10R i Qrevo Curv, wysuwanie bocznej szczotki FlexiArm działa nieco w kratkę – w narożnikach składających się z ścian lub pełnych mebli (zabudowa do ziemi) robot zazwyczaj wysuwa szczotkę w narożnikach, ale gdy ów narożnik to dwa meble lub mebel z pustą przestrzenią pod spodem, to nie robi tego wcale.
Na GIFie widać, że narożnik składający się ze ściany i drewnianego zegara stojącego nie jest uznawany przez robota za warty wysunięcia mopa – roboty Dreame X40 i X50 nie mają tu takich problemów. W szczeliny szczotka boczna też nie jest wsuwana, a dodam, że funkcja nie jest już w sekcji laboratorium AI, a jako normalna opcja.
Stan robota po 3 tygodniach pracy jest po prostu świetny. Na obudowie mamy jedynie kilka śladowych ilości kurzu, w szczotce dosłownie jeden zaplątany włos przy mocowaniu. Zbiornik kurzu jest pusty – dobrze działa autoopróżnianie, a szmatki myjące są praktycznie idealnie czyste. Dobrze działa samooczyszczenie.
Podoba mi się, że Roborock nie zapomina o gumowaniu przedniego zderzaka i wysuwanego ramienia FlexiArm – sam jest bardzo delikatny dla przeszkód, a dodatkowo można zwiększyć czułość w aplikacji. Od spodu też jest dobrze zabezpieczony.
Góra robota zdążyła się za to szybko porysować – robot wjeżdża pod meble z niszą 8 cm, a sam ma 7,98 cm, więc wystarczy choć lekkie obniżenie kanapy i pojawią się rysy.
Pod względem hałasu jest praktycznie tak samo, jak w Roborocku Saros 10R i wielu innych modelach tej firmy – różnice w pomiarach są minimalne i mogą wynikać z odległości pomiaru.
Głośność pracy:
Rozpoznawanie przeszkód to prawdziwy konik Z70. System StarSight 2.0 „widzi” przedmioty o rozmiarze od 2 na 2 cm – w teście rozpoznał choćby pudełko po zapałkach, świetnie ominął świeczkę w szklanym naczyniu, czy pad od PS4.
Minimalnie zahaczył kaczkę z masy solnej, ale to z uwagi wystające z niej nogi. Trochę zabawnie potraktował pad PS4 – początkowo go ominął, ale następnie próbował podnieść i gdzieś odnieść z pomocą ramienia OmniGrip, ale pad okazał się zbyt duży i robot nie miał jak go złapać.
W kwestii omijania przewodów Saros Z70, tak jak Saros 10R jest jednym z najlepszych na rynku. Obojętnie, czy był to wąski przewód ładowarki smartfona, czy gruby, biały przewód rozdzielacza, robot wykrył oba i ominął zachowując bezpieczny dystans. Dodatkowo naniósł je na mapę ze zdjęciami.
Chciałem też sprawdzić, jak poradzi sobie z czymś nieco trudniejszym. Za imitację zwierzęcych odchodów zrobiła mi pianka po goleniu – mała gęstość i podobnie uformowany kształt. Robot wykrył go od razu, ale… nie ominął, tylko uznał, że to przedmiot do przeniesienia dla ramienia OmniGrip.
System rozpoznawać ma 108 różnych przedmiotów i pozwalać na zdefiniowanie 50 własnych o rozmiarze od 10×10 cm do 100×100 cm. Wydajność sprzątania z włączonymi wszystkimi opcjami nieco spada, gdyż na odkurzanie 104 m2 przestrzeni otwartych, robot potrzebował ok. 110 minut, ale gdy je wyłączymy to zadanie wykona w 87 minut.
Robot na jednym cyklu baterii, na 2 z 5 poziomów mocy może posprzątać ok. 160-180 m2 podłogi, w zależności od skomplikowania układu pomieszczeń i ilości mebli. W trybie cichym wynik jest nawet jeszcze lepszy. Takie sprzątanie maksymalne zajmuje ok. 180-190 minut.
Nawet, gdyby zabrakło prądu, to robot doładowuje się w stacji i wraca dokończyć sprzątania, gdy tylko naładuje baterie w wystarczającym stopniu – nie trzeba czekać na 100%. Pełne ładowanie trwa mniej niż 2,5 h, więc jak na sprzęt z baterią 6400 mAh, to jeden z najszybciej ładujących się robotów, choć do czasu ładowania smartfonów nadal daleko – pewnie z powodu trwałości baterii.
W samym poruszaniu się robota zauważyłem jedną ogromną zaletę – na kafelkach gresowych z głębokimi i szerokimi fugami, większość robotów z kamerami i radarami laserowymi wykrywa przeszkody, których nie ma. W efekcie unoszą mop na 30-40 cm i opuszczają go ponownie. Widać to świetnie na mapach większości testowanych na blogu robotach, że podczas pracy w kuchni roboty omijają kilka obszarów.
Roborock mocno zaznacza też kwestię naszej prywatności – mają kilka certyfikatów na bezpieczeństwo danych: diamentowy od UL (nr V180939) i dwa od TUV Rheindland: Protected Privacy IoT Service ID 1111252031 oraz cyberbezpieczeństwa ETSI EN 303 645 ID 1111290101. Nie jestem specjalistą w dziedzinie zabezpieczeń sprzętów IoT, więc pozostawiam to bez komentarza.
Ostatnim tematem do omówienia w sekcji odkurzania jest system AdaptiLift, czyli pokonywanie wysokich progów 3 lub 4 cm. Saros 10R i Qrevo Curv z tą samą funkcją AdaptiLift radziły sobie z progiem o wysokości 2,6 cm i podwójnym 3,8 cm po kilku próbach, a w Saros Z70 widać poprawkę softu dla tej technologii.
Pokonanie progu składającego się z dwóch desek o łącznej wysokości 2,6 cm odbyło się za pierwszym podjazdem, bez wycofywania i ponawiania zadania. Tak samo pokonanie drugiego progu dzielonego o części niższej 2,1 cm i wyższej 3,8 cm, nie było problematyczne – robot od razu przebił się przez próg.
Oczywiście próg powinien być prawidłowo oznaczony na mapie, inaczej robot może uznać go za przeszkodę i nie podjąć próby przejścia.
Realnie funkcja ta jest u mnie totalnie zbędna – nie mam progów, ale jak ktoś ma starszy dom lub mieszkanie z wysokimi progami, to AdaptiLift pozwoli na przejazd do pomieszczeń, do których poprzednie roboty nie wjeżdżały (standard to pokonywanie max. 2 cm).
W Roborock Saros Z70 nie zabrakło opcji ustawienia zaawansowanych harmonogramów sprzątania, podpowiedzi, kiedy i jak wyczyścić w robocie sensory, szczotki, wymienić filtr, czy worek w stacji. Asystent głosowy Rocky nadal nie gada po naszemu – jeśli chcemy mieć komunikaty głosowe po polsku, trzeba wyłączyć asystenta. W apce mamy instrukcję jak używać komend głosowych.
Kamera przednia może służyć do podglądu na żywo, komunikacji dwustronnej – robot ma na górnej powierzchni 3 otwory mikrofonu i oczywiście głośnik, więc jeśli masz ochotę możesz pogadać ze zwierzakiem będąc w pracy lub wykonać patrol domowy, sprawdzić każde pomieszczenie wyznaczając punkty kontrolne. Wejście w moduł wideo na żywo wymaga pinu lub wzoru, robot co paręnaście sekund komunikuje głośnikiem, że kamera jest odpalona.
Podobnie, jak w starszych Roborockach zabrakło paru funkcji typowo softowych, bo sprzętowo Z70 to najbardziej zaawansowany robot na rynku. Brakuje mi wsuwania szmatki mopa i szczotki bocznej w szczeliny meblowe – funkcja w aplikacji jest, ale nie zauważyłem w Z70, ani starszym 10R żeby działała.
Nie ma też tak dokładnego sprzątania wokół nóg stołów i lamp stojących, jak w flagowcach Dreame z 2024 i 2025 roku, brakuje też funkcji zaznaczenia firan/zasłon na mapie do ignorowania przez robota. Widać na gifie, jak robot wjeżdża pod zasłonę, którą była 8,2 cm nad podłoga, ale już pominął taką, która zwisała na 7,5 cm. Ostatnia kwestia to losowe działanie wysuwania bocznej szczotki – w narożnikach ze ścian wysuwa się zawsze, a w narożnikach z mebli już 50/50.
Pochwalić trzeba Roborocka za perfekcyjne efekty odkurzania, znakomity algorytm poruszania się, delikatne traktowanie mebli, najlepszy na rynku system rozpoznawania i omijania przeszkód dzięki zespołowi sensorów StarSight 2.0.
Do tego masa bajerów jak ramię robotyczne, podgląd na żywo, tryb patrolu domowego, czy wykrywanie zwierzaka z wykonywaniem mu sesji zdjęć, to tylko część tego, co znajdziemy w rozbudowanym sofcie.
Każdy, kto rozważa zakup Roborocka Saros Z70, raczej zrobi to dla ramienia OmniGrip – to główna różnica w stosunku do dużo tańszego Roborocka Saros 10R.
Na wstępie trzeba zaznaczyć, że oprogramowanie ramienia OmniGrip jes stale rozwijane, producent nawet podesłał do nas harmonogram aktualizacji na czerwiec i lipiec 2025 roku, więc można się spodziewać m.in. nowych kategorii obiektów do podnoszenia (jak buty sportowe), poprawy skuteczności umieszczania przedmiotów w pudełkach, optymalizacji strategii czyszczenia dywanów czy kolejności sortowania.
Baza rozpoznawanych przedmiotów, możliwych do przeniesienie będzie stopniowo rozbudowywana. Od razu mogę wspomnieć, że już aktualna faza rozwoju systemu OmniGrip z maja 2025 roku stoi na bardzo wysokim poziomie i może poza jedną wpadką, działanie tej funkcji naprawdę zachwyca.
Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się wiele po tym rozwiązaniu na premierę modelu Z70. To pierwszy taki robot, więc nie byłoby nic dziwnego w tym, że funkcja mogłaby działać słabo, ale jest wręcz odwrotnie. To co sam producent deklaruje jako funkcjonalność OmniGrip na maj 2025 roku działa naprawdę dobrze.
Robot ma radzić sobie z podnoszeniem tekstyliów i butów do wagi 300 g. Tekstylia odnosi do dodanego do zestawu śmietniczka z kartonu, a buty do wyznaczonego przez nas punktu na mapie. Działanie systemu jest naprawdę dopracowane. Robot, gdy napotka i prawidłowo rozpozna jakieś małe tekstylia (jak skarpetki), przerywa sprzątanie, nastawia się przed przedmiotem, powoli do niego się zbliża i rozpoczyna procedurę wysunięcia ramienia ze schowka.
Następnie próbuje złapać materiał swoim gumowanym ramieniem i jeśli nie uda mu się to za pierwszym razem, podejmie jeszcze dwie próby. W razie porażki zgłosi to w apce i wróci do sprzątania. Gdy przedmiot zostanie podniesiony, robot trzymając go nad sobą, pojedzie odnieść go do śmietniczka. Ten ma na bokach coś w rodzaju kodu QR, więc robot rozpoznaje jego pozycję, a do tego zaznaczamy mu ją na mapie.
W przypadku butów jest nieco trudniej, gdyż złapanie ich tak ramieniem aby dały się podnieść, wymaga najazdu od odpowiedniej strony. Przykładowo z lekkimi klapkami z jakiegoś plastiku robot nie miał żadnych problemów – podjechał tak, aby być jak najbliżej wystającej, części górnej obuwia.
Widać, że algorytm jest zaawansowany, bo robot analizuje budowę buta i wybiera właściwą ścieżkę podejścia. Proces ten ułatwia fakt, że ramię ma pod chwytakiem dodatkową kamerę i diodę doświetlającą, a sam najazd jest dopilnowany przez przednią kamerę z czujnikiem 3D ToF.
Przy okazji testu z „kupką” z pianki do golenia, która miała nieco imitować zwierzęce odchody, wyszło, że robot nie do końca ogarnia inne rodzaje przedmiotów – udawane odchody uznał jako coś, co powinien przenieść ramieniem OmniGrip do śmietniczka – trochę słaby pomysł… Myślę, że już czerwcowa aktualizacja rozwiąże ten problem, gdyż będziemy mogli samemu zdefiniować przedmioty do podnoszenia.
Obsługa systemu jest banalna – możemy zdać się na automatyczne sortowanie przedmiotów przez robota lub decydować ręcznie. Bardzo fajną opcją jest ręczne sterowanie modułem. Tak jak poprzednie modele firmy Roborock, możemy podpiąć się pod kamerę przednią i zdalnie podpatrzeć co się dzieje w domu, poszukać zwierzaków lub nawet komunikować się z domownikami, ale w Saros Z70 chińska marka poszła o krok dalej. Możemy sterować zdalnie także ramieniem.
Robot może pojechać tam gdzie chcemy wskazując mu punkt/y na mapie lub za pomocą wirtualnego joystica, ręcznie go tam pokierujemy. Na miejscu, przy jakiejś przeszkodzie, robot może automatycznie podjąć próbę podniesienia przedmiotu lub możemy pokierować ramieniem ręcznie.
Mamy wtedy trzy suwaki do podnoszenia/unoszenia ramienia, ruchu przód/tył i obracania głowicą. Dodatkowo są dwa osobne „przyciski” zamykające i otwierające chwytak. Podgląd z kamery w ramieniu bardzo ułatwia pracę, choć trzeba zaznaczyć, że jakość obrazu z tej kamery jest dużo gorsza niż z kamery głównej.
Przyznaję, że poświęciłem nieco więcej czasu na sprawdzenie ramienia niż planowałem, a to z dość prostego powodu – bawiłem się nim jak dziecko.
Materiału dowodowego niestety nie mogę wrzucić, ale sprawdziłem, że robot jest wstanie złapać ramieniem OmniGrip butelkę ze złocistym napojem o pojemności 330 ml, unieść i dostarczyć do spragnionego recenzenta 😉 Kolejna ciekawa funkcja do obsługi ręcznej, która może w przyszłości stanie się automatyczną, to dałem radę otwierać przymknięte drzwi za pomocą ramienia i to w kierunku „do robota”.
Potencjał rozwojowy ramienia OmniGrip jest ogromny, a realnie ograniczeniami są jedynie parametry fizyczne jak zasięg pracy i udźwig 300 g, a te pewnie w kolejnych generacjach też ulegną poprawie. Konkurencja także zapowiedziała swoje rozwiązania tego typu, więc na bank będzie ostra walka o klienta w tej nowej kategorii funkcjonalności.
Jeśli jesteś po lekturze mojego testu Roborocka Saros 10R lub jednego z najnowszych modeli Roborock Qrevo Curv lub Edge to nawet nie musisz czytać tego rozdziału – jest dokładnie tak samo dobrze, jak w poprzednich wersjach, z tą drobną różnicą, że Saros Z70 jak i Saros 10R wcisną się w nisze podmeblowe od 8 cm.
Mamy dobrze znany system mopowania z dwoma padami obracającymi się 200 razy na minutę (to o 20 więcej niż w Dreame).
Zuwagi na dodanie funkcji automatycznego zdejmowania i zakładania padów w stacji, zmianie uległ materiał szmatek – teraz jest taki jak w Dreame, z mniejszymi frędzlami, bardziej delikatny niż ten z chwalonego przeze mnie Qrevo MaxV (grubsze szmatki utrudniają proces zdejmowania i zakładania mopów). Docisk padów do podłoża to 10 N, czyli ok. 1 kg.
Prawy mop wysuwa się do boku w celu minimalizacji martwej strefy, a jego pad jest na rantach gumowany – dochodzi do samych mebli i ścian, martwa strefa mycia wynosi dokładnie 0 mm. Mopy mogą unosić się standardowo na 10 mm, ale gdy robot zwiększy sobie prześwit na dywanach to nawet do 22 mm. W zależności od ustawień może też zdejmować pady w stacji i odkurzać bez nich.
Efekty mycia powierzchniowego są genialne – robot ma dobrze dobraną ilość wody do każdego poziomu, a tych bazowo mamy 3 lub rozszerzenie do 30. Na ostatnim wody jest wystarczająco dużo dla kafelków gresowych z wzorkami i głębokimi fugami, a 16 poziom jest idealny dla desek modrzewiowych, lakierowanych. 10 sprawdzi się na podłodze paneli nie mających żadnych właściwości wodoodpornych.
Mopować możemy w trybie odkurzania z mopowaniem lub samego mopowania. Tylko w tym ostatnim pojawia się opcja zagęszczenia toru jazdy:
Standardowo możesz zobaczyć GIFy pokazujące zakładkę na cztery i dwa razy.
Możemy też ustawić dwa powtórzenia, czyli sprzątnięcie tego samego pomieszczenia w kratkę. Szmatki są na bieżąco namaczane z 80 ml zbiornika w robocie, a podłoga idealnie mokra – zero suchych pasków, czy pominiętych obszarów.
Dodatkowo możemy ustawić częstotliwość powrotu do stacji na przemycie szmatek i uzupełnienie wody: 10/15/20/25 minut lub co pokój. Ustalić możemy też intensywność przepłukiwania szmatek:
Do wyboru są też 3 temperatury wody do przemywania szmatek – temp. pomieszczenia, ciepła i gorąca woda. Od razu najlepiej ustawić maksymalną temperaturę, wtedy ma to być ok. 80 stopni i w przeciwieństwie do ciepłej wody z Qrevo Curv, tu faktycznie jest ona wręcz gorąca!
Każdego robota ustawiam zawsze na maksymalne ustawienia – jak najczęstsze powroty do stacji na przemywanie szmatek, tu co 10 minut, tryb czyszczenia dogłębny i najwyższą temperaturę wody. Dodawanie detergentu do wody do mycia szmatek i zbiornika robota też włączyłem. Suszenie jest wystarczające w czasie 3 h.
Jedyną różnicą w stosunku do poprzednich modeli to nieco mniejsze zużycie wody w trybie mycia dogłębnego w stacji – Saros 10R zużywał 250 ml przy wstępnie mokrych szmatkach, a Saros Z70 200 ml (przy suchych 180 ml). Efekty przemywania są genialne – nawet szmatki zabrudzone kawą są idealnie czyste po jednym przemyciu.
Jeśli ustawimy robota na powroty co 10 minut do stacji (średnio co 10 m2), a szmatki będą myte w 200 ml wody, to 4 l zbiornik wody czystej wystarczy na ok. 20 przemyć, ale biorąc pod uwagę, że część wody zużywana jest na uzupełnianie zbiornika w robocie, to realnie wystarczy jej na 16-17 cykli przemycia, co pozwoli na umycie ok. 160-170 m2 w najbardziej ostrych ustawieniach stacji jak i robota. To lepszy wynik od Roborocka Saros 10R i zbliżony do Roborocka Qrevo Curv.
Co do samych testów to typowo sprawdziłem jak sobie poradzi z zaschniętą, 24 h plamą po kawie espresso 25 ml. Zaskoczeń nie ma – jeden przejazd i plama znika w 99,8%, jedynie we wzorkach fugi co nieco zostało, a drugi przejazd usuwa ją w 100% (pomiędzy mycia automatyczne szmatek w stacji). Wynik jest praktycznie taki sam jak w Saros 10R, nieco lepsze od mopów sonicznych z Saros 10 i S8 MaxV Ultra.
Tak samo, jak w Saros 10R i Qrevo Curv przyczepię się do funkcji AI mających polepszyć dokładność sprzątania przy meblach, w ich szczelinach i wokół nóg stołów. Mimo iż funkcja wysuwania pada obrotowego ze szmatką nie jest już funkcją beta, nadal robot olewa szczeliny meblowe i nie wsuwa jej na 4 cm głębokości jak to robią bezbłędnie najlepsze modele Dreame.
Druga funkcja wymagająca poprawy to dokładność sprzątania wokół nóg stołów. Roborocki zostawią mniej więcej 3 cm suchej podłogi w każdym kierunku od nogi, a Dreame prawie zero. Może się powtarzam, ale warto byłoby nad tym popracować i naprawić w kolejnych aktualizacjach.
Za to samo wysuwanie mopa do boku nieźle dopracowano – w 100% przypadków, które obserwowałem, robot wysuwał mopa tam gdzie to potrzebne.
Zabrakło świetnego trybu odkurzania przed mopowaniem – w Roborockach trzeba ręcznie najpierw ustawić odkurzanie, a gdy robot wróci do stacji, wystartować nowy cykl samego mopowania. Poprawiłbym też ustawienie powrotu do stacji na przemycie.
Roborock pozwala ustawić najczęstszy interwał co 10 minut, a w przypadku mojej kuchni dało to ok. 15 m2 sprzątniętej podłogi. Wolę ustawienie z Dreame, gdzie mogę wybrać tak samo minuty, ale też metry – co 10 m2, czyli robot wraca do stacji częściej.
Roborock Saros Z70 to jeden z najlepiej mopujących robotów na polskim rynku i praktycznie jedyne, czego mu brakuje to właśnie lepszego domywania wokół nóg stołów i wciskania mopa na 4 cm w szczeliny podmeblowe, tak jak robi to Dreame. Przemywanie szmatek w wysokiej temperaturze w stacji robi super robotę.
Stosowanie detergentu do czystej wody polepsza efekty mycia, zabija bakterie i daje ładny zapach, choć szkoda, że Roborock nie daje choć próbki swojego środka do zestawu – musiałem zastosować detergent od konkurencji.
Na potwierdzenie tego jak dobrym robotem jest Z70 mogą być fotki robota po przejechaniu 1400 m2 bez mojej ingerencji – robot opróżniał się w tym czasie sam w stacji, a czystość szmatek też zapewniała sama stacja.
Jeśli szukasz robota będącego w ścisłej topce urządzeń do mycia podłóg, to wybór Z70 będzie dobrym pomysłem – raczej się nie zawiedziesz.
Stacja to 4 i najnowsza generacja nazywana przez producenta dokiem 10w1. Testowałem ją już w Sarosie 10R, lecz tam front był wykonany w czarnym szkle, wręcz lustrzanym – wyglądał świetnie, ale dość mocno zbierał odciski i smugi.
W testowanym przez nas Saros Z70 mamy front wykonany z szarego, matowego szkła z logo Roborock, pomarańczowymi dekorami (pasek pod logo i 3 kropki w prawym, górnym narożniku) i z ledowym wskaźnikiem stanu stacji. Takie wykończenie jest dużo łatwiejsze w utrzymaniu w czystości. Z tego co widzimy w sieci, dostępna jest (lub ma być) także czarna wersja kolorystyczna.
Stacja ma certyfikat TUV Rheinland dotyczący skuteczności usuwania bakterii na poziomie 99,99% przy myciu szmatek wodą o temperaturze 80 stopni. Co ważne, stacja ma specjalny czujnik badający mętność wody z mycia szmatek – może zdecydować o wysłaniu robota do poprzedniego obszaru na ponowne mycie, gdy woda z czyszczenia jest naprawdę mocno brudna. Dodatkowo czujnik pomaga w uzyskaniu idealnie wyczyszczonych szmatek.
Stacja nie należy do najmniejszych, ale też nie jest tak duża, jak ta z Dreame L20 Ultra, czy Samsunga Jet Bot Combo AI. Ma 48,8 cm wysokości, 38,1 cm szerokości, 47,5 cm głębokości – zmierzyłem i faktycznie tak jest.
Z tyłu niestety zabrakło miejsca na nadmiar przewodu, mamy jedynie opcję wyprowadzenie kabla na prawo lub lewo rowkiem. Od spodu stacja ma gumowane podkładki, więc nie porysuje podłogi. Głośność pracy stacji jest na dobrym poziomie – opróżnianie nie przekracza 70 dB, suszenie to ok. 43 dB, a działanie pompy odpływowej przy myciu szmatek to ok. 56 dB.
Zbiorniki wyjmujemy bezpośrednio od góry, tak jak w Saros 10R, a nie pod klapką, jak w Saros 10, czy większości Dreame / MOVA– to wygodniejsze rozwiązanie. Pod zbiornikami wody czystej (4 l) i brudnej (3 l) mamy za uszczelnioną klapką miejsce na worek o pojemności 2,5 l, oraz dozownik detergentu 590 ml.
Pod nimi mamy niszę w której chowa się połowa robota z mopami – te są myte o specjalne tarki, nasączane czystą wodą z detergentem, podgrzaną do 80 stopni C. Stacja potrafi suszyć szmatki w 55 stopniach C – są idealnie suche już po 2 h.
Nie zabrakło opróżniania zbiornika kurzu do worka, uzupełniania wody w robocie i funkcji samooczyszczenia, choć nie aż tak dobrej, jak w najnowszych Dreame i MOVA serii 50 (Dreame X50 Ultra, Dreame L50 Ultra, MOVA P50 Pro Ultra, MOVA V50 Ultra).
Stacja potrafi samodzielnie zdejmować i zakładać pady myjące w robocie, więc do trybu samego odkurzania, robot pojedzie bez szmatek, niestety zabrakło świetnego trybu odkurzania przed mopowaniem – trzeba te dwa cykle ustawić osobno, jeden po drugim.
Nisza funkcyjna zawiera tackę z tarkami myjącymi szmatki, a także specjalne ramiona oczyszczające powierzchnię z brudnej wody – kierunkują ją do odpływu. Całą tackę można łatwo wyjąć i rozebrać do ręcznego przemycia.
Nad tacką mamy zawór wody, styki ładowania sensory nawigacyjne ułatwiające powrót do stacji i dwa otwory powietrza – jeden odbierający zawartość zbiornika kurzu w robocie, drugi wtłaczający powietrza z turbiny stacji.
Na fotkach możesz zobaczyć stan stacji po 3 tygodniach i 1400 m2 przejechanych podłóg w ramach 44 cykli sprzątania i 27 h pracy w każdym możliwych trybie – jest naprawdę dobrze, samooczyszczenie działa i to widać.
Pod względem funkcjonalnym apka i soft robota prawie nie różnią się od tego, co prezentowałem w Roborocku Saros 10R, więc żeby się nie powtarzać, odsyłam do testu tego świetnego robota, a tu skupimy się na samych różnicach.
Robot zasuwał u mnie na sofcie 02.46.80, a aplikacja to wersja V4.46.04. Standardowo dla Roborocka nie miałem z nią żadnych problemów, działała płynnie, nie zamrażała się i nie trzeba czekać zbyt długo na odpowiedź i reakcję robota. Apka ma super wysoką ocenę w Google Play – najlepszą wśród wszystkich apek od robotów sprzątających – 4,7/5 z 240 tysięcy ocen, a pobrano ją już ponad 5 milionów razy.
Test Sarosa 10R publikowaliśmy w połowie marca, a pod koniec maja ilość ocen w sklepie Google wzrosła z 224 do 240 tysięcy – to pokazuje jak piekielnie popularne są roboty tej marki.
Na standardowym pulpicie pojawiły się dwie nowe ikony – zdalne sterowanie i sortowanie przedmiotów. Pierwsze przechodzi do podglądu kamery i opcji sterowania zdalnego samym robotem jak i nawet ramieniem. Ramie OmniGrip ma własną kamerę i diodę doświetlającą, więc z niego też mamy podgląd.
Sortowanie przedmiotów to opcja po zakończeniu sprzątania. Robot może posprzątać rozpoznane obiekty – kapcie odnieść do punktu odstawczego na podłodze (trzeba go ręcznie ustawić na mapie) lub do kosza, który dostajemy w zestawie (trzeba go złożyć i pozycję nanieść na mapę). Fanie, że rozpoznane przedmioty do przeniesienia mają przypisane zdjęcie na mapie, więc można zobaczyć zdalnie co to takiego.
Druga zmiana na pulpicie to przeniesienie skrótów do kamery i mapy z boku ekranu na górę – obok skrótu ustawień. W ustawieniach przeniesiono sekcję „Konserwacja” wyżej – na 3 pozycję od góry za historię i zegar (harmonogramy).
Nie ma już osobnej kategorii Laboratorium AI – funkcja Głębokie czyszczenie silnych zabrudzeń nadal jest w fazie beta, ale przeniesiono ją do sekcji ustawień sprzątania podłóg – robot ma rozpoznawać silne zabrudzenia i dokładniej je sprzątać (działa to średnio).
Funkcja, która jeszcze w Saros 10R też była w fazie beta – Sprzątanie przy wydłużonym ramieniu FlexiArm Design już jest normalną funkcjonalnością, ale niestety wsuwanie w szczeliny podmeblowe nadal nie działa. Robot jedzie wzdłuż mebli i nie identyfikuje szczelin, jak roboty Dreame – ta opcja nadal wymaga poprawy.
Nową sekcją są „Ustawienia ramienia robota”. Możemy je dezaktywować i włączyć dwie funkcje. Dodatkowe sprzątanie – robot podczas sprzątania będzie przenosił przedmioty z podłogi do posprzątanego obszaru. Apka informuje, że ramię w fazie rozwoju z maja 2025 jest wstanie podnosić tkaniny: skarpety, szmatki do kurzu, kulki z papieru i buty: kapcie, niskie, lekkie buty.
Druga opcja to sortowanie automatyczne – podczas sprzątania ramię robota będzie przenosiło tkaniny i papierki do strefy przechowywania (kartonowy śmietniczek z zestawu), a buty przeniesie po zakończeniu cyklu. Mamy też opcję sortowania ręcznego i zdalne sterowanie ramieniem OmniGrip – do obu funkcji dano dostęp bezpośrednio z głównego pulpitu. Na końcu jest sensor z komendą „Wsuń”, gdyby ramię pozostawało na zewnątrz.
Ostatnią nowością jest podłączenie do sieci Matter, czyli do otwartego standardu w inteligentnych domach, stworzonego przez Apple, Google, Amazon i kilka innych firm, w celu ułatwienia komunikacji i współpracę między urządzeniami różnych marek. Podłączenie jest bardzo proste – wystarczy skopiować kod lub zeskanować kod QR.
Innych różnic w aplikacji nie ma, a szczegółowo opisaną każdą funkcję aplikacji znajdziesz w teście Roborocka Saros 10R.
Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Robot ma kosmicznie wysoką cenę, ale z drugiej strony oferuje jako pierwszy masowo produkowany robot ramię robotyczne, które może sprzątać za nas lekkie przedmioty, a baza obsługiwanych będzie przez Roborocka rozszerzana.
Nowością jest też wąska, świetna szczotka FreeFlow z systemem noży przecinających zaplątane włosy – z uwagi na oboceność zarówno pasków włosia, jak i gumy, dobrze radzi sobie z każdym rodzajem podłóg, także dywanami. Trzeba też wiedzieć, że przez moduł ramienia OmniGrip nie podmienimy szczotki FreeFlow na inną.
Pod każdym innym względem dostajemy tak naprawdę Roborocka Saros 10R kosztującego na koniec maja 2025 roku ok. 4749 zł, czyli jakieś 2550 zł.
Czy taka dopłata do ramienia OmniGrip i nowej szczotki jest uzasadniona? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie samemu. Roborocki niestety dość mocno trzymają cenę w przeciwieństwie do robotów Dreame i MOVA – jakiś tam spadek ceny za parę miesięcy jest możliwy, ale nie spodziewałbym się zjazdów o 50%, jak to jest u innych chińskich konkurentów.
Roborock Saros Z70 zgarnia najwyższą ocenę w historii testów robotów sprzątających na naszym blogu – 9,5/10, przebijając tym samym Sarosa 10R (9,4), Dreame X40 Ultra (9,4), Dreame X50 Ultra (9,3), czy Mova P50 Pro Ultra (9,2). Cena jest wysoka, ale poziom innowacyjności przebija całą konkurencję.
Jeśli kasa nie jest dla Ciebie problemem, a masz zwierzaki, czy dzieci zostawiające swoje zabawki, papierki, śmieci, czy kapcie, to Roborock Saros Z70 może być bardzo przydatnym pomocnikiem domowym. W każdym innym przypadku, także moim, gdzie na podłogach leży tylko to co powinno, czyli głównie meble, ramię robotyczne na niewiele się zda, więc sam nadal wybrałbym Roborocka Saros 10R.
Nie zmienia to też faktu, że uwielbiam nowinki technologiczne i zabawa Sarosem Z70 była dla mnie prawdziwą frajdą. Zwłaszcza zdalne sterowanie ramieniem, więc przy podejmowaniu prawdziwej decyzji zakupowej być może wzięłaby we mnie górę chłopięca natura i zamiłowanie do zabawek 😉.
ZALETY
|
WADY
|
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Szukając natomiast dobrego odkurzacza koniecznie sprawdź naszą listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych.
Zachęcam również do zerknięcia na maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
Robot koszący Terramow S800 ma świetną specyfikację, jest dostępny w dużych sieciach a do tego…
Oficjalny sklep Allegro ma 105 sztuk najpopularniejszego odkurzacza pionowego na polskim rynku. Dyson V15s Detect…
Tani zestaw AGD to dobra opcja, jeśli szukasz czegoś na działkę lub pod wynajem i…
Media Expert przygotował właśnie świetną ofertę na pralkę slim LG F2WV3S7S6BE. Nie dość, że cena…
Lidl zapowiedział nową wersję kolorystyczną słynnego Lidlomixa, czy termorobota MC Smart. Już od poniedziałku 9…
Szukasz dobrej suszarki z systemem samooczyszczenia? Nie będzie łatwo. Dlatego przejrzałem oferty z polskich sklepów…