eufy Omni E28 / fot. Paweł Gajkowski, agdManiaK.pl
eufy Omni E28 to robot, który ma łączyć odkurzanie, mopowanie i ręczne pranie plam. Czy to rewolucja w sprzątaniu, czy tylko dobrze brzmiąca obietnica?
Spis treści
Kiedy na rynku pojawia się urządzenie, które ma ambicje połączyć w sobie tak wiele funkcji, jak eufy Omni E28, od razu zapala mi się lampka w głowie. Robot odkurzający i mopujący z odłączanym ręcznym odkurzaczem do głębokiego czyszczenia? Brzmi jak spełnienie marzeń każdego, kto ceni sobie porządek, ale niekoniecznie czas spędzony na jego utrzymywaniu.
Przyznam szczerze, że z niecierpliwością czekałem na możliwość sprawdzenia, czy ten hybrydowy gigant za niemałe pieniądze rzeczywiście jest game changerem, czy może tylko kolejnym sprzętem, który dużo obiecuje, ale niewiele wnosi.
To, co od razu rzuciło mi się w oczy podczas moich testów, to potężna moc szorowania mopa rolkowego i stacja bazowa, która zadziwiająco sprawnie dba o czystość robota między cyklami. Dodajmy do tego sprytny ręczny odkurzacz piorący, który okazał się zaskakująco przydatny do usuwania plam z dywanów i tapicerki – coś, czego często brakuje w autonomicznych rozwiązaniach.
Czułem, że mam w ręku prawdziwy kombajn do sprzątania, a te 20000 Pa mocy ssania brzmiały obiecująco. Lecz czy liczby zawsze idą w parze z rzeczywistą wydajnością? Niestety, moje doświadczenie w odkurzaniu eufy Omni E28 było nie tak rewelacyjne, jak tego bym oczekiwał.
eufy Omni E28 dopiero wchodzi na polski rynek, ale już teraz można go zamówić w przedsprzedaży. Sprzęt będzie dostępny od 22 czerwca w największych sieciach z elektroniką użytkową (jest już aktywna np. strona Media Expert).
Warto natomiast skorzystać z oferty przedsprzedażowej, choćby za pośrednictwem Allegro, bo kupisz tam robota za 4199 zł, a do tego producent dorzuca w ramach gratisu całkiem sensowny zestaw akcesoriów. I nie są to jakieś przypadkowe dodatki, tylko konkretne rzeczy, które faktycznie się przydadzą.
Taki pakiet wystarczy spokojnie na kilka miesięcy bez potrzeby dokupowania czegokolwiek. To zawsze cieszy – bo kto nie lubi otrzymać czegoś ekstra, szczególnie przy zakupie sprzętu za kilka tysięcy złotych?
Możesz też skorzystać z dodatkowej promocji Oficjalnego Sklepu Anker z Allegro i zgarnąć rabat na 300 zł – wystarczy do kompletu dobrać dowolny inny produkt z oferty tego sklepu.
Funkcje mopowania
Funkcje odkurzania
Stacja All-in-One
Robot
Kiedy odbierałem paczkę z eufy Omni E28, moje redaktorskie serce biło nieco szybciej. Zawsze ekscytuje mnie moment otwierania pudełka z nowym sprzętem, zwłaszcza tak ambitnym, jak ten robot odkurzający i mopujący z dodatkowym odkurzaczem ręcznym.
W środku, na pierwszy rzut oka, wszystko wydawało się być na swoim miejscu. Dostajemy oczywiście samego robota, gotowego do działania z zamontowanym mopem rolkowym, szczotką główną i dwoma szczotkami bocznymi. Do tego stacja All-in-One Omni Station.
Nie można zapomnieć o tym, co wyróżnia eufy Omni E28 na tle konkurencji – odłączanym przenośnym odkurzaczu głębokiego czyszczenia. To naprawdę sprytne rozwiązanie, które pozwala na szybkie uporanie się z punktowymi zabrudzeniami, np. na dywanie czy tapicerce, bez konieczności wyciągania ciężkiego sprzętu.
W zestawie znalazł się również podjazd, co jest standardem. Oczywiście, w stacji fabrycznie zamontowany jest worek na kurz (ma posłużyć przez 75 dni), co oznacza, że od razu po rozpakowaniu możemy przystąpić do działania. Standardowo, przewód zasilający i podstawowa dokumentacja, czyli instrukcja szybkiego startu i dokumenty bezpieczeństwa, również znalazły się w pudełku.
Co mnie jednak zaskoczyło (i nie do końca pozytywnie), to pewne niuanse dotyczące dodatkowych materiałów eksploatacyjnych. Otóż, w zestawie z eufy Omni E28 znalazłem dwa płyny: eufy Floor Cleaner do mopowania (473 ml) i eufy Fabric Cleaner (473 ml) do czyszczenia tapicerek. Super, prawda?
Problem w tym, że producent w ogóle nie wspomina o nich w specyfikacji, a co gorsza, na chwilę obecną (w momencie pisania tej recenzji) nie ma możliwości ich dokupienia. To dla mnie spora zagadka. Co robić, kiedy się skończą? Czy to oznacza, że muszę szukać zamienników, ryzykując utratę gwarancji, czy też eufy planuje wprowadzić je do sprzedaży w późniejszym terminie?
Mówiąc o dostępności, tutaj pojawia się kolejny, dość istotny problem. W przeciwieństwie do wielu innych robotów sprzątających, w pudełku z eufy Omni E28 nie znajdziemy żadnych zapasowych akcesoriów. Nie ma dodatkowego worka na kurz, nie ma dodatkowych szczotek bocznych, ani nawet zapasowego wałka mopującego.
Biorąc pod uwagę intensywność pracy, do jakiej taki robot jest stworzony, brak podstawowych części zamiennych w zestawie od razu budzi we mnie obawy o przyszłe koszty eksploatacji. A te, jeśli chcemy utrzymac robota w dobrej kondycji nie są może jakieś niewyobrażalnie wysokie, ale jednak.
Mop rolkowy, kluczowy dla funkcji mycia podłóg, kosztuje 21,99 dolarów (czyli około 83 zł). Producent sugeruje jego wymianę co dwa miesiące, co przy aktywnym użytkowaniu może oznaczać konieczność zakupu nawet sześciu sztuk rocznie. To już konkretna kwota, która z czasem zaczyna mieć znaczenie – zwłaszcza jeśli Omni E28 ma codziennie ogarniać całe mieszkanie.
Pozostałe akcesoria również nie należą do najtańszych. Trzy worki do stacji dokującej to koszt 18,99 dolarów (~72 zł), komplet szczotek bocznych – 17,99 dolarów (~69 zł), a system szczotek głównych wyceniono na 20,99 dolarów (ok. 80 zł). Zalecenia są jasne – szczotki najlepiej wymieniać co trzy miesiące.
To wszystko sprawia, że eufy Omni E28 zdecydowanie nie należy do kategorii sprzętów „kup i zapomnij”. Jeśli chcemy, by pracował efektywnie i bezproblemowo, musimy liczyć się z dodatkowymi kosztami eksploatacyjnymi – i to wcale niemałymi.
Zacznijmy od tego, co od razu rzuca się w oczy – eufy Omni E28 wygląda inaczej niż większość robotów czyszczących, jakie miałem okazję testować. I to jest coś, co od razu zapadło mi w pamięci.
Stacja bazowa na pierwszy rzut oka, sprawia wrażenie typowej – u dołu mamy wnękę, która pełni funkcję stacji ładującej dla robota. Ale im wyżej, tym ciekawiej. Ukryte przegródki na worek na kurz i detergent do mopowania, umieszczone tuż nad wnęką po lewej i prawej stronie, to sprytne rozwiązanie, które pozwala zachować porządek i estetykę, choć dostęp do nich wymaga pewnej wprawy.
Jednak prawdziwą gwiazdą designu, a zarazem jego najbardziej kontrowersyjnym elementem, jest jednostka FlexiOne. Zajmuje ona całą górną połowę stacji i to właśnie ona mieści w sobie serce przenośnego odkurzacza głębokiego czyszczenia.
Odłącza się ją za pomocą wygodnego uchwytu, co jest naprawdę intuicyjne. Silnik, zbiornik na czystą wodę i zbiornik na brudną wodę umieszczono po prawej stronie jednostkiv(z tych samych zbiorników korzysta odkurzacz). To tam też znajdziemy przycisk zasilania, który uruchamia dogłębne czyszczenie, oraz otwierany zatrzask do szybkiego napełniania zbiornika na czystą wodę.
Przezroczysty przedni plastik w zbiorniku na czystą wodę to drobiazg, ale pozwala na szybkie sprawdzenie poziomu, bez konieczności gimnastykowania się czy zgadywania. Zbiornik na brudną wodę, umieszczony z tyłu jednostki, naprzeciwko zbiornika na czystą wodę, również ma zagłębione uchwyty. Dzięki temu wyjmowanie i opróżnianie obu zbiorników jest naprawdę wygodne – to duży plus dla codziennej eksploatacji.
Teraz przejdźmy do węża (około 135 cm bez szczotki), który znajduje się po lewej stronie FlexiOne. Wąż przylega ściśle do korpusu, gdy nie jest używany. Dodatkowo, eufy Omni E28 jest wyposażony w plastikową osłonę, którą nasuwa się na górę węża po jego nawinięciu.
Ma to oczywiście cele estetyczne, ale muszę przyznać, że ta osłona tylko w pewnym stopniu pomaga w ogólnym stylu urządzenia. Moim zdaniem eufy Omni E28 wyraźnie stawia funkcjonalność ponad formę i nie jest tak elegancki, jak np. Roborock Saros 10, który dla mnie wyznacza standardy w kwestii designu.
Po usunięciu jednostki FlexiOne, podstawa robota odsłania widoczny odbiornik mocy, w którym spoczywa odkurzacz. I tutaj pojawia się mały zgrzyt w mojej ocenie. Podnoszenie i odkładanie FlexiOne nie jest niestety do końca bezproblemowe. Tylna część jednostki ma plastikowy występ do nawijania przewodu zasilającego, co paradoksalnie powoduje, że reszta maszyny nie przylega równo do ściany. To drobiazg, ale w praktyce potrafi irytować.
Ponowne umieszczenie FlexiOne na podstawie bez uderzenia tym plastikowym elementem w ścianę i w rezultacie przesunięcia całej podstawy wymaga precyzji, której często brakuje w codziennym pośpiechu. Przyznam szczerze, że za każdym razem, gdy próbowałem odłożyć odkurzacz na miejsce, musiałem nieco majstrować przy pozycji podstawy, co psuje wrażenie płynności użytkowania. To element, który moim zdaniem wymaga poprawy w kolejnych generacjach.
Sam robot odkurzający to punkt, który zasługuje na uwagę. Jest kwadratowy z zaokrąglonymi krawędziami, co jest odświeżającą odmianą od bardziej typowych, okrągłych kształtów. Na górze znajdziemy wieżę LiDAR i dwa fizyczne przyciski – jeden do uruchamiania i zatrzymywania pracy, drugi do wysyłania robota do stacji.
Przezroczysta plastikowa pokrywa, z wycięciami na wieżę i przyciski, podnosi się, umożliwiając ręczny dostęp do pojemnika na kurz i filtra. Przycisk za pojemnikiem na kurz wysuwa zbiornik na wodę robota, a z przodu mamy zderzak i kamerę RGB do wykrywania obiektów. To wszystko składa się na przemyślaną konstrukcję robota.
Na spodzie robota odnajdujemy szczotki boczne w obu przednich rogach, a jedna z nich jest wysuwana, by lepiej dotrzeć do narożników i krawędzi ścian. Robot wyposażony jest w dwa główne koła, flankujące centralnie umieszczone szczotki DuoSpiral, z kółkiem jezdnym z przodu.
Czujniki krawędziowe krążą wokół obwodu, zapewniając bezpieczeństwo. Mop rolkowy rozciąga się niemal na całą szerokość odkurzacza z tyłu i, w przeciwieństwie do rolek szczotkowych, nie jest tak łatwo zdejmowalny. Niemniej można go spokojnie wyjąc i zadbać o jego czystość.
Już po pierwszym uruchomieniu eufy Omni E28 w moim mieszkaniu wiedziałem, że mam do czynienia z robotem, który nie błądzi po omacku. Mapowanie całego mieszkania o powierzchni ok. 120 m² zajęło mu mniej więcej 10 minut. To wynik, który plasuje go w ścisłej czołówce robotów tej klasy – bez kręcenia się w kółko i bez potrzeby kilku podejść. Szybko, sprawnie, precyzyjnie.
Za orientację w przestrzeni odpowiada duet: wieżyczka LiDAR i kamera AI See, która współpracuje z doświetleniem LED. Ten zestaw działa naprawdę skutecznie – nawet przy ograniczonym oświetleniu robot nie gubi się, nie cofa się niepotrzebnie i nie krąży bez celu.
Miałem wrażenie, że każda decyzja o skręcie czy podjeździe do przeszkody była przemyślana. W tej cenie to oczywiście powinien być standard, ale doskonale wiemy, że niektóre modele potrafią zawieść, mimo że kosztują podobnie.
Po zakończeniu mapowania byłem pozytywnie zaskoczony – wszystkie pomieszczenia zostały przeniesione do aplikacji z dużą precyzją, bez potrzeby ręcznych poprawek. Owszem, eufy Omni E28 nie oferuje nazywania pokojów ani rozpoznawaniea mebli, ale to, jak dokładnie podzielił przestrzeń na logiczne strefy, zasługuje na uznanie.
Co ciekawe, to jeden z nielicznych robotów, które testowałem, któremu udało się tak trafnie odczytać układ mieszkania bez pomocy. Po prostu zrobił to, co trzeba – cicho, skutecznie i bez zamieszania.
Jego sposób poruszania się robi dobre wrażenie. Najpierw dokładnie objeżdża krawędzie pomieszczenia, a potem metodycznie wypełnia środek. Linia po linii, jakby ktoś mu wcześniej rozrysował mapę pomieszczenia. Ani razu nie zauważyłem nerwowego zawracania czy zatrzymań bez powodu. Nawet pod szafkami czy w ciemniejszych miejscach zachowuje pełną kontrolę, co potwierdza skuteczne działanie połączenia LiDAR-a z kamerą AI.
Dużym plusem jest też sposób, w jaki eufy Omni E28 podchodzi do przeszkód. Nie pędzi na oślep, tylko delikatnie zbliża się do mebli czy przedmiotów na podłodze, dokładnie je analizując. Nie robi zdjęć – w przeciwieństwie do np. Dreame L40s Pro Ultra – ale szczerze mówiąc skuteczność i ostrożność, w pewnym sensie to rekmpensuje.
Nie wszystko jednak da się rozwiązać software’owo. Z fizyką się nie dyskutuje, a wieżyczka LiDAR sprawia, że wysokość robota to aż 11,1 cm. W praktyce oznacza to, że pod niektóre meble po prostu nie wjedzie.
Z drugiej strony – jego niższa część bez wieżyczki mierzy ok. 9,6 cm, więc pod szafkami o podobnym prześwicie jest w stanie posprzątać bez większych problemów na głębokość nawet 16 cm (jeśli wysunie szczotkę, a bez wysuwania na 11 cm). Zawsze coś – szanuję to podejście do kompromisu.
Ciekawym dodatkiem jest automatyczne dostosowywanie strategii sprzątania. Robot sam ocenia typ pomieszczenia i dobiera intensywność oraz sposób poruszania się. Jeśli zauważy obecność dywanów lub ślady zwierząt, potrafi przeorganizować swoje działania w czasie rzeczywistym.
eufy Omni E28 odkurza solidnie. Pomimo deklarowanej mocy ssania na poziomie aż 20 000 Pa, a więc więcej niż w przypadku Dreame L40s Pro Ultra (19 000 Pa), nie zawsze jednak przekłada się to na realnie lepsze efekty. Z jednej strony lepiej zgarnia brud w kierunku otworu ssącego – szczególnie dzięki zastosowaniu dwóch szczotek bocznych – ale z drugiej czegoś mu mimo wszystko brakuje. I tu właśnie pojawia się pytanie: czy chodzi tutaj o moc? Mam co do tego wątpliwości.
W standardowym trybie pracy (przy ustawieniu Turbo), eufy Omni E28 zaskoczył mnie pozytywnie swoją kulturą pracy. Jest cichy, a dźwięk przypomina bardziej nowości od RoboRocka czy Dreame niż modele pokroju iRobota.
Większość hałasu pochodzi od szczotki głównej, która wyraźnie wpada w wibracje – ale nie jest to poziom, który bym uznał za uciążliwy. W codziennym użytkowaniu spokojnie można pozwolić mu działać nawet wtedy, gdy ktoś śpi w sąsiednim pokoju.
Jednym z najczęstszych problemów przy robotach są włosy – czy to nasze, czy zwierzaków. Tu eufy zastosował bardzo ciekawe rozwiązanie: DuoSpiral. Podczas pracy szczotki obracają się do przodu, zbierając sierść i włosy, a gdy robot wraca do stacji – zmieniają kierunek i kierują wszystko prosto do pojemnika. W praktyce działa to naprawdę dobrze. Nie miałem sytuacji, w której musiałbym ręcznie wyciągać całe kłęby z mechanizmu. I to już spora oszczędność czasu.
Gdy wjeżdżał w kuchnię albo przy wejściu do domu, czyli tam, gdzie zawsze coś się rozsypie, automatycznie zwiększał moc i przejeżdżał ten fragment raz jeszcze. Działało to bardzo sprawnie. Co więcej – aktywuje również tzw. BoostIQ na dywanach, zwiększając ssanie do pełnej mocy 20000 Pa. I faktycznie, wciąga wszystko, co powinien – nawet piach czy większe kłęby kurzu.
Dobrze wypada również przy twardych podłogach – nie zostawia smug, nie gubi okruchów, nie przepycha paprochów po pokoju. Celowo rozsypałem ryż i mąkę na kilku nawierzchniach.
Efekt? Wszystko dokładnie uprzątnięte. Widać, że eufy Omni E28 to robot do codziennego utrzymania czystości – bez względu na typ podłogi.
Jedyny zgrzyt pojawia się przy odkurzaniu wokół nóg mebli. Dreame potrafi niemalże „przytulić się” szczotką do nogi krzesła, a eufy – zachowując większy dystans – czasem po prostu nie dociera z taką precyzją. Przypuszczam, że to efekt zastosowania bardziej „delikatnej” nawigacji, która nadmiernie unika kontaktu z przeszkodami. Szkoda – bo potencjał jest, ale końcówka roboty bywa niedoszlifowana.
Innym, bardzo poważnym problemem są progi. Mam w mieszkaniu kilka przejść z różnicą poziomu około 2,5 cm – i tu niestety eufy Omni E28 nie daje rady. Zatrzymuje się, mieli, a ostatecznie wymaga pomocy. I choć może to brzmieć zabawnie, to moja żona nie raz musiała go „pyknąć” w tyłek, żeby przeszedł dalej. To spore rozczarowanie, bo większość robotów, które testowałem wcześniej, nie miała z tym większego problemu.
Za to bardzo pozytywnie wypada boczna szczotka – wysuwa się odpowiednio wcześnie, świetnie dociera do rogów i skutecznie wymiata nieczystości w stronę szczotki centralnej. To niby detal, ale w praktyce robi dużą różnicę – zwłaszcza przy ścianach czy w narożnikach.
Na papierze eufy Omni E28 zapowiada się na mocnego gracza w kwestii mopowania – rolka o szerokości 29 cm, stały dopływ czystej wody, podnoszenie mopa nad dywanem i system samooczyszczenia. Brzmi świetnie, ale jak jest w praktyce?
Po kilku tygodniach testów mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że robot potrafi zaskoczyć – zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Przede wszystkim nie lubi drewnianych desek z wyraźnie nierówną strukturą – zamiast myć, zaczyna na nich podskakiwać. A to niestety przekłada się na efekt – powierzchnia pozostaje miejscami sucha i niedomyta.
Na klasycznych kaflach czy panelach sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Tu eufy Omni E28 pokazuje, co potrafi – 1,5-kilogramowy docisk w połączeniu z dobrze zaprojektowaną rolką naprawdę robi robotę. W łazience, gdzie używałem go z dedykowanym detergentem ze stacji, efekty były porównywalne z tym, co osiągam zwykłym mopem podczas dokładnego mycia.
Plamy po zaschniętym błocie czy resztkach mydła znikały po pierwszym przejeździe. I choć robot nie dojeżdża do samej krawędzi, bo wałek jest niewysuwany, co z pewnością można uznać za wadę, aczkolwiek to po prostu element konstrukcyjny, z którym trzeba się liczyć.
Ogromną zaletą jest fakt, że eufy Omni E28 cały czas mopuje czystą wodą z detergentem. To nie jest byle jaki plus – to coś, co naprawdę widać po podłodze. System HydroJet działa bardzo sprawnie, a dwa skrobaki regularnie czyszczą wałek z zabrudzeń aż 360 razy na minutę.
W praktyce wygląda to tak, że rolka nigdy nie jedzie po podłodze zupełnie brudna – to znacząco wpływa na jakość mopowania. Co więcej, po zakończonym cyklu stacja suszy wałek ciepłym powietrzem, dzięki czemu nie ma mowy o przykrym zapachu czy wilgoci.
Dozowanie detergentu odbywa się automatycznie i spokojnie wystarcza na kilka miesięcy – na około pół roku. Fajnie, że producent to przemyślał, bo użytkownik nie musi martwić się o dolewanie środka czyszczącego przy każdej sesji.
Dodatkowo mop automatycznie podnosi się na wysokość 10,5 mm, co skutecznie chroni wykładziny przed zamoczeniem, ale już niekoenicznie dywany z długim włośiem. Działa to sprawnie i nie miałem sytuacji, by wjeżdżając z kuchni na salon, robot rozmazał wodę po wykładzinie.
Jeśli chodzi o plamy, to robot działa dynamicznie – gdy wykryje większe zabrudzenie, automatycznie zwiększa ilość podawanej wody. Z ketchupem czy zaschniętą kawą radzi sobie całkiem dobrze, ale np. odciśnięte ślady kapci na wilgotnej podłodze potrafią zostać niewzruszone.
To zresztą przypadłość większości robotów mopujących – nacisk nigdy nie będzie taki jak przy ręcznym myciu. Mimo wszystko, biorąc pod uwagę zautomatyzowanie procesu, eufy Omni E28 wypada w tym aspekcie naprawdę mocno.
Z całej gamy robotów, które miałem okazję testować, to właśnie ten model wypada u mnie najlepiej pod kątem mopowania. Trudno mówić o perfekcji, ale konsekwentne, powtarzalne efekty są dla mnie wystarczające. W końcu nie chodzi o to, żeby się zachwycać, tylko żeby podłoga faktycznie była czysta – a z eufy Omni E28 taka właśnie jest.
Aplikacja to często pięta achillesowa nawet bardzo drogich robotów, dlatego do eufy Omni E28 podszedłem z lekką rezerwą. I faktycznie, pierwsze minuty nie były idealne – mapa nie została szczegółowo opisana, nie pojawiły się żadne nazwy pomieszczeń, nie rozpoznano mebli.
Na szczęście edycja mapy jest intuicyjna – wystarczy kilka ruchów i można dopasować układ do swoich potrzeb. Gdy zrozumiałem układ ikon i to, że nieco zbyt blisko siebie umieszczono przycisk cofania i powrotu, dalsza edycja poszła już bardzo sprawnie.
Co ważne, aplikacja nie robi zbyt wiele za użytkownika, ale daje pełną kontrolę. W kilka minut ustawiłem strefę zakazaną (0.5m2), zaznaczyłem konkretne pokoje i dodałem własne podziały. Po utworzeniu mapy mogłem wysyłać robota do całego mieszkania albo do jednego, wybranego pomieszczenia, a nawet do precyzyjnie oznaczonego fragmentu przestrzeni. To przydatne, jeśli ktoś – tak jak ja – czasem potrzebuje tylko szybkiego odkurzenia przedpokoju, a nie pełnego cyklu w całym domu.
Opcji personalizacji jest sporo. Do wyboru mamy trzy tryby sprzątania (szybki, standardowy i głęboki), trzy poziomy mocy ssania i trzy intensywności mopowania. Dla mnie to wystarczający zestaw, żeby dopasować robota do każdej sytuacji – od codziennego utrzymania porządku, po generalne ogarnięcie mieszkania po powrocie z urlopu. Co istotne, urządzenie samo rozpoznaje dywany i potrafi zwiększyć moc, gdy to konieczne, co działa bezbłędnie.
W menu znalazłem też dodatkowe opcje – historię sprzątania, eksperymentalne funkcje, integrację z Alexą i Asystentem Google, czy też konfigurację harmonogramów. Cieszy mnie również możliwość ręcznego sterowania funkcjami stacji dokującej – np. myciem mopa czy opróżnianiem zbiornika na kurz. Można to też zautomatyzować, jeśli ktoś woli, żeby robot sam o siebie dbał.
Z pozoru prosta, aplikacja eufy Omni E28 daje zaskakująco dużo swobody. I choć nie wygląda jak designerski majstersztyk, to nadrabia funkcjonalnością i brakiem zbędnych fajerwerków. Nie muszę się przez nią przedzierać – wystarczy kilka kliknięć i robot robi dokładnie to, czego od niego oczekuję.
Jest jednak coś, co naprawdę mnie rozczarowało – jakość polskiego tłumaczenia aplikacji. W porównaniu do innych robotów, które miałem okazję testować, eufy Omni E28 wypada pod tym względem zdecydowanie najgorzej. Część komunikatów brzmi, jakby była przetłumaczona automatem bez jakiejkolwiek korekty, inne są kompletnie niezrozumiałe lub nie mają sensu w kontekście.
Co ciekawe, w przypadku innych produktów tej marki, z którymi miałem styczność, jakość tłumaczenia była o klasę lepsza, więc trudno mi powiedzieć, co poszło nie tak akurat tutaj. To drobny szczegół, ale irytujący, szczególnie gdy aplikacja pełni tak kluczową rolę w obsłudze urządzenia.
Jakiś czas temu testowałem Bissell SpotClean HydroSteam Pro 3700N. To kompaktowa maszyna zaprojektowana wyłącznie do głębokiego czyszczenia – z funkcją pary, z solidnym odsysaniem, z wydajnością, która po prostu robi robotę.
Dlatego miałem całkiem wysokie oczekiwania wobec FlexiOne, czyli modułu głębokiego czyszczenia w zestawie eufy Omni E28. Choć nie jest to jego główna rola, muszę przyznać: zaskoczył mnie bardziej, niż się spodziewałem.
FlexiOne całkiem nieźle radzi sobie z plamami na tapicerce, dywanach czy siedziskach. Plamy po napojach, lekkie zabrudzenia czy punktowe zacieki znikały bez większego oporu.
Oczywiście, nie jest to poziom wspomnianego Bissella, ale też trudno tego oczekiwać od urządzenia, które nie zostało zaprojektowane tylko do tego celu. Problemem może być poziom odsysania – czyszczona powierzchnia zostaje zauważalnie bardziej mokra. Oznacza to dłuższy czas schnięcia.
Do bardziej uporczywych plam producent zaleca użycie środka czyszczącego dołączonego do zestawu – należy nim spryskać zabrudzone miejsce przed włączeniem FlexiOne. Działa to całkiem sensownie, a dodatkowy przycisk zwiększający moc ssania faktycznie coś zmienia. W moim przypadku jedno z kuchennych krzeseł wróciło do łask. Niemniej efekt czystości był zauważalny gołym okiem – i to się liczy.
Trzeba jednak jasno powiedzieć – to raczej opcja do okazjonalnego punktowego czyszczenia niż narzędzie do regularnego prania całych mebli. Szczotka nie ma zbyt dużej szerokości roboczej (~8.5 cm), więc czyszczenie kanapy czy narożnika to już operacja wymagająca sporej dozy cierpliwości.
Do tego dochodzi potrzeba częstego uzupełniania i opróżniania zbiorników z wodą, więc nie ma tu mowy o wygodzie, jaką oferują duże, wyspecjalizowane urządzenia. Z drugiej strony – miło, że coś takiego w ogóle jest w zestawie.
Gdybym miał ocenić FlexiOne jako dodatek, to wypada więcej niż solidnie. Czy kupiłbym eufy Omni E28 wyłącznie z myślą o czyszczeniu tapicerki? Raczej nie. Ale jako „plan B”, gdy kawa wyleje się na kanapę lub kot postanowi zignorować swoją kuwetę – to bardzo użyteczna opcja, która naprawdę działa.
Przyznam szczerze, testowanie eufy Omni E28 to była przygoda, pełna zarówno zachwytów, jak i momentów, kiedy drapałem się po głowie.
Ten robot to bez wątpienia innowacyjne podejście do sprzątania, łączące w sobie funkcje, które dotąd wydawały się niemożliwe do pogodzenia w jednym urządzeniu. Idea kombajnu do sprzątania z odłączanym odkurzaczem ręcznym brzmi jak marzenie i w wielu aspektach eufy udowadnia, że potrafi to marzenie zrealizować.
Potężna moc mopowania, skuteczna stacja bazowa dbająca o czystość robota, a także ten sprytny ręczny odkurzacz piorący – to wszystko sprawia, że eufy Omni E28 realnie podnosi poprzeczkę. Szczególnie imponuje mi system mopowania, który faktycznie utrzymuje wałek w czystości, co przekłada się na naprawdę świeżą podłogę. Mapowanie i nawigacja to klasa sama w sobie – robot doskonale wie, gdzie jest i jak się poruszać.
Jednak, jak to w życiu bywa, nie wszystko jest idealne. Odkurzanie nie zawsze było tak rewelacyjne, jak bym tego oczekiwał, szczególnie w trudniejszych warunkach, jak okolice nóg mebli czy na progach. I tu niestety muszę być szczery – progi okazały się dla eufy Omni E28 prawdziwą piętą achillesową, co w codziennym użytkowaniu może być irytujące.
Dostępność akcesoriów to kolejna kwestia, która budzi moje obawy – brak zapasowych części w zestawie i problem z dokupieniem dedykowanych płynów to coś, nad czym producent powinien pilnie popracować. Design, choć funkcjonalny, nie zachwyca elegancją, a podnoszenie jednostki FlexiOne potrafi wymagać nieco gimnastyki. Do tego dochodzi jakość polskiego tłumaczenia aplikacji, która po prostu woła o pomstę do nieba.
Czy zatem warto kupić eufy Omni E28? Odpowiedź nie jest prosta i zależy od Twoich priorytetów. Jeśli szukasz urządzenia, które przede wszystkim doskonale mopuje, ma genialnie przemyślaną stację bazową i doceniasz wszechstronność przenośnego odkurzacza do zadań specjalnych, to eufy Omni E28 to naprawdę solidny kandydat.
Jest to sprzęt dla osób, które cenią sobie innowacyjne rozwiązania i są gotowe przymknąć oko na drobne niedociągnięcia, które (mam nadzieję!) producent poprawi w przyszłych aktualizacjach. Cena 4199 zł w przedsprzedaży, biorąc pod uwagę oferowane funkcje, wydaje się być rozsądna, zwłaszcza z dodatkowymi akcesoriami.
Podsumowując, eufy Omni E28 to robot z ogromnym potencjałem, który już teraz oferuje imponujące możliwości, zwłaszcza w zakresie mopowania. Nie jest idealny, ma swoje wady, ale jego unikalne połączenie funkcji i wysoka skuteczność w niektórych obszarach sprawiają, że zasługuje na uwagę.
Jeśli jego mocne strony przemawiają do Ciebie bardziej niż wady, a progi w Twoim domu nie stanowią problemu, to myślę, że będziesz zadowolony z tego zakupu. To sprzęt, który może faktycznie ułatwić życie, choć wymaga odrobiny wyrozumiałości.
ZALETY
|
WADY
|
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
Media Expert przecenił jeden z lepszych piekarników do zabudowy z pyrolizą i to z flagowej…
Ten tydzień obfituje w dobre oferty - zarówno na AGD, jak i niedrogie elektronarzędzia. Zwłaszcza…
Zastanawiasz się, jaki odkurzacz kupić? My już to sprawdziliśmy. W maniaKalnym TOP-10 wybraliśmy najlepsze odkurzacze…
Media Expert ma grubą przecenę na odkurzacz Samsung BespokeAI Jet VS28C9784QK/GE. A może być jeszcze…
Lidl wystartował 9 czerwca z nową gazetką, a w niej masa świetnych ofert - popularny…
Lidl zapowiedział nową wersję kolorystyczną słynnego Lidlomixa, czy termorobota MC Smart. W poniedziałek 9 czerwca…